spanikowana93
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 9 Wrzesień 2019
- Postów
- 25
Dziewczyny jestem już załamana, w maju zaszłam w ciąże, nie planowaną co prawda, ale cieszyliśmy się- widocznie tak miało być i liczyliśmy się z tym. Miałam dużo stresu, zaczeliśmy planować co z mieszkaniem itp, w sierpniu dostałam potwornych bóli i krwawień, w szpitalu okazało się, że ciąża jest martwa i wyłyżeczkowali mnie to był około 11 tc. Zgłosiłam się do gina za 2 tyg okazało się,że resztki zostały w macicy i ponowne łyzeczkowanie, zdecydowałam się też na założenie wkładki mirena u mojego gina, który doczyścił ten syf który zostawili mi w szpitalu, to było 31.08 mam lekarza na prawdę na medal z powołania. Po zabiegu krwawiłam dość mocno, w sobote miałam kontrole niby jest czysto ale zostały skrzepy i mam problem,zeby się sama oczyścic dostałam antybiotyk i marvelon (chyba przez te skrzepy), mimo wkładki bo chcemy poczekać z dzieciatkiem i przemyśleć wszystko i zrobić to jak odpowiedzialni ludzie. Dziś mija 9 dzien a ja od czwartku mam bóle podbrzusza lecą ze mnie skrzepy kilka godzin dziennie, w nocy dzis znow miałam mocne bóle brzucha i wyleciało kilka skrzepów. Boję się czy to od tej wkładki czy znów jakies komplikacje po łyżeczkowaniu, dzwoniłam do gina w nocy spanikowałam mówi,że narazie mam się nie martwic kontrola za 2 tyg. W pracy też się boję,ze wylecę za te zwolnienia lekarskie jestem osłabiona tym wszystkim i nerwowo i fizycznie, tak się cieszyłam, już nawet nie panikowałam przez tą wpadkę a tu teraz takie numery. Czy któraś z Was była może w podobnej sytuacji? Boję się,że już nigdy nie będę mogła mieć dzieci po tych dwóch łyżeczkowaniach w tak krótkim czasie, naczytałam się o zrostach i panicznie się boje tego, że nadal mnie boli brzuch a nawet bardziej niż w pierwszych dniach.