Hmmm… jasne rozumiem

. W takim razie, korzystając z okazji, że jesteś logopedą, proszę o odpowiedź, czy Twoim zdaniem, nawet jeżeli nasza logopeda błędnie oceniła poziom skrócenia jako "3" (a np. może ten stopień w rzeczywistości jest mniejszy) to czy istnieje jakiekolwiek realne zagrożenie, że podcięcie zaszkodzi dziecku np. w przyszłości? Chodzi mi o to, że jeżeli trafiłam na kiepską logopedę, która dokonała błędnej oceny to nie chciałabym decyzją o podcięciu zrobić dziecku krzywdę. Oczywiście dla pewności wybiorę się jeszcze do jednego specjalisty

. Powstała u mnie niepewność ponieważ w pierwszych tygodniach życia ocenili wędzidełko, że jest prawidłowe.
A kto oceniał wedzidelko w pierwszych tygodniach? Z rozległego doświadczenia zarówno mojego (mam troje dzieci, każde cofnięta żuchwa, krótkie weidzelko pod językiem, wysokie podniebienie - dziedziczą po mnie) jak i z tematycznej grupy - pediatra, położna, neonatolodzy, pielęgniarki... Zazwyczaj nie potrafią oceniać wędzidełka.

Zazwyczaj jeśli "jakoś dziecko je", to wszystko ok i tyle. Oni nie są w ogóle w tym kierunku przeszkoleni. To jakby do kardiologa iść z krzywymi kolanami albo z bólami głowy do neurologa.

Neurologopeda to jest osobą, która się w tym specjalizuje i do niego idziemy, by ocenić wędzidełka (wszystkie, nie tylko to pod jezykiem), budowę jamy ustnej, napięcia w buzi. Ewentualnie stomatolodzy niektórzy lub chirurdzy szczękowi.
W dodatku, jeśli nawet okazałoby się, że zostało to źle ocenione, to osoba podcinając Ci powie, że tu nie ma co podcinać - jeśli to kompetentna osoba i się na tym zna oczywiście - sama wtedy oceni i Ci powie.
Masaże mają uelastycznić język, zmniejszyć napięcia w buzi, nauczyć język nowej pracy i ruchomości, a przede wszystkim mają pomóc prawidłowo zagoić się ranie zamiast znowu zrosnąć.
Dodatkowo zbyt krótkie wedzidelko podjęzykowe to nie tylko problemy z karmieniem piersią, ale też z rozszerzaniem diety, krztuszeniem się, przesuwaniem jedzenia wgłąb jamy ustnej, z rozwojem mowy, a także prawidłowym realizowaniem głosek.
