reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

organizacja dnia przy baaardzo zywiolowym chodziaczku ;)

Dołączył(a)
16 Luty 2011
Postów
9
witajcie drogie mamy w temacie jest usmiech ale wcale do smiechu mi nie jest kiedy usiluje posklejac sie jakos i zorganizowac w ciagu dnia
ostatnio coraz czesciej zdarzaja nam sie dni kiedy nie jestem w stanie zrobic obiadu czy wykonac innych obowiazkow domowych - nasza mala jest bardzo energicznym i absorbujacym dzieckiem jest tak od poczatku i przechodzilismy juz swoje kryzysyale sadzilam ze jak zacznie chodzic bedzie lepiej [jest w pewnym sensie] ale...wlasnie biegnioe do mnie sciska za nogi i placze wola opka opka w kuchni widze pewne "zagrozenia" wiec zamykamy bramke widzi nas rozmawiamy do niej ale to nic nie daje i czesto sie poddaje i wpuszczam ja do kuchni podczas gotowania co konczy sie totsalnym haosem-balagan balaganem ale zaglada do smietnika i w inne katy do ktorych nie powinna wiec nie odpowiada mi to zupelnie a jej placz przy bramce rozklada mnie zupelnie
do tego po jedzeniu - jest tak marudna ze nie moge opanowac kuchni i posprzatac i przed kolejnym posilkiem wsciekam sie ze nieposprzatane...przepraszam ze haotycznie pisze ale czasu coraz mniej a pracy coraz wiecej
blagam was drogie mamuski poradzcie mi moze macie jakies skroty...moze nie moge [chocby ze zmeczenia] wpasc na cos co jest oczywiste a co pomoze nam przetrwac ten dosc trudny okres

jeszcze raz w skrocie napisze co mi najbardziej przeszkadza
-nie moge wykonywac obwiazkow domowych bo mala sie wtedy domaga uwagi
-nie moge posprzatac po jedzeniu i balagan rosnie
-nie moge zebrac mysli bo sporo marudzi - dodam ze nie mamy pod reka rodziny wiec opcja z dziadkami odpada :(

zastanawiam sie nad gotowaniem wieczorami...co z innymi upiorami szarej rzeczywistosci...odkurzac po nocach nie moge...poza tym chcialabym tez po calym dniu odpoczac choc chwile i zegenerowac sily...traxce zdolnosc trzezwego postrzegania...pomozcie prosze...

pozdrawiam cieplo
 
reklama
mamadzika ja ci nie napisze jak to wszystko ogarnąć bo sama często mam podobne problemy i u nas im młody jest starszy tym jest gorzej choć nie zawsze bo teraz już potrafi skupić sie chwile np na układaniu klocków bądź obejrzy baje a ja w tym czasie działam oczywiście to trwa góra 10minut ale zawsze cos.U nas wstępu do kuchni Bartuś prawie w ogóle nie ma i gdy chce wejść to ja mu zabraniam i mimo płaczu nie ulegam bo nigdy nie wybaczyłabym sobie gdyby coś sie stało przy gotowaniu.napewno twoja córcia ma drzemki to może wtedy gotuj albo sprzątaj.to najlepsza chwila.ja tak zawsze robiłam i jakoś funkcjonowaliśmy więc życzę ci powodzenia;-)
 
mamadzika co do gotowania moze zaloz na wszystkie szafki oprocz jednej blokady, a w ta jedna powkladaj rozne rzeczy niezagrazajace dziecku, a mogace je zajac np. zamkniete torebki typu kisiel etc., plastikowe i drewaniane pojemniki i sztucce, no i zabezpiecz kuchenke tak zeby mala nic z niej nie sciagnela, np. gotuj na tylnych planikach pilnujac jednoczsnie zeby nie zostawic nigdzie nie pilnowego noza albo czegosc goracego

co do sprzatania, odkurzania i innych czynnosci domowych, kup malej np. miniaturke miotly, odkurzacza, i niech sprzata z Toba, u nas to bardzo pomoglo, bo ja tez mam bardzo zywiolowa Corke, co nasilaja jeszcze leki na tarczyce
 
Dokładnie, ja się podpiszę pod Martusią! Mój Sebastian od początku mógł wchodzić do kuchni, dla nas to pomieszczenie jak każde inne. Jedyne co to starannie zabezpieczone od samego początku - blokady na szafki zawierające "niebezpieczne" rzeczy, a i tak rzeczy typu lekarstwa, tabletki do zmywarki, itp są wysoko ponad zasięgiem dziecka, gotuję na dalszych palnikach i podczas gotowania nigdy nie zostawiam młodego samego w kuchni, poza tym podczas uciążliwszego gotowania czy sprzątania młody siedzi w swoim krzesełku albo dostaje coś obok żeby się zająć. Zabawa garnkami - bezcenna :D Do kosza się próbował dorwać kilka razy, ale za każdym razem miał tłumaczone, że nie wolno, tak samo z piekarnikiem i jeszcze nigdy nie grzebał nam w koszu ani nie dotknął szyby piekarnika (która podczas działania nie jest zbyt gorąca, po prostu ciepła, ale i tak na wszelki wypadek podczas działania piekarnika nigdy nie jest sam w kuchni). Teraz widzę, że coraz mniej go interesuje co ja tam robię i dopóki nie zarządzę wspólnego gotowania to zostawia mnie i sobie idzie, jedynie co jakiś czas sprawdza czy coś dostanie do jedzenia :D Pewnie zadziałało to na zasadzie "niedostępnego owocu" ;)
Z prania też od początku robiłam zabawę - młody pomaga wkładać/wyjmować rzeczy, wciska guziki (ale tylko te które mu wskażę i za każdym razem powtarzam że tylko z mamą wolno), z odkurzaczem nie miałam problemu bo nie lubi tego dźwięku i zawsze wychodzi do innego pokoju niż ten w którym odkurzam :D Przy ścieraniu kurzy obowiązkowo musi dostać swoją ściereczkę, inaczej jest marudzenie, że on też chce :D
Tak więc u nas kluczem było zrobienie ze wszystkiego zabawy, nie powiem, mi też się milej spędza czas na gotowaniu lub sprzątaniu jak młody robi coś obok mnie i co jakiś czas coś do mnie gada lub pokazuje :))
 
dziewczyny dobrze pisza najważniejsza zabawa;-)
U nas też mały często pomaga tylko czasem niestety robi większy bałagan:-D bo np jak ja zamiatam i on też obok to gdy ja chce już zgarnąć brudy to on podbiega rozsypuje i tak w kółko mam psotnika w domu.co do prania to u nas jest podobnie jak u Tygrynki mały nosi pranie wkłada do pralki a potem wyjmuje ale zawsze wszystko pod moja kontrola.
a jeśli chodzi o odkurzanie to mój robi bunt że tylko on będzie odkurzał :-D
musisz wuczuć co twoje dziecko najbardziej lubi robić ścieranie kurzy na początek to rewelacja;-)
i tak jak już ci pisałam jak mała śpi ty coś ugotuj
 
...a ja jednak nie pozwalałbym wchodzić tak malemu dziecku do kuchni w czasie gotowania...może jestem przewrażliwiona,ale tyle się zdarza wypadków oparzeń,kiedy to rodzic "dosłownie na sekundę" spuścił dziecko z oka...:-(Z czasem,oczywiście,gdy więcej rozumie,można wciągac w "zabawę w gotowanie",ale chyba roczne dziecko jeszcze nie potrafi się skupić na tak długo.
Piszesz,że mała po jedzeniu staje się marudna- a nie pora wtedy,żeby położyć spać?U nas to działa- zawsze po obiadku jest drzemka,więc w tym czasie możesz sprzątnać po obiedzie (choć ja akurat "lepiej "wykorzystuję ten czas,bo kładę się razem z Niunią;-):rofl2:).
Pewnie,ze każde dziecko jest inne i może "trafił mi się dość grzeczny egzemplarz";-),choć nie zawsze,też ma dni,że potrafi wisieć mi przy nodze i nic,tylko mama.
Co do "pomocy " przy sprzątaniu- jestem za- tu akurat dziecku nic stac sie nie powinno,choć oczywiście trochę to ptrwa,takie wspólne sprzątanie.To samo z praniem- takie małe dziecko już bardzo chętnie ci pomoże ,rozrzucając ubrania- ale zawsze to lepsze,niż słuchanie płaczu ;-).
Jednak w kwestii kuchni byłabym nieugięta- nie wolno to nie wolno,dla bezpieczeństwa dziecka nieraz trzeba mu czegoś zabronić.
 
a mi sie jednak wydaje ze kategoryczne wzbranianie dziecku wstepu do kuchni zadziala na zasadzie iz zakazany owoc najlepiej smakuje i dziecko znajdzie taki moment ze do tej zakazanej kuchni sie dostanie i to tak zeby mama nie widziala bo tam przeciez nie wolno i dopiero moze byc wtedy problem a tak oswajanez kuchnia nie bedzie juz go tak tam ciagnac
 
martusia mój wchodził kiedyś do kuchni jak mieszkaliśmy z moimi rodzicami bo mieli duża kuchnie i czasem sie w niej bawił(najcześciej wchodził do szafek) ale był moment że straciłam go dosłownie na sekunde z oka a on miał w reku nóż!!na szczęście nie taki ostry ale to były sekundy.ja nigdy nie zostawiałam sztućców bądź czegoś niebezpiecznego na blacie ale akurat wtedy musiałam przez swoja głupote zostawić.tu mamy maleńka kuchnie więc zabraniam ale gdy nic nie gotuje to wchodzi otwiera szafeczke gdzie trzymam ciastka i sobie bierze:-D
ale gdy gotuje to nie ma wstępu mam koleżanke poparzona przez nie uwage rodziców więc strach przed oparzeniem jak dla mnie jest nie do opisania.
chyba wszystko zależy od dziecka
 
reklama
Odkąd wróciłam do pracy gotuję w sobotnie popołudnie i wieczór. Potem wszystko wkładam do zamrażarki i w ciągu tygodnia wyciągam. Zamrażam schabowe, mielone, dewolaje (jakkolwiek sie to pisze), pieczeń, sosy do makaronów, farsz do nalesników, zupy-kremy. leczo i inne dania jednogarnkowe. Moja znajoma zamraża również zupy.
Odkurzam z dziećmi, lub gdy mąż wraca z pracy. Ogarniam mieszkanie z grubsza wieczorem. Mąż sam się zgłasza do mycia naczyń lub wc. Czasem zmieniamy się przy gotowniu.
Nie jestem zachwycona stanem czystości mieszkania, ale da się wytrzymać. Stwierdziłam, że nie będę się zażynać tylko po to by mieć super czysto w domu. Wolę trochę odpocząć.

To chyba tyle mi przchodzi do głowy
 
Do góry