reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2010

madziujka wspołczuję widoków i przeżyć... mnie powódź nigdy nie dotknęła osobiście, ale mieszkam na terenach kompletnie zalanych w 97 roku... też patrzyłam jak całe życie ludzi słynęło w jedną noc... ulice to były rwące rzeki i nie zostało po nich nic oprócz błota i kamieni. Mojej koleżance bliskiej powódź zabrała połowę domu - dosłownie kawałek solidnej budowli oderwał się jakby był z tekturki i popłynął rzeką w dół.. znam temat i gorąco współczuję!

widzę że w tym jednorazówkowo-zrywkowym zrywie się parę dolnoślązaczek ujawniło ;)

Pajka te ogrodniczki mnie rozmieniły na drobne... CUDNE!

A teraz powiem Wam coś, co wyczytałam wychowując Olka, a odnoszę się do opowieści bombusi - ciekawa jestem Waszych pomysłów i opinii. Otóż najnowsze trędy w wychowywaniu dzieci głoszą wszem, że chodziki to ZŁO. Sprawa nie brzmi aż tak strasznie, ale moim zdaniem sensownie i ja tym się kierując Olowi nie proponowałam chodzika. Meritum: chodzik owszem, ułatwia nam rodzicom masę rzeczy i ułatwia życie dzieciom ALE:
Małym dzieciom życia ułatwiać w ten sposób nie należy. Chodzik doskonale pomaga dziecku utrzymywać równowagę sztucznie, później uczą się balansować ciałem samodzielnie, chodzik także ułatwia pokonywanie przeszkód, chroni przed urazami, a nie uczy dziecka "uważać na siebie". Była taka pani, co wysnuła nawet daleko idący wniosek, że takie ułatwianie dziecku rzutuje później na jego dalsze procesy uczenia się i radzenia sobie w życiu (choć moja siorka na przykład w chodziku pomykała i jakoś specjalnie nie widzę żeby obijała sie przez to o szafki, Adrian bombusi raczej też ;)).

Ja osobiście postanowiłam Olowi nie proponować takiego ułatwienia, jedyne co mu kupiłam to takie cuś: http://www.fisher-price.com/pl/infanttoys/product.asp?s=bubrilliant&id=41231 i to mu baaaardzo pomoglo w nauce wstawania i chodzenia, później tylko puścił rączkę... Co wy sądzicie o chodzikach?
 
reklama
Marulka- Zgadzam się z Tobą. Moja córcia nie korzystała z chodzika, teraz też nie będę go używać. Ortopeda stanowczo nam odradzał.
 
Ola, m-f22 ludzie są okropni pod względem przepuszczenia ....w większości.
Ale ja jak poszłam na glukozę to odpięłam kurtkę wywaliłam brzuch i od razu stanęłam przy okienku i nie dyskutowałam z nikim, a oni nawet nie próbowali ze mną. Kartka wisi, ze dla nas bez kolejki, więc się nie szczypałam.
Wczoraj podobnie jak byłyśmy z psiapsiółką na tych zakupowych szaleństwach strasznie zachciało mi się pić, a tam taki mini market tylko był, weszłam po soczek, a tam taaaaka kolejka i grzecznie przepchnęłam sie z brzuchem do samej kasy i mówię do kasjerki czy może mi policzyc tylko ten soczek, a ona do mnie, ze musi towar stać na taśmie :szok::szok::szok:(bo miałam w reku), wię połozyłam , zapłaciłam i na głos mówię do kumpeli, wiesz musiałam położyć soczek na taśmie, bo mam "syfa" i mogłam panią zarazić i wyszłam:wściekła/y::wściekła/y:czym prędzej, bo bym wlała tej kasjerce!!!wrrrrr

A ja będę używała chodzik i order temu kto to wymyslił, Adrian jest zdrowy, uczy się b. dobrze i nigdy nie miał problemów ortopedycznych, nie przypominam sobie aby się wywalał i potykał, zawsze był b. silnym dzieckiem.
 
Ostatnia edycja:
Ejj co Wy? :) Ja też Dolnoślązaczka i nie zgodzę się z Wami, bo u mnie na jednorazówkę również mówi się "ZRYWKA" :D:D:D

madziujka wspołczuję widoków i przeżyć... mnie powódź nigdy nie dotknęła osobiście, ale mieszkam na terenach kompletnie zalanych w 97 roku... też patrzyłam jak całe życie ludzi słynęło w jedną noc... ulice to były rwące rzeki i nie zostało po nich nic oprócz błota i kamieni. Mojej koleżance bliskiej powódź zabrała połowę domu - dosłownie kawałek solidnej budowli oderwał się jakby był z tekturki i popłynął rzeką w dół.. znam temat i gorąco współczuję!

widzę że w tym jednorazówkowo-zrywkowym zrywie się parę dolnoślązaczek ujawniło ;)

Pajka te ogrodniczki mnie rozmieniły na drobne... CUDNE!

A teraz powiem Wam coś, co wyczytałam wychowując Olka, a odnoszę się do opowieści bombusi - ciekawa jestem Waszych pomysłów i opinii. Otóż najnowsze trędy w wychowywaniu dzieci głoszą wszem, że chodziki to ZŁO. Sprawa nie brzmi aż tak strasznie, ale moim zdaniem sensownie i ja tym się kierując Olowi nie proponowałam chodzika. Meritum: chodzik owszem, ułatwia nam rodzicom masę rzeczy i ułatwia życie dzieciom ALE:
Małym dzieciom życia ułatwiać w ten sposób nie należy. Chodzik doskonale pomaga dziecku utrzymywać równowagę sztucznie, później uczą się balansować ciałem samodzielnie, chodzik także ułatwia pokonywanie przeszkód, chroni przed urazami, a nie uczy dziecka "uważać na siebie". Była taka pani, co wysnuła nawet daleko idący wniosek, że takie ułatwianie dziecku rzutuje później na jego dalsze procesy uczenia się i radzenia sobie w życiu (choć moja siorka na przykład w chodziku pomykała i jakoś specjalnie nie widzę żeby obijała sie przez to o szafki, Adrian bombusi raczej też ;)).

Ja osobiście postanowiłam Olowi nie proponować takiego ułatwienia, jedyne co mu kupiłam to takie cuś: http://www.fisher-price.com/pl/infanttoys/product.asp?s=bubrilliant&id=41231 i to mu baaaardzo pomoglo w nauce wstawania i chodzenia, później tylko puścił rączkę... Co wy sądzicie o chodzikach?

Urodzona i wychowana we Wro - w życiu nie słyszałam o zrywkach...zawsze siatka w latach 80tych a potem reklamówka. Hmm.

Córa miała chodzik i wsadziłam parę razy ją do niego, jak nie mogłam jej wziąć ze sobą do kuchni (najczęściej razem siedziałyśmy), ale zrezygnowałam, bo uznałam, że wolę, aby własnymi siłam doszła do takiej pozycji. A taki popychany miała i to nawet jeszcze niedawno się nim bawiła, choć już do nauki nie służył:)
 
Witam kobietki!!!

ciamajdko luzik - wszak ona może se za nim tęsknić, grunt żeby on nie tęsknił za nią ;P a tak ogólnie to też bym na pewno poruszyła tą kwestię - może nie od razu łzy i płacze, ale na bank zapytałabym cóż to za stęskniona frustratka za MOIM mężulkiem kwiczy ;) także rozumiem twój niepokój :D

wuzelek senkju ;) staram się jak mogę i pyszczek mi się cieszy ogromnie, że ktoś korzysta z mych wywodów :D a co do paróweczek w cieście fr to jeszcze do tego "zawiniątka" moja siostra dodawała ser żółty, choć przyznam że niespecjalnie mi to smakowało.

fiuu biedrona wymiata ;) wczoraj rzucili porcelanowe komplety naczyń dla dzieci z kubusiem i wykupiłam wszystkie (został jeden-ostatni). Olek uradowany. A naleśniczki zrobiłaś moim patentem serkowo-wiejskim czy masz swój?

ewelinka żadnych znamion nie będzie... jej to są jakieś szarlatańskie przesądy rodem z najstarszych pigmejskich chat plemiennych... nie wierzymy takim, nie, nie nie!

Na dolnym śląsku na jednorazowe reklamówki mówi się jednorazówka również ;) ja mieszkam w najbardziej dolnej części dolnego śląska i wiem ;)

A co do porodów, to ja mam codziennie nowe refleksje. Wczoraj wspominałam jaką straszliwą dolinę miałam w szpitalu... jak ja się tam unudziłam w tych momentach gdy Oluś spał.... ile sie ze łzami w oczach nażaliłam że chcę do domku, że źle mi i niedobrze... i moje pytanie jest takie: DLACZEGO NIE MIAŁAM ZE SOBĄ ŻADNEJ KSIĄŻKI, GAZETY, CZEGOKOLWIEK? Dopiszcie sobie dziewuszki do list torbowych, że trzeba sobie wziąć jakiś zabijacz czasu, relaksacyjne odmóżdżające czasopisemko albo jakieś wciągające romansidlo, bo później człowiekowi wydaje się że 10000% MUSI poświęcić dziecku, a to po prostu nie ma że tak powiem komu poświęcać :p

Zgadzam się, że książka to dobry pomysł. Jak maluszek śpi to przychodzi nuda. Chociaż ja nie sądzę, aby mi tym razem się nudziło. Zobaczymy;-)
 
Bombusia, m-f22 - hmmm no chyba nic nie poradzimy na ludzkie chamstwo.... możemy tylko zmienić tyle, że kiedy my już nie będziemy w ciąży to będziemy przepuszczać te ciężarne...
 
Dziewczyny mam skurcze co 6 minut!!!!!!!!!!

idę myć włosy... patrze na zegarek od 13.. ale wczesniej juz czułam..od ok 11

boli z tyłu, z jednej strony, po kilka razy co 6 minut dokładnie..
tylko mnie nie stresować... czuwam...

bo się naczytałam tych pierdół:/
 
Ciamajdka no coś ty!!!!!!!!!!!! weź się lepiej kobieto połóź i odpocznij, zmień pozycje... i zobaczymy co dalej
 
madziujka wspołczuję widoków i przeżyć... mnie powódź nigdy nie dotknęła osobiście, ale mieszkam na terenach kompletnie zalanych w 97 roku... też patrzyłam jak całe życie ludzi słynęło w jedną noc... ulice to były rwące rzeki i nie zostało po nich nic oprócz błota i kamieni. Mojej koleżance bliskiej powódź zabrała połowę domu - dosłownie kawałek solidnej budowli oderwał się jakby był z tekturki i popłynął rzeką w dół.. znam temat i gorąco współczuję!

widzę że w tym jednorazówkowo-zrywkowym zrywie się parę dolnoślązaczek ujawniło ;)

Pajka te ogrodniczki mnie rozmieniły na drobne... CUDNE!

A teraz powiem Wam coś, co wyczytałam wychowując Olka, a odnoszę się do opowieści bombusi - ciekawa jestem Waszych pomysłów i opinii. Otóż najnowsze trędy w wychowywaniu dzieci głoszą wszem, że chodziki to ZŁO. Sprawa nie brzmi aż tak strasznie, ale moim zdaniem sensownie i ja tym się kierując Olowi nie proponowałam chodzika. Meritum: chodzik owszem, ułatwia nam rodzicom masę rzeczy i ułatwia życie dzieciom ALE:
Małym dzieciom życia ułatwiać w ten sposób nie należy. Chodzik doskonale pomaga dziecku utrzymywać równowagę sztucznie, później uczą się balansować ciałem samodzielnie, chodzik także ułatwia pokonywanie przeszkód, chroni przed urazami, a nie uczy dziecka "uważać na siebie". Była taka pani, co wysnuła nawet daleko idący wniosek, że takie ułatwianie dziecku rzutuje później na jego dalsze procesy uczenia się i radzenia sobie w życiu (choć moja siorka na przykład w chodziku pomykała i jakoś specjalnie nie widzę żeby obijała sie przez to o szafki, Adrian bombusi raczej też ;)).

Ja osobiście postanowiłam Olowi nie proponować takiego ułatwienia, jedyne co mu kupiłam to takie cuś: http://www.fisher-price.com/pl/infanttoys/product.asp?s=bubrilliant&id=41231 i to mu baaaardzo pomoglo w nauce wstawania i chodzenia, później tylko puścił rączkę... Co wy sądzicie o chodzikach?



Przy corce nie uzywalismy chodzika, mielismy dokladnie te sama zabawke co pokazalas i wcale sie u nas nie sprawdzila. Mala tylko troszke przy nim pochodzila a potem sama smigala. Bardzo szybko odsprzedalam go. Teraz tez nie planuje chodzika. Niepotrzebny jest.
 
reklama
Olu ja piję jedną-dwie kawki dziennie i to takie raczej mocniejsze bo jest to kawa z ekspresu w ziarnach, która oczywiście się mieli...spieniam sobie do tego ogromną ilość mlekka więc jest latte...ale to nie ma znaczenia...
mam niskie ciśnienie i bez kawki za rana to nie wyobrażam sobie śniadania...Olek rośnie zdrowy, więc wątpię, że są przeciwskazania...wiadomo kawa podnosi ciśnienie jeśli więc masz tendencje do wysokiego ciśnienia, to takie wzrosty nie są zdrowe w ciąży...kawa wypłukuje też witaminki, ale bierzemy ich tyle w ciąży, że moim skromnym zdaniem nie zaszkodzi:-D:-D:-D

marulka powiem tak, mało się na tym znam, ale z tego co zasłyszałam chodziki nie są zdrowe... Ja nie zamierzam takiego kupować, uważam to za zbędny wydatek bo dziecko naturalnie sobie z nauką chodzenia poradzi. Na pewno jest to wygodne, dla rodzica, któremu nie chce się biegać za dzieckiem i go pilnować...więc z lenistwa można kupić...dla mnie zbędny gadżet...które bardziej dla rodzica niż dla dziecka...
Oczywiście wszystko co jest robione rozsądnie dziecku nie zaszkodzi, więc to decyzja rodzica...

tutaj dwie uwagi, które wydają się być rozsądne...

Wady chodzika

Chodzik wymusza pozycję stojącą u dziecka, co już jest problematyczne. Dopóki dziecko nie jest gotowe, by taką pozycję ćwiczyć, nie należy go – wkładając do chodzika – do tego zmuszać. Dlatego lekarze odradzają używanie chodzików. Rozwój układu kostnego dziecka i rozwój ruchowy muszą iść ze sobą w parze. Zdrowe dziecko wstaje, kiedy gotowe do tego są jego nóżki i kręgosłup.


Chodzik zaburza również rozwój zmysłu równowagi. Ponieważ w nim nie da się upaść, dziecko korzystające z chodzika dużo później opanuje sztukę prawidłowego chodzenia niż ten maluch, który chodzika nie używał.


Ciamajdko same Katowice nie sa zalane ale okoliczne wioski tak...może więc być problem z powrotem T. jeśli tory, w którymś miejscu są zalane...między innymi Czechowice-Dziedzice...tam jest masakra....
 
Do góry