Hej!
Nie odzywałam się chwilę, nie chciałam smęcić. Teraz wracam z nową energią, mam tylko nadzieję, że mi wystarczy czasu żeby do Was pisać ;-) Dzisiaj zaczęłam szykować resztę rzeczy dla malutkiej. Zostały mi 3 pełne dni na ogarnięcie wszystkiego co zaplanowałam, a jest tego trochę. Mam chęci, siły więc robię. Dziś rozłożyłam i umyłam łóżeczko, kołyskę i budę z wózka. Jutro będę prać wnętrze gondoli i zewnętrzną część. Do tego jeszcze pakowanie, pranie, prasowanie, sprzątanie w domu. Jest tego trochę.
Byłam dzisiaj u położnej, ostatni raz tutaj. Muszę znów brać żelazo :-( Do tego położna zrobiła dziwną minę jak zmierzyła mi brzuch i dwa razy wracała do sprawdzania położenia dziecka. Poinformowała nas, że w razie jakby coś zaczęło się dziać w tym tygodniu przed wyjazdem, to mamy dzwonić do niej, że dziecko jest donoszone itd. W końcu pytam czy coś sugeruje, to się zaśmiała i powiedziała, że nie. Ostatnio dzień przed porodem byłam u niej i nie zauważyła oznak zbliżającego się porodu, więc teraz też jej nie wierzę
muszę dotrwać co najmniej do niedzieli, nie ma innej opcji,o!
Postaram się bardziej odzywać. Zaciskam kciuki za jutrzejsze cesarki i za te które same się rozpakują &&& trzymajcie się :*