iwona&laura
Zaciekawiona BB
Witam wszystkie mamusie i gratuluje... nie wazne jaki ten porod byl,kazda miala inny jedna mniej druga bardziej bolesny bo gdy na swiat przychodzi juz ta tak dlugo wyczekiwana mala istotka zapomina sie o wszystkim a do oczu naplywaja lzy radosci. U mnie te lzy pojawily sie nieco pozniej,najpierw byl ogromny strach ale moze zaczne od poczatku.
Wszystko zaczelo sie okolo 1 w nocy z piatku na sobote.Po przebudzeniu poczulam jak cos mi wycieklo z krocza,wstaje zeby isc do toalety i to sprawdzic...znowu to samo. W toalecie sprawdzam i ...i nic,tylko mokro ale nie na tyle zeby mi cieklo po nogach.Polozylam sie z powrotem do lozka ale nie dawalo mi to juz spokoju,bylam juz dziewiec dni po terminie wiec odrazu pomyslalam ze moze mi wody odchodza???Za jakas chwilke znowu wstaje a tu...chlus po nogach. Budze mojego Norberta i mowie mu ze mi wody odeszly a on na to: a SKAD WIESZ ZE TO WODY??? Ci faceci!!!Kazalam mu sie ubrac i zapakowac moje torby do auta,jedziemy do szpitala a sama poszlam sie przemyc...wracam a on nadal w lozku!!!
Wody byly czysciutkie wiec i malo widoczne na naszej drewnianej podlodze.Mowie do niego,zobacz pod swiatlo...zbladl i juz sie wiecej nie odzywal. Po przyjeciu do szpitala zaraz mnie zbadali,podlaczyli mnie pod KTG i nic,zadnej akcji porodowej!!! Tak zleciala cala noc i kolejny prawie caly dzien,w sobote o 21 pojawily sie skurcze,byly juz regularne-co dziesiec minut ale nie bylo rozwarcia z coraz mocniejszymi bolami czekalam na sali przedporodowej a od 2 juz na sali porodowej.Bole sie nasilaly i powoli rozwierala sie szyjka!!! Okolo 5 mialam juz rozwarcie na dziewiec palcow,wtedy tez zadzwonili po mojego Norberta,ktory zaraz sie pojawil i byl juz przy mnie i choc nie wiele mogl poza podawaniem mi wody i podtrzymywaniem,(nie tylko na duchu) byl bardzo dzielny i opanowany.Po 5 zaczely sie bole parte,rodzilam ponad dwie godziny w koncu pollozna powiedziala z nozyczkami w rekach,ze bedzie mnie nacinac...po tych calonocnych bolach i parciu bez skutku bylo juz mi wszystko jednno,nawet nie poczulam kiedy to zrobila. Zaraz po tym wyszla glowka,okazalo sie ze szyjka mojej coreczki byla owinieta pepowina,ktora zaraz przecieli,jeszcze jedno parcie i Laura byla juz wsrod nas.Niestety nie oddychala,kiedy zobaczylam jak jak trzy polozne sie nia zajmuja,kazda z nich robi cos innego a jedna z nich robi mojej corci masaz serduszka...zamarlam,nie odrywajac od niej oczu modlilam sie zeby nic jej nie bylo...slyszalam tylko jak przez mgle ze nic dziecku nie jest,ze wszystko z nia ok i ze urodzila sie w szoku!!!Te sekundy byly dla mnie wiecznoscia.Zaraz pojawila sie doktorka,podala jej tlen,zbadala...Laura zaczela oddychac juz sama) Kiedy mi ja podali i wzielam ja w swoje ramiona poczulam jak wszystko ze mnie schodzi.Pozniej urodzilam jak za kaszlnieciem lozysko,pozszywali mnie i przewiezli na sale poporodowa. Wszystkie matki ze swoimi skarbami a ja sama.Laura byla pietro wyzej,zatrzymali ja dwa dni na obserwacji i tak cala obolala chodzilam pierto wyzej...karmilam ja,przytulalam,pielegnowalam. Na trzeci dzien bylysmy juz razem a na czwarty bylysmy juz w domku. Kiedy teraz patrze jak przy piersi usmiecha sie marzycielsko nie pamietam jak bardzo bolalo!!! Laura jest zdrowa i pogodna,je i przybiera na wadze i no jest dla mnie najwazniejsze!!!!
Wszystko zaczelo sie okolo 1 w nocy z piatku na sobote.Po przebudzeniu poczulam jak cos mi wycieklo z krocza,wstaje zeby isc do toalety i to sprawdzic...znowu to samo. W toalecie sprawdzam i ...i nic,tylko mokro ale nie na tyle zeby mi cieklo po nogach.Polozylam sie z powrotem do lozka ale nie dawalo mi to juz spokoju,bylam juz dziewiec dni po terminie wiec odrazu pomyslalam ze moze mi wody odchodza???Za jakas chwilke znowu wstaje a tu...chlus po nogach. Budze mojego Norberta i mowie mu ze mi wody odeszly a on na to: a SKAD WIESZ ZE TO WODY??? Ci faceci!!!Kazalam mu sie ubrac i zapakowac moje torby do auta,jedziemy do szpitala a sama poszlam sie przemyc...wracam a on nadal w lozku!!!
Wody byly czysciutkie wiec i malo widoczne na naszej drewnianej podlodze.Mowie do niego,zobacz pod swiatlo...zbladl i juz sie wiecej nie odzywal. Po przyjeciu do szpitala zaraz mnie zbadali,podlaczyli mnie pod KTG i nic,zadnej akcji porodowej!!! Tak zleciala cala noc i kolejny prawie caly dzien,w sobote o 21 pojawily sie skurcze,byly juz regularne-co dziesiec minut ale nie bylo rozwarcia z coraz mocniejszymi bolami czekalam na sali przedporodowej a od 2 juz na sali porodowej.Bole sie nasilaly i powoli rozwierala sie szyjka!!! Okolo 5 mialam juz rozwarcie na dziewiec palcow,wtedy tez zadzwonili po mojego Norberta,ktory zaraz sie pojawil i byl juz przy mnie i choc nie wiele mogl poza podawaniem mi wody i podtrzymywaniem,(nie tylko na duchu) byl bardzo dzielny i opanowany.Po 5 zaczely sie bole parte,rodzilam ponad dwie godziny w koncu pollozna powiedziala z nozyczkami w rekach,ze bedzie mnie nacinac...po tych calonocnych bolach i parciu bez skutku bylo juz mi wszystko jednno,nawet nie poczulam kiedy to zrobila. Zaraz po tym wyszla glowka,okazalo sie ze szyjka mojej coreczki byla owinieta pepowina,ktora zaraz przecieli,jeszcze jedno parcie i Laura byla juz wsrod nas.Niestety nie oddychala,kiedy zobaczylam jak jak trzy polozne sie nia zajmuja,kazda z nich robi cos innego a jedna z nich robi mojej corci masaz serduszka...zamarlam,nie odrywajac od niej oczu modlilam sie zeby nic jej nie bylo...slyszalam tylko jak przez mgle ze nic dziecku nie jest,ze wszystko z nia ok i ze urodzila sie w szoku!!!Te sekundy byly dla mnie wiecznoscia.Zaraz pojawila sie doktorka,podala jej tlen,zbadala...Laura zaczela oddychac juz sama) Kiedy mi ja podali i wzielam ja w swoje ramiona poczulam jak wszystko ze mnie schodzi.Pozniej urodzilam jak za kaszlnieciem lozysko,pozszywali mnie i przewiezli na sale poporodowa. Wszystkie matki ze swoimi skarbami a ja sama.Laura byla pietro wyzej,zatrzymali ja dwa dni na obserwacji i tak cala obolala chodzilam pierto wyzej...karmilam ja,przytulalam,pielegnowalam. Na trzeci dzien bylysmy juz razem a na czwarty bylysmy juz w domku. Kiedy teraz patrze jak przy piersi usmiecha sie marzycielsko nie pamietam jak bardzo bolalo!!! Laura jest zdrowa i pogodna,je i przybiera na wadze i no jest dla mnie najwazniejsze!!!!