JUz odpowiadam
.
Z maluszkiem mozna chyba latac od 2 tygodnia zycia. Nie wiem dokladnie bo ja lecialam jak Max mial 2 miesiace. Pozdroz znosl bardzo dobrze. Zarowno start jak i ladowanie. Podalam u butelke do picia jak samolot zaczal sie wznosic ale Max za bardzo nie chcial. Przesypial wiekszosc podrozy. W drodze powrotnej zasnal jak tylko wlaczyli silniki. Takie buczenie go rozlozylo
. Potem sie bprzebudzil , obsral sie (juz o tym pisalam) , posmial i dalej w kime. Obudzil go wstrzas i odglos podczas ladowania. Problem maja dzieci , zreszta tak samo jak i dorosli , ktorzy maja problem laryngologiczny. Zatoki, wiekszy katar, zapalenie ucha . Ja mialam raz katar i myslalam ,ze wykorkuje . Podczas ladowania i startu jest taki bol ,ze szok. Trzeba wtedy przelykac sline , zuc gume lub otwierac i zamykac jape ,zeby te kanaliki w naszej twarzoczaszce pracowaly. Jak czlowiek zdrowy niezaleznie czy dziecko czy dorosly to problemow nie ma zadnych. Najgorzej to to ,ze 2 roku zycia nie ma osobnego miejsca dla dziecka. Trzeba miec na kolanach. W drodza powrotnej polozylismy Maxa miedzy nami (miejsca nie sa numerowane) i palilam glupa ze cos mu tam robie kolo gaci
. Wszyscy sie rozsiedli dookola a my mielismy wolne miejsce za darmo
. Max mogl wiec sobie spac na lezaco jak w kuszetce
.