Amelkowa, a masz tam jakieś słoiczki bez owoców dużopestkowych( może jeść maliny, języny, truskawki , porzeczki, agrest, ale absolutnie nie jabłka, morele....itd), i bez mleka????Jak masz to nie tylko reflektuje, ale se i etykietkę zostawię, bo niestety- wg moich polowań jak nie ma owoców zakazanych to na jogurciku. A w durnej zupce zazwyczaj jest mleko i sok winogronowy
I tak wszystko gotuje sama. Zresztą Hania już teraz to pluje nawet na słoiczkowego banana, którego może....tak się przyzwyczaiła do maminego jedzenia. No i specjalna fanką nie jestem słoiczków, nie wierzę czemuś co jest 100% naturalne, bez konserwantów a datę przydatności ma 2-3 letnią. Ale nie powiem , fajnie byłoby mieć kilka słoiczków na czarną godzine....
Rubi, co do cesarek to ja też nie miałam wyboru, bo jestem z tych pechowców którym sie astma nasila w ciąży i pewnie bym udusiła siebie i dziecko przy SN. Tylko też mnie wkurzyło strasznie , że nawet nie dali szansy na chocby jeden skurcz, totalnie na zimno mnie wzięli na stół. I w ten sposób Hanię wyciągnęli z brzuszka uśmiechniętą- bo laseczka nie zdążyła tego stresa porodowego złapać. I też sobie czasem myślę czy gdybym ją rodziła normalnie to może nie mielibyśmy tych perturbacji zdrowtnych? Ale z drugiej strony rodzice i dziadkowie alergicy, więc było 61 % szans na silnego alergika. Komplikacje poporodowe też załapałam , bo tydzień po zabiegu zaczęła mi ropiec rana i silne antybiotyki...a co za tym idzie odstawienie tygodniowego dziecka od piersi na 3 tyg.
Ale to nie mogę zwalić na samo cc, gdybym popękała przy porodzie SN pewnie też by tak było, bo standardowo i zapobiegawczo infekcjom podają antybioty, a ja na prawie wszystkie uczulona, więc podać nie mogli. I już wiemy , że drugie dziecko też będzie CC...i własnie nie boję się, że będzie bolało, że popęka mi blizna, tylko...że znowu będą mi dzieciaczka zaspanego i nieprzytomnie zdziwionego wyciągać z brzucha....
Daggy, i jak tam SAB, działa? Czy musisz dalej szukać sposobu na przetrwanie?
Ja miałam weekand z piekła rodem. Sobota to dzień w kuchni, od 12 do 21
Małżon sobie zamówił wiadro cepelinów, to zrobiłam, 7 godzin!!!!! A potem jeszcze dwa ciasta na niedzielny kinderbal!!!!Już powiedziałam temu terroryście, że jak następnym razem wpadną mu do głowy cepeliny to niech się nie odważa nawet podchodzić z prośbą bez malaksera.
A kinderbal był....porażką. Wśród dzieci w wieku 9 mieś- 2 lata znalazł się 4 latek. Ów chłopiec zrzucił mi Hankę z rowerka, grającego stoliczka, wyrywał jej zabawki, a 1, 5 roczną Agatką rzucał o podłogę. Nigdy w życiu nie chciałam uderzyć dziecka, ale jakby ten chłopak podszedł jeszcze raz do Hanki to mogłam za siebie nie ręczyć( bo prośby i tłumaczenia były- ale to jakiś oporny model). Więc nim nas nerwy opuściłły ewakuowaliśmy sie pod pozorem niewyspania Hani, bo nie chcielismy robić przykrości gospodarzom, choć jak tylko spotkam się z Kasia, to od razu powiem , że ja się z imprez z Szymusiem wymiksowuję.
Hani też się widać nie bardzo lanie podobało, bo odreagowała w nocy. Ja do 2 pisałam a od 2 do 5 Hania uskuteczniała Corridę. O 5-7 spacyfikowana w naszym łóżku pospała. A dodam , że ostatni raz Hania spała z nami w łóżku jak sie jej wyrzynał pierwszy ząbek ....czyli jakies 5 miesięcy temu. Reasumując : nie znoszę poniedziałków!!!! Marzę żeby się wyspać, ogranać, odpocząć.....grrrr

I tak wszystko gotuje sama. Zresztą Hania już teraz to pluje nawet na słoiczkowego banana, którego może....tak się przyzwyczaiła do maminego jedzenia. No i specjalna fanką nie jestem słoiczków, nie wierzę czemuś co jest 100% naturalne, bez konserwantów a datę przydatności ma 2-3 letnią. Ale nie powiem , fajnie byłoby mieć kilka słoiczków na czarną godzine....
Rubi, co do cesarek to ja też nie miałam wyboru, bo jestem z tych pechowców którym sie astma nasila w ciąży i pewnie bym udusiła siebie i dziecko przy SN. Tylko też mnie wkurzyło strasznie , że nawet nie dali szansy na chocby jeden skurcz, totalnie na zimno mnie wzięli na stół. I w ten sposób Hanię wyciągnęli z brzuszka uśmiechniętą- bo laseczka nie zdążyła tego stresa porodowego złapać. I też sobie czasem myślę czy gdybym ją rodziła normalnie to może nie mielibyśmy tych perturbacji zdrowtnych? Ale z drugiej strony rodzice i dziadkowie alergicy, więc było 61 % szans na silnego alergika. Komplikacje poporodowe też załapałam , bo tydzień po zabiegu zaczęła mi ropiec rana i silne antybiotyki...a co za tym idzie odstawienie tygodniowego dziecka od piersi na 3 tyg.

Daggy, i jak tam SAB, działa? Czy musisz dalej szukać sposobu na przetrwanie?
Ja miałam weekand z piekła rodem. Sobota to dzień w kuchni, od 12 do 21

A kinderbal był....porażką. Wśród dzieci w wieku 9 mieś- 2 lata znalazł się 4 latek. Ów chłopiec zrzucił mi Hankę z rowerka, grającego stoliczka, wyrywał jej zabawki, a 1, 5 roczną Agatką rzucał o podłogę. Nigdy w życiu nie chciałam uderzyć dziecka, ale jakby ten chłopak podszedł jeszcze raz do Hanki to mogłam za siebie nie ręczyć( bo prośby i tłumaczenia były- ale to jakiś oporny model). Więc nim nas nerwy opuściłły ewakuowaliśmy sie pod pozorem niewyspania Hani, bo nie chcielismy robić przykrości gospodarzom, choć jak tylko spotkam się z Kasia, to od razu powiem , że ja się z imprez z Szymusiem wymiksowuję.
Hani też się widać nie bardzo lanie podobało, bo odreagowała w nocy. Ja do 2 pisałam a od 2 do 5 Hania uskuteczniała Corridę. O 5-7 spacyfikowana w naszym łóżku pospała. A dodam , że ostatni raz Hania spała z nami w łóżku jak sie jej wyrzynał pierwszy ząbek ....czyli jakies 5 miesięcy temu. Reasumując : nie znoszę poniedziałków!!!! Marzę żeby się wyspać, ogranać, odpocząć.....grrrr