Mama po raz drugi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Marzec 2018
- Postów
- 911
cześć dziewczyny można się przyłączyć? obecnie 24tc ciąża II, będzie drugi syn
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Zapraszamy, napisz coś więcej o sobie [emoji4]cześć dziewczyny można się przyłączyć? obecnie 24tc ciąża II, będzie drugi syn
Zapraszamy, napisz coś więcej o sobie [emoji4]
@Mama po raz drugi - witam Cię i ja super czytać takie pozytywne historie!
Fajnie, że tak wagę trzymasz [emoji7] ja przed ciążą też trochę schudłam, 16 kg od najgorszego momentu, jeśli dobrze pamiętam, ale u mnie nie spowodowało to niestety cudownego przywrócenia owulacji i szprycowano mnie hormonami. Wtedy doceniłam jednak brak okresu, bo cykl 28dniowy wykańczał mnie psychicznie
To cała masa chłopów wokół Ciebie! Jak sobie z tym radzisz? [emoji23]
Hahaha jest to sposób [emoji23]przyzwyczaiłam się, chodziłam do szkoły wojskowej, gdzie na 40 uczniów było nas tylko 7
Jak miło czytać takie historiemam 28lat i jestem dużej wagi
fajnie że znalazłam taki wątek a szukałam dłuuugo
pierwszy syn urodziny przez cc 01.02.2013
o drugie szczęście walczyliśmy od października 2016r (od ślubu) ale bez skutku, nie miesiączkowałam w ogóle... (tylko po luteinie i dupku) obskoczyłam wielu lekarzy, każdy mówił że muszę schudnąć (nie wierzyłam bo moje dużo większe koleżanki i masa innych kobiet z dużo wyższą wagą miesiączkowały regularnie i zachodziły bez problemu w ciążę), staraliśmy się dalej, w końcu odpuściliśmy i cieszyliśmy się sobą w lipcu 2017r zdecydowałam że zawalczę (w końcu!) o siebie (w pierwszej ciąży przytyłam ponad 30kg!) i wzięłam się za odchudzanie, udało się do stycznia zrzucić blisko 20kg, wtedy przyłączyłam się do takiego programu (program zdrowego odchudzania) zaczęłam się przestawiać na zdrową dietę, włączyłam ruch i waga spadała, (schudłam równiusieńkie 20kg) jeszcze w grudniu okazało się że moja najbliższa kuzynka jest w ciąży, w styczniu okazało się że moja siostra jest w ciąży i coś we mnie pękło, po raz miliardowy umówiłam się do trylionowego z kolei ginekologa by postawił diagnozę, by zacząć miesiączkować (nie powiem bo zaczął mnie przytłaczać fakt że "jestem facetem" z racji braku miesiączek......), tak też zrobiłam i się wybrałam do lekarza po raz pierwszy w życiu byłam zadowolona z wizyty! okazało się że miałam owulację! (chyba pierwszą od porodu! czyli od 5 lat!) ucieszyłam się ogromnie, pomyślałam że waga spadła i organizm to pokazał, czekałam na okres! zleciła mi szereg badań (oczywiście wszytsko prywatnie) więc po tygodniu się na nie miałam wybrać, nadszedł dzień badań, miałam wydać 500zł, ale przez ostatnie kilka dni miałam częstomocz i stwierdziłam że przy okazji oddam mocz do badania, zatem zrobiłam co trzeba, położyłam kubeczek i zaczęłam się malować, nagle coś mi powiedziało KOBIETO ZRÓB TEST, a z racji tego że miałam takich testów w domu dużo to zrobiłam i ku mojemu OGROMNEGO zdziwieniu pojawiły się II kreski! zamiast na badania ze skierowania poleciałam na betę która potwierdziła ciążę oczywiście tego okresu nie dostałam, bo to co babeczka widziała na monitorze to wędrujące zapłodnione jajeczko a nie owulacja! cały czas się modlę by z maluszkiem było wszytko ok! pilnuje swojej wagi, puki co od zapłodnienia jestem na minusie (a od wizyty gdzie było już serduszko mam 1kg na plusie)
ciążę I przeszłam z problemami większość czasu spędziłam w szpitalu, ta ciąża jest całkowicie inna po za typowymi ciążowymi objawami nic mi nie jest (choć na SOR zdarzyło mi się być ze względu na brudzenia co sie okazało po lekach lub ze względu na bóle podbrzusza - również wszystko ok)
Często gęsto kobieta lepiej dogada się z facetem, bo ten nie jest jej wilkiem. Na podwórku zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek.Hahaha jest to sposób [emoji23]
Ja pocieszam się tym, że często łatwiej dogaduję się z facetami, niż z kobitkami, to może też jakoś dam radę [emoji23]
Ja mam dwie przyjaciółki, jedna niestety wyprowadziła się na drugi koniec Polski. A koleżanek w sumie nie mam wcale, może jakieś znajome.Ja też zawsze miałam więcej kolegów, ale muszę wam powiedzieć, że im starsza jestem tym bardziej doceniam kobiece przyjaźnie. Moje relacje z koleżankami znacznie się poprawiły odkąd skończyłam 30stkę i teraz bardzo je sobie cenię