Siadłam do czytania, ale Artek zaczął się nudzic samotnością na macie, więc zmykam szybciutko, tylko wkleję Wam mojego wpisa na FB:
Urząd Miejski... mąż dał mi kwitek, żebym coś odebrała. Jadę z wózkiem. I piętro, pokój nr 10 wchodzę, nie raczej się doczołguję, windy brak, pytam czy można, bo ja na 13.00, a jest 12.57. Jedna pani mówi "tak", druga "proszę zaczekać"- w końcu ustalają wspólną wersję. Daję karteczkę, pani daje mi inną karteczkę "proszę z tą kartką iść do kasy, zapłacić i wrócić"... Pytam, gdzie jest kasa- pokój nr 6 (chyba) na PARTERZE. Pytam grzecznie, czy pani nie może tego jakoś inaczej załatwić, za mnie pójść, czy ja zejdę do kasy, a ona ze mną i wyda mi te dokumenty jak jej dam kwitek z kasy- NIE! Idę. Wychodzę z pokoju nr 10 i do czekającego "petenta" mówię, to jest urząd przyjazny obywatelowi, w szczególności matce z dzieckiem. Znoszę wózek, pot mi po dupie ciurkiem spływa. Opłacam i wracam. Na półpiętrze robię przerwę, bo jakoś ciemnieje przed oczami, lezę dalej. Wchodzę, już nawet nie pukam. Daję kwitek, dostaję to po co przyszłam i... REPRYMENDĘ!, że pani się nie podoba, że ja na korytarzu komentuję jej pracę, bo ona nie ma wpływu na brak windy. Próbowałam tłumaczyć, że komentować mi wolno i nie jej pracę, a urząd- nie dociera- widać pani umie tylko wydawać kwitki, myślenie nie jest wliczone do wypłaty... 22 lata zmienionego ustroju, a urzędów i mentalności urzędników zmienić się do dziś nie dało?! Darowałam sobie wywód na temat tego, że to ja tej pani pośrednio płacę, itd. Czy tak ciężko jest zrozumieć, że oni są dla nas, a nie odwrotnie???
P.S. Hit. Pytam panią co w przypadku, jak ktoś nie ma nóg, jeździ na wózku, to jak się ma na tę górę dostać? Odpowiedź- może wysłać pełnomocnika- a jeśli nie chce, jeśli chce sam o sobie i swoim życiu decydować?- pytam. To już nie mój problem- pada odpowiedź. To jest Polska właśnie... piękny kraj. A PiSowczyki się kłócą kto jest, a kto nie jest patriotą- patriotą czego? Ciągłego burdelu, reform bez końca i bez efektu, kłótni, sponiewierania obywatela, polityki dla polityki? W dupie to mam.
Buźkam.