- Dołączył(a)
- 6 Marzec 2010
- Postów
- 11
Witam Wszystkich!
Jestem ojcem trzymiesięcznej Zuzi. Zuzia urodziła się przez cesarskie cięcie na przełomie 37 i 38 tygodnia ciąży z powodu zanikającego tętna płodu podczas kontrolnego badania KTG. Wszystko było ok do 4 doby życia dziecka kiedy to miał nastąpić wypis. Lekarze postanowili zrobić kontrolne badania. CRP podwyzszone, rozpoznanie gronkowiec we krwi, mówiąc wprost sepsa... Po tygodniowej kuracji anybiotykiem wypis podobno wszystko dobrze. W trzecim tygodniu poszliśmy z żoną do pediatry na kontrolę, który stwierdził, że mała na piersi słabo przybiera na wadze i zalecił dokarmianie za pomocą NAN-a, a ze względu na to ze trochę ulewała dostaliśmy jeszcze Nutriton do zagęszczania. Efekt: dziecko po kąpieli zasypia i nie chce się wybudzic nawet do karmienia, dodatkowo biegunka i wymioty, pierwsze oznaki odwodbnienia. Nie czekaliśmy i pojechaliśmy do szpitala. Mała spędziła na oddziale dwie doby. Po podłaczeniu kroplówki wszystkie niepokojące objawy ustały i zaczeła wreszcie jeść z piersi jak należy. Nasz spokój trwał jakieś trzy tygodnie po czym Zuzia nagle robi się senna, traci apetyt, płacze przy dostawianiu do piersi, słabnie, chudnie na buzi. Znowu szpital, znowu kroplówka, dwie doby dziecko jak nowo narodzone. Pięknie je i przybiera na wadze. Lekarze mocno zdezorientowani nie są w stanie podać jakiego kolwiek racjonalnego powodu. Mała miała zrobione badania takie jak mocz ogólny, posiew bakteriologiczny, USG brzuszka i główki. Nikt nie stwierdził nic niepokojącego. Dostaliśmy wipis do domu. Trzy tygodnie spokoju i znowu te same objawy: senność, wymioty, płacz podczas próby nakarmienia, dziecko zaczyna słabnąć, widać że nie przybiera na wadze a wręcz zaczyna szczupleć.Do tego dochodza wodniste i kwaśne stolce,tak bardzo kwaśne ze pupka Małej jest odparzona do czerwoności. Nauczeni poprzednimi doświadczeniamy dopajamy Małą wodą, żeby uniknąć odwodnienia. Na własną rekę wykonujemy badania moczu, które tak naprawde nic nie wykazały. Pierwsza wizyta u podobno bardzo dobrego pediatry - nic, lekarz rozkłada rece, nastepnie wizyta w poradni gastrologicznej - lekarz nawet nie przebadał dziecka i przepisał gasprid, który ma zachamować ulewanie, podejrzewając refluks żołądkowo-jelitowy. Po 5 dniach stosowania nie ma zmian. Nastepnie konsultacja neurologiczna oraz badanie EEG - rzadnych nieprawidłowości, konsultacja nefrologiczna - wszystko ok. Wszystko to trwa już tydzien, kiedy to dziecko praktycznie mało co je i praktycznie cały czas spi a kiedy nie spi to placze i skreca się z bólu. Nie ma rady - szpital... tym razem inny... Przyjecie na oddział tak jak poprzednio. Kroplówka po jednej dobie troche lepiej, mała zaczyna jeść ale nie na długo. Gastrolog pracujący w tym szpitalu na pytanie o co chodzi odpowiada:" może to poprostu taki niepokój duszy u dziecka" . Stolec ciągle kwaśy, ale to do tego stopnia że nachylając sie nad pieluszką ma się wrażenie jakby ktoś wylał do pieluch szklankę octu. Lekarze ignorują ten fakt pomimo naszych próśb o przebadanie stolca pod względem bakteriologicznym, wypuszczają nas do domu. ale wcześniej przysyłając psychologa widzac tak naprawdę że dziecku ewidentnie jedzenie sprawia ból. Jesteśmy już tydzień po wyjściu ze szpitala i sytuacja nie jest wcale lepsza. Zuzia bardzo mało je a każde karmienie to tragedia, po zjedzeniu 30 ml kuli się z bólu, jest ospała i bardzo cierpi... Wszyscy lekarze rozkładaja ręce. Pomyśleliśmy że może ma skaze białkową ale takie coś nie jest chyba trudne do zdiagnozowania i chyba któryś z tych kilkunastu lekarzy, którzy już badali Zuzie wpadłby na coś takiego??? Pozatym nikt nie wie co powoduje tą cyklicznośc występowania opisanych wyżej objawów... Czy może przebyta sepsa i kuracja antybiotykowa wyrządziły szkody w układzie pokarmowym i dlatego teraz jest problem lub też tak naprawde ta infekcja nie została wyleczona tak jak powinna...
Bardzo proszę o jakąś odpowiedź... Z żoną już nie wiemy co mamy robić a najgorsze jest to że widzimy jak nasza córeczka sie męczy bo ewidentnie jest głodna, płacze ale kiedy żona ją przystawia do piersi zaczyna sie kulić i nie chce jeść. Zaczynamy od dzisiaj wprowadzać Isomil ale narazie bez zmian....
Jestem ojcem trzymiesięcznej Zuzi. Zuzia urodziła się przez cesarskie cięcie na przełomie 37 i 38 tygodnia ciąży z powodu zanikającego tętna płodu podczas kontrolnego badania KTG. Wszystko było ok do 4 doby życia dziecka kiedy to miał nastąpić wypis. Lekarze postanowili zrobić kontrolne badania. CRP podwyzszone, rozpoznanie gronkowiec we krwi, mówiąc wprost sepsa... Po tygodniowej kuracji anybiotykiem wypis podobno wszystko dobrze. W trzecim tygodniu poszliśmy z żoną do pediatry na kontrolę, który stwierdził, że mała na piersi słabo przybiera na wadze i zalecił dokarmianie za pomocą NAN-a, a ze względu na to ze trochę ulewała dostaliśmy jeszcze Nutriton do zagęszczania. Efekt: dziecko po kąpieli zasypia i nie chce się wybudzic nawet do karmienia, dodatkowo biegunka i wymioty, pierwsze oznaki odwodbnienia. Nie czekaliśmy i pojechaliśmy do szpitala. Mała spędziła na oddziale dwie doby. Po podłaczeniu kroplówki wszystkie niepokojące objawy ustały i zaczeła wreszcie jeść z piersi jak należy. Nasz spokój trwał jakieś trzy tygodnie po czym Zuzia nagle robi się senna, traci apetyt, płacze przy dostawianiu do piersi, słabnie, chudnie na buzi. Znowu szpital, znowu kroplówka, dwie doby dziecko jak nowo narodzone. Pięknie je i przybiera na wadze. Lekarze mocno zdezorientowani nie są w stanie podać jakiego kolwiek racjonalnego powodu. Mała miała zrobione badania takie jak mocz ogólny, posiew bakteriologiczny, USG brzuszka i główki. Nikt nie stwierdził nic niepokojącego. Dostaliśmy wipis do domu. Trzy tygodnie spokoju i znowu te same objawy: senność, wymioty, płacz podczas próby nakarmienia, dziecko zaczyna słabnąć, widać że nie przybiera na wadze a wręcz zaczyna szczupleć.Do tego dochodza wodniste i kwaśne stolce,tak bardzo kwaśne ze pupka Małej jest odparzona do czerwoności. Nauczeni poprzednimi doświadczeniamy dopajamy Małą wodą, żeby uniknąć odwodnienia. Na własną rekę wykonujemy badania moczu, które tak naprawde nic nie wykazały. Pierwsza wizyta u podobno bardzo dobrego pediatry - nic, lekarz rozkłada rece, nastepnie wizyta w poradni gastrologicznej - lekarz nawet nie przebadał dziecka i przepisał gasprid, który ma zachamować ulewanie, podejrzewając refluks żołądkowo-jelitowy. Po 5 dniach stosowania nie ma zmian. Nastepnie konsultacja neurologiczna oraz badanie EEG - rzadnych nieprawidłowości, konsultacja nefrologiczna - wszystko ok. Wszystko to trwa już tydzien, kiedy to dziecko praktycznie mało co je i praktycznie cały czas spi a kiedy nie spi to placze i skreca się z bólu. Nie ma rady - szpital... tym razem inny... Przyjecie na oddział tak jak poprzednio. Kroplówka po jednej dobie troche lepiej, mała zaczyna jeść ale nie na długo. Gastrolog pracujący w tym szpitalu na pytanie o co chodzi odpowiada:" może to poprostu taki niepokój duszy u dziecka" . Stolec ciągle kwaśy, ale to do tego stopnia że nachylając sie nad pieluszką ma się wrażenie jakby ktoś wylał do pieluch szklankę octu. Lekarze ignorują ten fakt pomimo naszych próśb o przebadanie stolca pod względem bakteriologicznym, wypuszczają nas do domu. ale wcześniej przysyłając psychologa widzac tak naprawdę że dziecku ewidentnie jedzenie sprawia ból. Jesteśmy już tydzień po wyjściu ze szpitala i sytuacja nie jest wcale lepsza. Zuzia bardzo mało je a każde karmienie to tragedia, po zjedzeniu 30 ml kuli się z bólu, jest ospała i bardzo cierpi... Wszyscy lekarze rozkładaja ręce. Pomyśleliśmy że może ma skaze białkową ale takie coś nie jest chyba trudne do zdiagnozowania i chyba któryś z tych kilkunastu lekarzy, którzy już badali Zuzie wpadłby na coś takiego??? Pozatym nikt nie wie co powoduje tą cyklicznośc występowania opisanych wyżej objawów... Czy może przebyta sepsa i kuracja antybiotykowa wyrządziły szkody w układzie pokarmowym i dlatego teraz jest problem lub też tak naprawde ta infekcja nie została wyleczona tak jak powinna...
Bardzo proszę o jakąś odpowiedź... Z żoną już nie wiemy co mamy robić a najgorsze jest to że widzimy jak nasza córeczka sie męczy bo ewidentnie jest głodna, płacze ale kiedy żona ją przystawia do piersi zaczyna sie kulić i nie chce jeść. Zaczynamy od dzisiaj wprowadzać Isomil ale narazie bez zmian....
Może ktoś spotkał się z podobną sytuacją? Błagamy o pomoc,poki co idzie to w coraz gorszym kierunku...nie chcemy dopuscic do sytuacji kiedy juz nie bedzie sie dalo czegos zrobic..