Hej, jestem w 8 tygodniu ciąży i od samego jej początku miewam plamienia. Byłam na pierwszym USG 23.06 i widziałam dzidziusia 4.5mm i bijące serduszko, biorę duphaston. Od tamtego czasu było ok aż do dzisiaj, kiedy rano po wypróżnieniu zauważyłam normalnie żywą krew na papierze, tak jakby zaczynał mi się okres. Pojechałam od razu do mojego ginekologa, który zrobił USG. Dzidziuś urósł, ma już 19mm, serce bije prawidłowo, jest nawet większy niż wskazuje wiek ciąży. Jestem według USG 8+2, a według miesiączki 7+5.
Lekarz badał mnie wziernikiem, powiedział, że widzi jakieś minimalne ilości śluzu podbarwionego krwią i że nie wygląda to groźnie, ale teraz wróciłam do domu i dalej to mam, brązowy śluz z nitkami krwi.
Martwi mnie to. Dlaczego mam te plamienia, skoro z dzieckiem na USG wszystko ok, ciąża jest żywa. Dodam, że mniej więcej teraz jest czas, kiedy powinnam mieć okres gdybym nie była w ciąży. Czy to może mieć jakiś związek, czy któraś z was tak miała?
Lekarz badał mnie wziernikiem, powiedział, że widzi jakieś minimalne ilości śluzu podbarwionego krwią i że nie wygląda to groźnie, ale teraz wróciłam do domu i dalej to mam, brązowy śluz z nitkami krwi.
Martwi mnie to. Dlaczego mam te plamienia, skoro z dzieckiem na USG wszystko ok, ciąża jest żywa. Dodam, że mniej więcej teraz jest czas, kiedy powinnam mieć okres gdybym nie była w ciąży. Czy to może mieć jakiś związek, czy któraś z was tak miała?