reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Dokładnie!!!
Wszystko z czasem i powoli dotrze do Ciebie. Ja też długo dojrzewałam do wielu decyzji. Myślałam, zamartwiałam się i po co? On jednym krótkim cięciem zamknął rozdział w swoim i moim życiu i nie miał chwil zwątpienia. U mnie nie było ciągłych powrotów i za to dziękuję Bogu, że mi tego zaoszczędził, bo może w tym całym absurdzie zgadzałabym się na takie zabawy w kotka i myszkę. Wczoraj dostałam powiadomienie z sądu, że sprawa o uwierzytelnienie ojcostwa odbędzie się 5 czerwca, czyli na pewno już po narodzinach Aleksandra. Zwlekałam ze wszystkim...a teraz nie wyobrażam sobie kontaktów z tym człowiekiem. Doszło do tego, że nie odpowiadam mu "cześć". Poprostu nie przechodzi mi przez gardło do człowieka, który nie chce uznać swojego syna.
Dziś zaczynam z Młodym 40 tydzień. Już niedługo go przytulę, wezmę na spacer...moje życie w końcu będzie piękne. Największe nerwy i stresy związane z rozstaniem już dawno za mną, a przede mną kolejne...poród, który może zacząć się w każdym momencie tym bardziej, że od rana czuję skórcze, jeszcze mało regularne, ale za to częste, sprawa w sądzie o uwierzytelnienie ojcostwa, potem o ustalenie ojcostwa i alimenty i pewnie wiele innych stresów, z których istnienia nie zdaję sobie jeszcze sprawy.
Na głowie mam wiele...na pewno za wiele jak na jedną osobę. Znacie to na pewno. Są momenty piękne i beztroskie, ale więcej tych szarych i płaczliwych... do czasu. Każdego dnia nasza miłość do dzieci jest silniejsza i mocniejsza. Ja mojego synka kocham ponad wszystko i nie mogę sobie wyobrazić, że dopiero jak go poznam osobiście to poznam prawdziwe uczucie miłości. Nie znałam siebie takiej i jestem sama z siebie dumna.
Dziś, gdy przyszłam do mamy rozpłakałam się jak dziecko. Spotkałam koleżankę, która chwaliła się pierścionkiem zaręczynowym, datą ślubu, suknią szytą na miarę i całą pompą związaną z planowanym ślubem. Płakałam, że mnie to już nie spotka, że przegrałam życie, że pozwoliłam sobie na związek z tym człowiekiem...a za moment pomyślałam, że dzięki temu mam największy Skarb - dziecko. Mama powiedziała: "Nieważne ile razy przewrócisz się w życiu i upadniesz, ważne, że za każdym razem się podnosisz". Bardzo mnie to podniosło na duchu i te słowa przekazuję Wam wszystkim.
Dobranoc, silne kobietki.
 
reklama
Mam wrażenie, że sama jestem sobie winna. Dorastałam w rodzinie bez ojca. Nigdy swojego nie poznałam więc instytucja ojcostwa była dla mnie czysto teoretyczna.

Mam 30 lat i poznałam w swoim życiu naprawdę wartościowych mężczyzn, którzy nigdy by mnie nie skrzywdzili. Za to ja w jakiś sposób krzywdziłam ich nie mogąc dać im miłości, na którą absolutnie zasługiwali.

Dwukrotnie oddałam wszystko komuś kto kompletnie nie był tego wart. Tak naprawdę, mogłam tego uniknąć bo sygnały były dość jasne. Ale dla mnie było już za późno, kochałam jak idiotka.

Wydaje mi się, że podswiadomie wybieram tak by mieć pewność, że to nie będzie wieczne, aby sprostać wizji z jaką żyłam przez te 30 lat. Tyle, że teraz krzywdzę moje dziecko i tego nie mogę sobie darować. Nie ukrywam przez chwilę myślałam, że się uda i wbrew temu wszystkiemu będziemy szczęsliwi wszysy razem.

Jakoś nie umiem się z tym pogodzić.
 
Witam wszystkie mamuski. bylam ze swoim chlopakiem 3 lata dzisiaj dokladnie mijaja 3 lata kochalam ... niestety kocham go niesamowicie mimo ze ostatnie 1,5 roku bylo dla mnie koszmarem bo mnie krzywdzil odstawial jak zabaweczke pozniej przychodzil z kwiatami nie zwracajac szczegolnie uwagi na to co przezylam po kazdym zerwaniu doszlo do tego ze mnie uderzyl raz prawie udusil... poprostu koszmar mimo wszystko kochalam go i wierzylam ze sie zmieni ze kocha mnie ale jest mlody i popelnia bledy... az tu nagle zaszlam w ciaze... na poczatku radocha jednak troche pozniej musialam sluchac ze on nie chce stalego zwiazku i nie wie nawet czy mnie kocha... ale oczywiscie przeszlo a ja to tlumaczylam ze przestraszyl sie i nie wiedzial co robic... teraz juz 3 tygodnie jestem sama mieszkalam z nim wiec zostalam praktycznie bez domu mieszkam u mamy ale musze dojezdzac do szkoly ktora tez przez to wszystko zawalilam znajomych mam daleko wiec czuje sie niesamowicie samotna... on smial twierdzic ze to separacja a dowiadywalam sie ze jak ja plakalam potrzebowalam troche czulosci wsparcia to on sie bawil w najlepsze... tak bardzo zawsze marzylam zeby chodzic razem na usg zeby mnie glaskal po brzuszku rozmawial do malenstwa byl przy mnie. a teraz mam 18 lat szkole ledwo ciagne nie mam gdzie mieszkac i chlopak ktoremu tyle wybaczylam tyle dalam obdarzylam niesamowitym uczuciem w ktorego wierzylam mimo tego co mi robil poprostu ma w dupie to ze cierpie... wszyscy powtarzaja ze dobrze sie stalo ze w koncu sie go pozbede ze dam rade ze jestem mloda fajna bla bla ... tylko ze ja kocham tego potwora i nie wiem jak sobie z tym poradzic nie moge sobie wybaczyc mysli ze nie chce tego dziecka :(
 
Amelia6, ja też wychowywałam się bez ojca i jestem pewna, że jest to jeden z powodów naszych podejść do życia, związków i mężczyzn. Ja też niejednokrotnie odrzucałam miłość. Dla tego idioty - "dawcy" zostawiłam faceta, z którym byłam 4,5 roku, a teraz to ex wyciąga pomocną dłoń, tylko,że w tej sytuacji nie ma już mowy o powrotach. Życie przed nami. Głowa do góry.
Femme Fatal - jesteś bardzo młoda...najważniejsze, byś otrząsnęła się z tego koszmaru. Nie wyobrażam sobie kochać kogoś, kto bije i dusi, ale wiem też, że to czas leczy rany i Ty też potrzebujesz chwili, by się zebrać w garść. Mieszkanie z mamą ma wiele zalet, bynajmniej u mnie tak było. Nawet teraz jest mi najbliższa i tylko ona najlepiej dba o mnie, o nas. Rozumiemy się bez słów,więc może spróbuj spojrzeć na to z pozytywnego punktu widzenia. Przecież matka nie da skrzywdzić własnego dziecka. Jeśli chodzi o szkołę, to ja też studiuję i pracuję. No ostatni tydzień już nie, bo to mój ostatni tydzień ciąży, ale w domu cały czas robię projekty, piszę pracę magisterską i nie odpuszczam. Ty też musisz to ogarnąć, bo jak przyjdzie maleństwo, to tego czasu będzie jeszcze mniej i trudniej będzie się zorganizować. Poza tym udręczanie się i zamykanie w sobie to najgorsza rzecz, jaką możesz teraz zrobić. Jak mnie zostawil mój "dawca", to też najchętniej położyłabym się do łóżka i płakałabym cały dzień, gapiąc się w sufit, ale tak nie wolno. Codziennie wstawałam rano, ubierałam się, czesałam, malowałam i szłam do pracy uśmiechając się od ucha do ucha, wielokrotnie wmawiając sobie, że jestem szczęśliwa. Nie zawaliłam ani jednego dnia, a przecież widywałam go codziennie na korytarzu w firmie. Uczestniczyłam w spotkaniach i naradach, na których on też był. Przetrzymałam najgorsze i Ty też dasz radę.Nie Ty jesteś teraz najważniejsza, tylko Twoje dzieciątko, które niczym nie zawiniło. Przede wszystkim myśl o jego dobru, ono też się denerwuje, a ma tylko Ciebie i Ciebie kocha ponad wszystko. Jesteś młodziutka, możesz jeszcze wszystko sobie fajnie poukładać.

Bez względu na wiek, wierzę, że wszystko jeszcze przed nami, że nasze dzieci będą miały rodzeństwo, a my partnerów, którzy nam to wszystko wynagrodzą, że będą chodzić z nami na USG, do szkoły rodzenia, że będą głaskać po wielkich brzucholach a potem chodzić na spacery i będą nas kochać i szanować.
3majcie się dzielnie.
 
Kurcze dziewczyny jak wy dawałyście sobie radę w trudnych chwilach. Ja już nie mogę boli jak cholera....
 
Kurcze dziewczyny jak wy dawałyście sobie radę w trudnych chwilach. Ja już nie mogę boli jak cholera....

A Ty myślisz, że my takie "wymądrzone" zawsze byłyśmy? Jeśli tak sądzisz, to gruuubo się mylisz. Też rozpaczałyśmy, też się bałyśmy i to wszystko jest bardzo naturalne. To jakby żałoba, którą tzreba przepracować, ale z czasem zaczyna odpuszczać węzeł na szyi i lżej się żyje, a czym bliżej upragnionego dnia, tym lepiej na serduszku.
Buziole!
 
reklama
Witam wszystkie dziewczyny!Bardzo wam współczuje i wiem co przechodzicie bo również zostałam porzucona w 6 miesiącu ciąży ale to było 14 lat temu.Na poczatku było bardzo mi smutno i ciężko bo sie okazało że ojciec dziecka miał oprócz mnie jeszcze jedną dziewczyne i ja wybrał,a mnie zostawił .w tej chwili mam wspaniałą córkę i kochającego męża i oczekujemy narodzin naszego dziecka. Więc życzę wam dziewczyny z całego serca ażeby wszystkim tak sie poszczęściło jak mnie, a dziecko nie przeszkadza w poszukiwaniu nowej miłości!Więc trzymam kciuki za was wszystkie że się wam wszystko poukłada.Pozdrawiam
 
Do góry