Cześć dziewczyny.Temat zupełnie nie o dzieciach,ale może coś doradzicie-zanim przestaniemy rozmawiać z moja mamą na dobre...
A więc:
Mama jest w zwiazku od ok 5 lat z pewnym panem.Niestety nikt go nie trawi i nie jest tu klasyczny przykład tego,że złe dzieci przeszkadzają matce w miłości,lecz facet sam sobie na to zapracował takimi akcjami np.jakn kupił junkers do mamy mieszkania i jak się pokłócą to on jej nie pozwala się wykąpać,on wziął od swoich rodziców telewizor i jak się pokłócą mama nie może nic obejrzeć.Mieszkają u mojej matki w domu,a on w kłótni potrafi wyrzucić ją do drugiego pokoju(W JEJ MIESZKANIU),a ona jak dziecko tam siedzi.Dochodzi do tego,że ją zdradzał(i to na maxa na legalu)-jeszcze dużo takich przykładów mogłabym podać,ale musiałabym cały dzień siedzieć i tu pisać.Koleś nigdy nie pracował,mama go utrzymywała i utrzy,muje-bo on stwierdził,że sam jest sobie kierownikiem.Matka wolała pożyczać ode mnie pieniądze niż pogonić go do pracy.Facet najmniej pije dwa piwa dziennie-a zazwyczaj od 4 do 6...
Dwa lata temu miał udar(nie leczył nadciśnienia,ale pić pił),i ma lekkie problemy z mową i niedowład prawej ręki...I tu zaczynają się schodzy:
Moja mama ma do wszystkich pretensję,że nikt nie chce chodzić do niego i sprawdzać czy sobie radzi,kroić mu warzyw itd(dodam,że miał mieć dwa razy rehabilitacje w szpitalu to na jednej był 3 razy na drugą nie poszedł wogóle,bo mu się nie chciało chodzić),ja i moje rodzeństwo mamy wszyscy małe dzieci i do tego pracują.Mamam pare dni przed wyjazdem powiedziała,że go chce zostawić i żyć tam sama na nowo zacząć.Teraz na wszystkich się obraża i do każdego ma pretensję,że nikt mu nie pomaga.Facet zamiast podtrzymywać mamę na duchu(pojechała do pracy do niemiec wraca za 3 mies)to jej dokłada bo on biedny nie pokroi warzyw.Dostał orzeczenie,w którym jest zapisane,że może pracować w zakładach chronionych(dla osób z orzeczeniem o niepełnosprawności),ale matka stwierdziła,że po co on ma iśc do pracy jako ochroniach przecież i tak za nikim nie pobiegnie,a gdyby mial pracować np.otwierając bramę to by zwariował siedząc cały dzień w budce.Więc ona pojechała do obcego kraju pracować na Siebie i na niego,bo on oczywiście został tu w Pl w jej mieszkaniu i siedzi w domu(pobiera łącznie zasiłków ok 600 zł),.Mam w domu 8-miesięcznego synka(starsze dzieciaki szkoła i przedszkole) wiadomo gotowanie,pranie,nauka z dziećmi itd...A matka nie potrafi zrozumieć,że ja nie mam czasu biegać i mu gotować,bo mój mąż wracając z pracy też chce mieć czysto i ciepły obiad.Dla faceta matki rozwiązaniem jest przyjdzie do mnie to mu wszystko pokroje-moze jeszcze zrobi i zapłace mu za zakupy?...Facet wykorzystuje moja mame na maxa,poniżał ją,zdradzał...Może jej to nie przeszkadza,ale czy ja w tej sytuacji muszę być jak ona?Nit do niego nie dzwoni nie pyta co słychać i czy sobie radzi,a czy on dzwoni do nas?
Dziewczyny weźcie coś doradzie bo zwariuje z nimi w końcu.Mamie zawsze pomagałam i pomagam jak tylko potrzebuje,ale jemu nie zamierzam,bo sama miałam z nim nie raz awantury...
A więc:
Mama jest w zwiazku od ok 5 lat z pewnym panem.Niestety nikt go nie trawi i nie jest tu klasyczny przykład tego,że złe dzieci przeszkadzają matce w miłości,lecz facet sam sobie na to zapracował takimi akcjami np.jakn kupił junkers do mamy mieszkania i jak się pokłócą to on jej nie pozwala się wykąpać,on wziął od swoich rodziców telewizor i jak się pokłócą mama nie może nic obejrzeć.Mieszkają u mojej matki w domu,a on w kłótni potrafi wyrzucić ją do drugiego pokoju(W JEJ MIESZKANIU),a ona jak dziecko tam siedzi.Dochodzi do tego,że ją zdradzał(i to na maxa na legalu)-jeszcze dużo takich przykładów mogłabym podać,ale musiałabym cały dzień siedzieć i tu pisać.Koleś nigdy nie pracował,mama go utrzymywała i utrzy,muje-bo on stwierdził,że sam jest sobie kierownikiem.Matka wolała pożyczać ode mnie pieniądze niż pogonić go do pracy.Facet najmniej pije dwa piwa dziennie-a zazwyczaj od 4 do 6...
Dwa lata temu miał udar(nie leczył nadciśnienia,ale pić pił),i ma lekkie problemy z mową i niedowład prawej ręki...I tu zaczynają się schodzy:
Moja mama ma do wszystkich pretensję,że nikt nie chce chodzić do niego i sprawdzać czy sobie radzi,kroić mu warzyw itd(dodam,że miał mieć dwa razy rehabilitacje w szpitalu to na jednej był 3 razy na drugą nie poszedł wogóle,bo mu się nie chciało chodzić),ja i moje rodzeństwo mamy wszyscy małe dzieci i do tego pracują.Mamam pare dni przed wyjazdem powiedziała,że go chce zostawić i żyć tam sama na nowo zacząć.Teraz na wszystkich się obraża i do każdego ma pretensję,że nikt mu nie pomaga.Facet zamiast podtrzymywać mamę na duchu(pojechała do pracy do niemiec wraca za 3 mies)to jej dokłada bo on biedny nie pokroi warzyw.Dostał orzeczenie,w którym jest zapisane,że może pracować w zakładach chronionych(dla osób z orzeczeniem o niepełnosprawności),ale matka stwierdziła,że po co on ma iśc do pracy jako ochroniach przecież i tak za nikim nie pobiegnie,a gdyby mial pracować np.otwierając bramę to by zwariował siedząc cały dzień w budce.Więc ona pojechała do obcego kraju pracować na Siebie i na niego,bo on oczywiście został tu w Pl w jej mieszkaniu i siedzi w domu(pobiera łącznie zasiłków ok 600 zł),.Mam w domu 8-miesięcznego synka(starsze dzieciaki szkoła i przedszkole) wiadomo gotowanie,pranie,nauka z dziećmi itd...A matka nie potrafi zrozumieć,że ja nie mam czasu biegać i mu gotować,bo mój mąż wracając z pracy też chce mieć czysto i ciepły obiad.Dla faceta matki rozwiązaniem jest przyjdzie do mnie to mu wszystko pokroje-moze jeszcze zrobi i zapłace mu za zakupy?...Facet wykorzystuje moja mame na maxa,poniżał ją,zdradzał...Może jej to nie przeszkadza,ale czy ja w tej sytuacji muszę być jak ona?Nit do niego nie dzwoni nie pyta co słychać i czy sobie radzi,a czy on dzwoni do nas?
Dziewczyny weźcie coś doradzie bo zwariuje z nimi w końcu.Mamie zawsze pomagałam i pomagam jak tylko potrzebuje,ale jemu nie zamierzam,bo sama miałam z nim nie raz awantury...