Hej, mam mały problemik...
A zaczęło się tak, że parę miesięcy temu poznałam faceta w klubie, miły, przystojny, po prostu super. Ale akurat miałam sesję poprawkową i jakoś nie było czasu na spotkania. Sesja się skończyła, zaczęliśmy się spotykać, pojawił się seks, było cudownie. Mówił mi że chyba się zakochał, mówił że jestem jego dziewczyną itp. A ja bardzo przeżyłam rozstanie z facetem po 6 latach związku, więc podchodziłam do tego ostrożnie i właściwie to na początku chodziło mi tylko o seks. Dodam tylko że on nie wychował się w Polsce i na pewne sprawy ma bardzo "otwarte i nowoczesne" spojrzenie, tzn niech każdy robi to, co chce, nieważne czy to moralne czy nie. Była sprzeczka o te jego "poglądy" i zaczęło się psuć. Nagle facet nie ma dla mnie czasu, bo ma dużo pracy. Potem wyjechał za granicę, odwiedzić rodzinkę. Ja zaczęłam tęsknić i uświadomiłam sobie że coś do niego czuję. Niedawno wrócił i w końcu mogliśmy porozmawiać. Okazało się, że wcale nie uważa że jestem jego dziewczyną, że ta nasza "relacja" to tylko seks.
I teraz sama nie wiem, co robić... Czy zerwać z nim tą dziwną relację, czy też nie? Z jednej strony boję się że zakocham się na maxa a potem znowu będę cierpieć. Z drugiej strony seks z nim jest cudowny i może warto spróbować to kontynuować, może on też się zakocha...
Wiem, że nie jest to do końca odpowiednie forum na takie tematy, ale wierzę że jakoś pomożecie mi podjąć odpowiednią decyzję...
A zaczęło się tak, że parę miesięcy temu poznałam faceta w klubie, miły, przystojny, po prostu super. Ale akurat miałam sesję poprawkową i jakoś nie było czasu na spotkania. Sesja się skończyła, zaczęliśmy się spotykać, pojawił się seks, było cudownie. Mówił mi że chyba się zakochał, mówił że jestem jego dziewczyną itp. A ja bardzo przeżyłam rozstanie z facetem po 6 latach związku, więc podchodziłam do tego ostrożnie i właściwie to na początku chodziło mi tylko o seks. Dodam tylko że on nie wychował się w Polsce i na pewne sprawy ma bardzo "otwarte i nowoczesne" spojrzenie, tzn niech każdy robi to, co chce, nieważne czy to moralne czy nie. Była sprzeczka o te jego "poglądy" i zaczęło się psuć. Nagle facet nie ma dla mnie czasu, bo ma dużo pracy. Potem wyjechał za granicę, odwiedzić rodzinkę. Ja zaczęłam tęsknić i uświadomiłam sobie że coś do niego czuję. Niedawno wrócił i w końcu mogliśmy porozmawiać. Okazało się, że wcale nie uważa że jestem jego dziewczyną, że ta nasza "relacja" to tylko seks.

Wiem, że nie jest to do końca odpowiednie forum na takie tematy, ale wierzę że jakoś pomożecie mi podjąć odpowiednią decyzję...