reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna w związku

Dołączył(a)
16 Maj 2024
Postów
11
Cześć.
Mam 27 lat, żywiołowego 3-latka i 2 miesięczna gwiazdę na pokladzie. Jestem w związku, choc tylko z nazwy, z osobą która dosłownie wysysa ze mnie życie. Pije, stosuje przemoc emocjonalną, flashlighting, umniejszanie, wyzwiska, skrzętnie i skutecznie się przy tym ukrywając przed ludźmi.
Onanizuje się do zdjęć swoich byłych partnerek, moich i swoich koleżanek o gwiazdach porno nie wspominając. To obrzydliwe i poniżające dla mnie. Choćby przez to i przez to jak mnie traktuje powinnam go zostawić. Jestem uzależniona emocjonalnie od tego człowieka. jestem w stanie mu wszystko wybaczyć, choć nawet nie przeprasza. Potrafi śmiać się w twarz a ja nadal jestem. Coraz bardziej siebie tracę, coraz większa mam nienawiść do samej siebie, brak szacunku do samej siebie. Nie mogę patrzeć w lustro. Żebram o szczątki uwagi, troski, w swoich oczach stając się obrzydliwym człowiekiem.

Kilka lat temu byłam odnoszącą sukcesy zawodowe kobietą, pewną siebie, zadbaną, a dziś boję się rozmawiać z ludźmi. Bardzo bałam się powrotu do pracy po pierwszym macierzyńskim, jednak z pomocą teściowej dałam radę wrócić do pracy i osiągnęłam duży progres … w związku jak myślałam było lepiej. miał być awans, była ciąża.
Pracowałam długo, do 8 miesiąca ciąży, pewnie tylko dlatego układało się między nami, bo się mijaliśmy. Działałam na wysokich obrotach, miałam czas dla siebie, dla syna, jednoczesnje spinając sprawy zawodowe na kierowniczym stanowisku w dużej firmie. Teraz wiem, że przy dwójce do pracy w takiej formie nie wrócę.

Chce go zostawić. Całym sercem chcę otworzyć się na innych ludzi, chcę cieszyć się życiem, a moim największym marzeniem jest poznanie człowieka, który będzie mnie po prostu kochał, przy którym nie poczuje się samotna, niechciana.
Tylko naprawdę syndrom gotowanej żaby doprowadził mnie do takiego momentu, w którym nie mam siły by wstać na nogi, a co dopiero obrócić swoje życie o 180* z noworodkiem i przedszkolakiem na barkach.
Proszę o radę, dobre slowo, chocby swoją historię.. być może ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Wiem że to proces długoterminowy, ale jak go przetrwać? Zabija mnie to każdego dnia. Ja tracę już nadzieję na lepsze życie.
 
reklama
Chciałabym Ci jakoś pomóc, ale to potrafiłby pewnie jedynie psycholog. Z jego pomocą pozbądź się z domu partnera bądź zabierz dzieci i odejdź - jeśli to jego dom.
Jeśli Ty tego nie zrobisz, to nikt nie zawalczy za Ciebie. Walcz, dla dobra dzieci, żeby nie wychowywały się w takiej atmosferze.
 
Z Twojego opisu wynika, że finansowo jesteś w stanie sobie bez niego poradzić. Jestes dopiero na początku macierzyńskiego, więc do powrotu do pracy jeszcze daleko, a przez ten czas będziesz mogła sobie bardzo dużo ułożyć- bez niego. Zasługujesz na miłość, na akceptację, na szacunek. Nie daj sobą pomiatać, odejdź dla siebie i dla dzieci. Niech mają szczęśliwą mamę.
 
Cześć,
z tego co widzę mamy chyba podobną sytuację ja mam czworo dzieci dwoje w wieku szkolnym i dwoje maluszków najmłodsza 1.5 roku Szczerze mówiąc nie mam już nawet żalu, że mąż mnie nie kocha bo serce nie sługa tak ale ten brak szacunku jest straszny i niestety mszczenie się na dzieciach tzn nie spędza z nimi czasu praktycznie wychodzi sobie w wolnym czasie gdzie chce i kiedy chce a ja mam zajmować się dziećmi sama i jeszcze plus oczywiście ja za dużo wydaje bo kupuje coś dzieciom.. Jak miałam dwójkę i trójkę dzieci to też pracowałam to złożona historia bo miałam lepszą prace od męża i wtedy w sumie czułam się oczywiście najlepiej pracowałam jako nauczycielka potem w call center... ale niestety mężowi to nie odpowiadało wtedy mnie zresztą już zdradzał jak o tym wszystkim piszę to nie wiem gdzie była moja głowa... w każdym razie niby pogodziliśmy się tak obiecał sralala że sie zmieni i tak się zmienił, że teraz jestem totalnie samotna i nie mam w sumie szans na razie z tego wyjść w żaden sposób szukam też jakiegoś wsparcia kogoś kto może to zrozumieć bo szczerze ludzie jednak najczęściej potrafią tylko być okrutni wobec mnie ale to też dłuższa historia bo nawet miałam nieprzyjemność. że dzieci były za głośno sąsiedzi na mnie donieśli i sprawa była nieciekawa... W każdym razie mąż jest teraz krystaliczny w świetle prawa itd bo pracuje i dach nad głową mam ...
 
Do góry