Dziewczyny proszę pomóżcie mi, bo niedługo oszaleję ja, a przy okazji cała moja rodzina (przeze mnie). Będzie długo, ale proszę, przeczytajcie…
Moje dziecko skończyło 9miesiecy i ma powiększone węzły chłonne. Pierwsze wyczułam jak miała niecałe 2msc, było to w okolicy potylicznej, nie było ich widać gołym okiem, ale palcem były wyczuwalne. Oczywiście wizyta u pediatry, wykonana morfologia- wyniki mieszczące się w normie, z delikatnymi odchyleniami od norm. Lekarka stwierdziła, że to po szczepieniu. Nie dawało mi to jednak spokoju i pojechaliśmy do hematologa. Ta „zmacala” węzły i stwierdziła, że są wyczuwalne, ale nie powiększone i ze jest ok. To było w listopadzie. Dla pewności w grudniu zrobiliśmy usg- wyszło, że węzełki są odczynowe (zaznaczam, że dziecko nigdy nie chorowało!), właśnie prawdopodobnie po szczepieniu. Uspokoiło mnie to bardzo, prawie przestałam zwracać uwagę na te węzły. Jednak z czasem zauważyłam, że te węzły stają sie widoczne gołym okiem, były na kościach potylicznych (po kilka sztuk) i wydawało mi sie, ze urosły. Na dodatek z przerażeniem wymacałam jeszcze po jednym węźle na szyi z obu stron … Znowu spanikowana pojechałam na usg, tym razem do innego lekarza. Stwierdził, że są powiększone i te na główce i te szyjne, ale nie maja cech rozrostowych. Na moja uwagę, ze córka nigdy nie chorowała, wiec skąd te węzły, powiedział, ze niektóre dzieci „tak mają” i może to być nawet od zmiany temperatur (klimatyzacja itd). Było to w maju, wiec ok, kolejny lekarz jako tako mnie uspokoił. Do wczoraj, gdzie podczas kąpieli wymacałam węzły pachwinowe. Mają coś ok. 1cm, może mniej… Jestem już załamana i mam w głowie najgorsze
Wiec podsumowując, córka nigdy nie chorowała na nic, ale prawdopodbnie jest alergiczką, miała AZS, w tej chwili jest duża poprawa (jest na nutramigenie, skóra leczona maściami ze sterydami), skóra wyglada od kilku tygodni bardzo dobrze. Mamy tez przejściowe problemy z jedzeniem, mała odrzuciła mleko, prawdopodbnie przez AZS i swędzenie nie chciała nic jeść, nie przybierała na wadze przez jakiś czas, ale ogólnie od 3 miesięcy przybrała jedynie 0.5kg. Wazy dziś 9.4kg, a jak miała 6msc ważyła 8.85kg…
Te węzły mnie przerażają, szukam u niej raka, nie umiem cieszyć sie z macierzyństwa… może ktoś miał podobnie… może podpowiecie mi, dlaczego te węzły tyle miesięcy sie utrzymują… co mam dalej robić… jak nie zwariować… teraz wychodzą nam tez zeby, apetyt mniejszy, ale ten słaby przyrost wagi plus węzły mnie bardzo niepokoją… jestem już na lekach od psychiatry, bo od miesięcy co jakiś czas mam ataki paniki przez to… proszę, pomóżcie, podpowiedzcie co robić dalej…
Moje dziecko skończyło 9miesiecy i ma powiększone węzły chłonne. Pierwsze wyczułam jak miała niecałe 2msc, było to w okolicy potylicznej, nie było ich widać gołym okiem, ale palcem były wyczuwalne. Oczywiście wizyta u pediatry, wykonana morfologia- wyniki mieszczące się w normie, z delikatnymi odchyleniami od norm. Lekarka stwierdziła, że to po szczepieniu. Nie dawało mi to jednak spokoju i pojechaliśmy do hematologa. Ta „zmacala” węzły i stwierdziła, że są wyczuwalne, ale nie powiększone i ze jest ok. To było w listopadzie. Dla pewności w grudniu zrobiliśmy usg- wyszło, że węzełki są odczynowe (zaznaczam, że dziecko nigdy nie chorowało!), właśnie prawdopodobnie po szczepieniu. Uspokoiło mnie to bardzo, prawie przestałam zwracać uwagę na te węzły. Jednak z czasem zauważyłam, że te węzły stają sie widoczne gołym okiem, były na kościach potylicznych (po kilka sztuk) i wydawało mi sie, ze urosły. Na dodatek z przerażeniem wymacałam jeszcze po jednym węźle na szyi z obu stron … Znowu spanikowana pojechałam na usg, tym razem do innego lekarza. Stwierdził, że są powiększone i te na główce i te szyjne, ale nie maja cech rozrostowych. Na moja uwagę, ze córka nigdy nie chorowała, wiec skąd te węzły, powiedział, ze niektóre dzieci „tak mają” i może to być nawet od zmiany temperatur (klimatyzacja itd). Było to w maju, wiec ok, kolejny lekarz jako tako mnie uspokoił. Do wczoraj, gdzie podczas kąpieli wymacałam węzły pachwinowe. Mają coś ok. 1cm, może mniej… Jestem już załamana i mam w głowie najgorsze
Wiec podsumowując, córka nigdy nie chorowała na nic, ale prawdopodbnie jest alergiczką, miała AZS, w tej chwili jest duża poprawa (jest na nutramigenie, skóra leczona maściami ze sterydami), skóra wyglada od kilku tygodni bardzo dobrze. Mamy tez przejściowe problemy z jedzeniem, mała odrzuciła mleko, prawdopodbnie przez AZS i swędzenie nie chciała nic jeść, nie przybierała na wadze przez jakiś czas, ale ogólnie od 3 miesięcy przybrała jedynie 0.5kg. Wazy dziś 9.4kg, a jak miała 6msc ważyła 8.85kg…
Te węzły mnie przerażają, szukam u niej raka, nie umiem cieszyć sie z macierzyństwa… może ktoś miał podobnie… może podpowiecie mi, dlaczego te węzły tyle miesięcy sie utrzymują… co mam dalej robić… jak nie zwariować… teraz wychodzą nam tez zeby, apetyt mniejszy, ale ten słaby przyrost wagi plus węzły mnie bardzo niepokoją… jestem już na lekach od psychiatry, bo od miesięcy co jakiś czas mam ataki paniki przez to… proszę, pomóżcie, podpowiedzcie co robić dalej…
Ostatnia edycja: