Witajcie,
chciałam opisać jak to było u mnie z pogrzebem, bo wiem że wiele kobiet dowiaduje się o możliwości pochówku późno albo późno się decydują. Chciałabym żebyście wiedziały że nigdy nie jest za późno. Ja poroniłam na początku czerwca (15-16tyg), a Synka pochowaliśmy dokładnie miesiąc później. Personel szpitala był bez zarzutu. Pytali czy chcę pochować dziecko (choć zabrakło informacji jak to wygląda technicznie i urzędowo, o tym że pieniądze na pogrzeb daje ZUS), ale byłam tak przerażona tym wszystkim że myślałam tylko o tym żeby stamtąd uciec do domu i się w końcu wypłakać.. Przerażała mnie myśl że miałabym chodzić po urzędach, iść na pogrzeb... przerażała mnie myśl o grobie mojego dziecka.. Od początku miałam wyrzuty sumienia w związku z tą decyzją.. czułam się jak potwór.. ale strach był silniejszy.. dopiero po jakimś czasie zaczęłam dochodzić do tego że MUSZĘ pochować swoje dziecko.. Na początku myślałam że to straszne, że niepotrzebnie w ogóle chwaliłam się ciążą, teraz będę musiała wszystkim tłumaczyć.. Ale po niedługim czasie wszystko się zmieniło. Stwierdziłam, że jedyne co mogę teraz zrobić dla mojego dziecka to zachować pamięć o nim i mówić o nim jak najczęściej, nie pozwolić żeby ktoś udawał że Go nie było. Nagle bardziej zaczęła mnie przerażać myśl o tym że w święto zmarłych pójdę na groby i będę miała świadomość że jednego bardzo ważnego grobu brakuje. Że nie mam gdzie zapalić swojemu dziecku świeczki.. Okazało się że jakiś czas myśleliśmy o tym oboje z Mężem, ale każde bało się wspomnieć żeby nie zranić drugiego.. dopiero ok 2-3tyg po poronieniu porozmawialiśmy o tym i podjęliśmy decyzję. Początkowo lekarze nie stwierdzili płci (pytaliśmy o nią) ale wykazało ją badanie histopatologiczne. Byliśmy pewni że naszego dziecka już nie ma.. Byliśmy gotowi pochować próbki z badania hist-pat. albo pustą trumnę. Jednak zadzwoniliśmy do Zakładu Anatomopatologii i Patomorfologii w szpitalu i okazało się że dzieci trzymają bardzo długo bo właściwie nie mają co z nimi zrobić. Nie utylizuje się ich już od dawna. Kiedyś były kremowane, a ich prochy wsypywane do trumny osób samotnych, którym pogrzeb organizował szpital/zakład opieko społecznej. Teraz nie wiadomo co robić, więc trzymają ciałka.
Dlatego nie myślcie że już jest za późno! Sprawdźcie! Bo całe życie będziecie myśleć o tym, że tego nie zrobiłyście. Ja nigdy nie przestanę żałować że nie wzięłam synka na ręce (urodził się żywy), bo się bałam.. Nie rezygnujcie z czegoś tak ważnego. Mi pogrzeb bardzo pomógł.. zrobiło mi się o wiele lżej.. wiedziałam że zrobiłam dla swojego dziecka wszystko co mogłam..
chciałam opisać jak to było u mnie z pogrzebem, bo wiem że wiele kobiet dowiaduje się o możliwości pochówku późno albo późno się decydują. Chciałabym żebyście wiedziały że nigdy nie jest za późno. Ja poroniłam na początku czerwca (15-16tyg), a Synka pochowaliśmy dokładnie miesiąc później. Personel szpitala był bez zarzutu. Pytali czy chcę pochować dziecko (choć zabrakło informacji jak to wygląda technicznie i urzędowo, o tym że pieniądze na pogrzeb daje ZUS), ale byłam tak przerażona tym wszystkim że myślałam tylko o tym żeby stamtąd uciec do domu i się w końcu wypłakać.. Przerażała mnie myśl że miałabym chodzić po urzędach, iść na pogrzeb... przerażała mnie myśl o grobie mojego dziecka.. Od początku miałam wyrzuty sumienia w związku z tą decyzją.. czułam się jak potwór.. ale strach był silniejszy.. dopiero po jakimś czasie zaczęłam dochodzić do tego że MUSZĘ pochować swoje dziecko.. Na początku myślałam że to straszne, że niepotrzebnie w ogóle chwaliłam się ciążą, teraz będę musiała wszystkim tłumaczyć.. Ale po niedługim czasie wszystko się zmieniło. Stwierdziłam, że jedyne co mogę teraz zrobić dla mojego dziecka to zachować pamięć o nim i mówić o nim jak najczęściej, nie pozwolić żeby ktoś udawał że Go nie było. Nagle bardziej zaczęła mnie przerażać myśl o tym że w święto zmarłych pójdę na groby i będę miała świadomość że jednego bardzo ważnego grobu brakuje. Że nie mam gdzie zapalić swojemu dziecku świeczki.. Okazało się że jakiś czas myśleliśmy o tym oboje z Mężem, ale każde bało się wspomnieć żeby nie zranić drugiego.. dopiero ok 2-3tyg po poronieniu porozmawialiśmy o tym i podjęliśmy decyzję. Początkowo lekarze nie stwierdzili płci (pytaliśmy o nią) ale wykazało ją badanie histopatologiczne. Byliśmy pewni że naszego dziecka już nie ma.. Byliśmy gotowi pochować próbki z badania hist-pat. albo pustą trumnę. Jednak zadzwoniliśmy do Zakładu Anatomopatologii i Patomorfologii w szpitalu i okazało się że dzieci trzymają bardzo długo bo właściwie nie mają co z nimi zrobić. Nie utylizuje się ich już od dawna. Kiedyś były kremowane, a ich prochy wsypywane do trumny osób samotnych, którym pogrzeb organizował szpital/zakład opieko społecznej. Teraz nie wiadomo co robić, więc trzymają ciałka.
Dlatego nie myślcie że już jest za późno! Sprawdźcie! Bo całe życie będziecie myśleć o tym, że tego nie zrobiłyście. Ja nigdy nie przestanę żałować że nie wzięłam synka na ręce (urodził się żywy), bo się bałam.. Nie rezygnujcie z czegoś tak ważnego. Mi pogrzeb bardzo pomógł.. zrobiło mi się o wiele lżej.. wiedziałam że zrobiłam dla swojego dziecka wszystko co mogłam..