Dlaczego tu wiele słów padających odczytuje się jako "czarne" albo "białe?
Nie chodziło @Adze 10 o to, by uczyć dziecko się bić przy każdej okazji. Ale doskonale ją rozumiem. Też jeszcze w przedszkolu uczyliśmy syna, że nie wolno się bić. Nie tykał nikogo...do póki nie został pobity, bo kolega chciał tylko zabawkę, którą akurat mój syn się bawił. A pani nauczycielka mi tylko powiedziała przy rozmowie: "No Dawidek taki już jest". [emoji44]
Innego chłopca też pobił aż mama była wezwana by go odebrać. Byłam jedyną mamą, która zupełnie uprzejmie porozmawiała z tatą chłopca. Przy rozmowie miło i ok ale potem nigdy już dzień dobry nie odpowiedział, matka na mnie patrzyła z wyzszością oczywiście też mijając jak powietrze i jeszcze usłyszałam, że inni się nie skarżą, a to znaczy, że mój syn ma problem [emoji34]
Mój mąż stwierdził, że nie będzie rosła z niego "pipa". Co nie znaczy, że wolno bić i patrzeć jak puchnie. Ale nauczyliśmy go tak, że nie da sobie w kaszę dmuchać...
Myślę że chyba każdy rodzic by chciał by jego dziecko potrafiło właściwie odpowiedzieć komuś "wyszczekanemu", czy właśnie się obronić przed bijacym kolegą, który kompletnie nie ma zahamowań w takich sytuacjach.
Naprawdę dalej uważasz, że to uczenie przemocy????????
Nazwałbym to raczej uczeniem samoobrony by radzić sobie w życiu i postępować tak, by nikt nie pluł ci w twarz...i myślę, że tu trzeba dużej mądrości i tłumaczenia dziecku o granicach...właśnie chodzi mi o brata czy siostrę. Największą rolę odgrywamy tu my - rodzice. Myślisz, że odda komuś kogo kocha? Kolegi z grupy, który go gnębi i bije na pewno nie kocha....na pewno nie darzy go pozytywnymi uczuciami.
Za taką czy podobną historią ciągnie się kolejna o tym, że nie chce chodzić do takiego przedszkola...że ma złe sny....itd...
Mam nadzieję, że Twoi synowie nie będą musieli nigdy tego przeżywać.
Moje przeżyło raz...i był to ostatni raz.
Radzi sobie i nie uważam by był nauczony przemocy. Jest lubiany ma wielu kolegów.