reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październik 2015

Zresetował mi się laptop i nie wiem co komu miałam odpisać... :(
Spałam w nocy od 21-2:30 i potem jeszcze od 6 - 7. Teraz wyrwalam pół godziny snu to mnie telefon obudził :) Heh, nie dane mi dzisiaj spać chyba :)
Rano mnie bardzo głowa bolała, ale wzięłam APAP, bo bolało ewidentnie z braku snu, w skroniach i w czole... masakra.
Robię dzisiaj zupę klopsikową i sernik z jeżynami... Chyba że padnę, to nie zrobię, ale raczej mam ten plan :)
Odliczam dni do wizyty (5d4h) i do potencjalnej daty zdjęcia pessara (7d17h). Wiem, to nawet dość smutne, że tak odliczam, ale mam już dość. Jestem spuchnięta na twarzy już powoli. Waga pokazała 89... Tragedia jakaś. A czuję się jak 110kg. Jestem wielka i rzygać mi się chce na odbicie w lustrze. No sorki, ja nie lubię siebie takiej wielkiej... za wiele poświęciłam na zrzucenie 30kg nadwagi po stresach dobre 4 lata temu (2 poronienia, facet który okazał się być żonaty, nieuleczalna choroba, chemioterapia, borelioza, brak przyrostu wzrostu dziecka w czasie półtora roku, powrót do rodziców ze względu na rozwód z mężem, utrata pracy... i pewnie o wielu jeszcze zapomniałam...). Jak się stresuję to jem. Nie umiem nie jeść. Nawet próbowałam zastąpić jedzenie paleniem. Uznałam to za mniejsze zło. Ale nie działało. I jadłam i paliłam hahaha... Dlatego też chcę już być po, zacząć normalnie się ruszać, nie czuć tego pessara okropnego, móc się schylić, kucnąć i w ogóle... pojechać gdzieś na rowerze albo pójść na basen.
Ciąża fajna, ok, ale już mi styka. Chcę kończyć z tym procesem i iść dalej. Bezsenność też robi swoje...
Ale ponarzekałam!!! Jupiii!!! :szok::rofl2::happy:
 
reklama
Dreamgirl... ja tez dzis nie pospalam.. wstawalsm na siku co godzine, bylam dzis w nocy w wc co najmniej 6 razy... nie mam humoru... czytam ale nawet od kilku dni pisac mi sie za bardzo nie chce... bym tylko narzekac ciagle musiala a kazda z nas pewnje czuje sie podobnie... zaraz sie zbieram i jade do szkoly po Ale... jutro musze oddac meziwi auto bo ma wesele i nie wiadomo o ktorej skonczy wiec nie bedzie mial jak wrocic do domu w nocy, no i bede musiaka isc po pierworodna do szkoly pieszo... mam nadzieje, ze po drodze nie urodze bo aamopoczucie co raz gorsze a mslenstwo tak mnie juz nksko cisnie, ze ciagle mnie w szyjce kluje i z chodzeniem masakra... no to pomarudzilam... :(
 
Dreamgirl - i tym razem łączę się w niedoli...nie lubię być w ciąży - kocham swoje dzieci, ale nie czuję się powołana do ciąży/porodów/połogów/karmienia....matka pewnie ze mnie też taka sobie. Od dawna mam już dość. A teraz kiedy niemal ciągle już coś mi dolega to chciałabym,żeby było już po wszystkim. Chciałabym nie mieć wieczorami nóg jak baleron, móc swobodnie założyć skarpetki i buty, bawić się i skakać z córką, wstawać do niej w nocy bez poświęcenia dwóch minut na wymach z łóżka... Mogłabym też nawet pomyśleć o jakimś bzykaniu, którego nie pamiętam powoli. Już w głowie sobie myślę - za tydzień w piątek skończone 37 tc, donoszone...można rodzić jakby co... Do ostatniej wizyty tydzień temu miałam na plusie niby tylko 9 kg, ale przemilczę z jakiej wagi startowałam. Po wszystkim chciałabym zrzucić przynajmniej z 15....Poprzednio przytyłam 14 kg ale czułam się lepiej niż teraz
 
Hej!

Widzę, że humory macie kiepskie :-( a ja do Was przyszłam z nastawieniem, że od dzisiaj nie odliczam do porodu, zajmuję się sobą i nie wyczekuje godziny zero. U mnie jeszcze kawał czasu, dopiero 34 tydz, ale przez to, że większość z Was jest daleko przede mną, też zaczęłam czekać na ten dzień z niecierpliwością. W moim przypadku to chore, bo jeszcze 6 tyg zostało do terminu. Za miesiąc jedziemy oczekiwać na narodziny i wtedy będę myśleć, a teraz zajmuję się sobą i tym czego w pierwszych chwilach z dzieckiem nie dam rady zrobić. Dzisiaj ogarnęłam szafki w kuchni, jutro rano przyjdzie do mojej córki koleżanka, bo maja przedszkole zamknięte, więc też będę miała co robić. Spakowałam też prawie do końca torbę i nie wracam do tematu przez najbliższe 3 tyg. W weekend zrobimy coś wspólnie, basen, rolki, rower z córką czy coś takiego, zależy od pogody. No i taki mam plan, zobaczymy co z tego wyniknie ;-)

mrówka zdrówka dla córki
ladyk Ty to potrafisz porządnie zacisnąć nogi :-) ale współczuję Ci tej sytuacji, pewnie jesteś bardzo zmęczona.
 
Julisia, dbdg - wesele jest 26.09, a termin mam na 14.10. Trochę mi tylko mąż marudzi, wydaje mi się, że się po prostu boi :-p Miło z jego strony, ale jeszcze to na bank kilka razy obgadamy.

Dreamgirl - no trochę Ci się nazbierało tego bagna, współczuję. Ale rozumiem, że teraz jest już lepiej, wiesz, teraz tak jak wszystkie mawiamy najważniejszy jest bobas i już nie dużo do końca. Musisz dać radę ;-) Ja pamiętam jak 3 lata temu miałam problemy w robocie i finansowe z mężem to właśnie zajadałam stres i do tego i piłam i paliłam, więc było okropnie i byłam obrzydliwa. Ale zdarzył się punkt zwrotny i na reszcie to wszystko odrzuciłam i znalazłam moje ukochane zajęcie na stres - ćwiczenia. Może się to wydawać banalne, ale bardzo mi pomogły i fizycznie i psychicznie, oczyściłam dzięki temu głowę, schudłam 15 kg i życie jakoś powoli nam się zaczęło układać. Także nie ma co, trzeba znaleźć swoją motywację i jak to moja mama mówi "trzeba mieć marzenia i w nie wierzyć" :-)

I nastał kolejny mega ważny etap w życiu, robotnicy skończyli i pojechali :-D Teraz tylko elektryk ma przyjechać jutro już ostatni raz i koleś do podłączenia piecyka "kozy" w środę. Powoli będę sobie wszystko ogarniać, a do cięższych spraw wieczorami będę angażować męża, jutro jeszcze mama ma wolne więc przyjedzie mi pomóc, w sobotę jedziemy po meblościankę do pokoju i dokończyć zakupy wyprawkowe :-) Masssssakra jak się cieszę. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu nadejdzie ten moment kiedy będę mogła napisać " spokojnie mogę już czekać na wyklucie bobaska " :happy: No a teraz idę zamiatać i mopować, a później muszę się przespać, bo nie ogarniam :-p
 
Hehe, laseczki jesteście super :) No nie powiem sporo tego w moim życiu, ale nie uważam ze wyczerpałam limit :) Pewnie jeszcze coś mnie zaskoczy... Trzymajmy się dzielnie i cóż ty więcej gadać.
Szczęśliwa - Ty masz jeszcze duuuuużo czasu. Dobrze że się dystansujesz.
 
Dziewczyny pomozcie mi . Nie wiem jak Wy ale ja sie strasznie boje porodu , tego ze popekam, jak bedzie wygladac moje krocze po porodzie. A moze lepiej zdecydowac sie na cc. Nie wiem co robic. kolezanka miala cc i mowi ze bylo oki i ze nie dochodzila do siebie miesiacami. Ale jednak cc to operacja. Czy ktos jest w podobnej sytuacji...????
 
reklama
Dziewczynki ja na szybko pisze z domu, pakuje sié do szpitala... Zle sie czulam wiec zadzwonilam do poloznej, okazuje sié ze mam cisnienie 146/96 i bialko w moczu czyli tak samo jak z Lari ... odsylaja mnie do szpitala :( z podejrzeniem stanu przedrzucawkowego znowu ...
 
Do góry