Cześć dziewczyny!
Samemu da się żyć, zwłaszcza, że nie jesteśmy tak na prawdę same.
Ile się u mnie pozmieniało od kwietnia?
Po pierwsze, ex chciał do nas wrócić, ale niestety, okazało się, że będąc ze mną od roku z przerwami spotykał się z inną... nie ma już do czego wracać. Długo się zastanawiałam, czy mu nie spróbować jakoś wybaczyć... Ale jak facet zdradza, to nie jest wart w ogóle żadnej uwagi.
Za niecałe 2 miesiące przyjdzie na świat najważniejsza osoba w moim życiu - Gabrysia. I jak jeszcze do niedawna myślałam, że moje życie nie ma sensu, że wszystko jest do dupy, że jestem skrzywdzona i samotna i że nigdy nie będę już szczęśliwa, to zrozumiałam jedną podstawową sprawę, Największy swój sukces noszę w sobie (aktualnie kopie jak diabli) i nie ważne czy z ojcem czy bez, ważne że dam jej tyle miłości ile mam. I właśnie dla córeczki muszę się trzymać twardo. Właśnie dla niej nie dałam swojemu ex kolejnej szansy - moja malutka musi znać poczucie własnej wartości. a jaki dałabym jej przykład wracając do kogoś kto mnie w ogóle nie szanował? No właśnie...
A szykowanie wyprawki jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy jakie w życiu robiłam.
Tak więc mamuśki, wiem, że jest kurews*o trudno, że są momenty zwątpienia, dzień w którym nic nie ma sensu i nie ma się ochoty żyć, ale wiecie co? Mamy dla kogo walczyć! Dla naszych malutkich pociech!
Trzymajcie się ciepło!