witajcie drogie mamy w temacie jest usmiech ale wcale do smiechu mi nie jest kiedy usiluje posklejac sie jakos i zorganizowac w ciagu dnia
ostatnio coraz czesciej zdarzaja nam sie dni kiedy nie jestem w stanie zrobic obiadu czy wykonac innych obowiazkow domowych - nasza mala jest bardzo energicznym i absorbujacym dzieckiem jest tak od poczatku i przechodzilismy juz swoje kryzysyale sadzilam ze jak zacznie chodzic bedzie lepiej [jest w pewnym sensie] ale...wlasnie biegnioe do mnie sciska za nogi i placze wola opka opka w kuchni widze pewne "zagrozenia" wiec zamykamy bramke widzi nas rozmawiamy do niej ale to nic nie daje i czesto sie poddaje i wpuszczam ja do kuchni podczas gotowania co konczy sie totsalnym haosem-balagan balaganem ale zaglada do smietnika i w inne katy do ktorych nie powinna wiec nie odpowiada mi to zupelnie a jej placz przy bramce rozklada mnie zupelnie
do tego po jedzeniu - jest tak marudna ze nie moge opanowac kuchni i posprzatac i przed kolejnym posilkiem wsciekam sie ze nieposprzatane...przepraszam ze haotycznie pisze ale czasu coraz mniej a pracy coraz wiecej
blagam was drogie mamuski poradzcie mi moze macie jakies skroty...moze nie moge [chocby ze zmeczenia] wpasc na cos co jest oczywiste a co pomoze nam przetrwac ten dosc trudny okres
jeszcze raz w skrocie napisze co mi najbardziej przeszkadza
-nie moge wykonywac obwiazkow domowych bo mala sie wtedy domaga uwagi
-nie moge posprzatac po jedzeniu i balagan rosnie
-nie moge zebrac mysli bo sporo marudzi - dodam ze nie mamy pod reka rodziny wiec opcja z dziadkami odpada
zastanawiam sie nad gotowaniem wieczorami...co z innymi upiorami szarej rzeczywistosci...odkurzac po nocach nie moge...poza tym chcialabym tez po calym dniu odpoczac choc chwile i zegenerowac sily...traxce zdolnosc trzezwego postrzegania...pomozcie prosze...
pozdrawiam cieplo
ostatnio coraz czesciej zdarzaja nam sie dni kiedy nie jestem w stanie zrobic obiadu czy wykonac innych obowiazkow domowych - nasza mala jest bardzo energicznym i absorbujacym dzieckiem jest tak od poczatku i przechodzilismy juz swoje kryzysyale sadzilam ze jak zacznie chodzic bedzie lepiej [jest w pewnym sensie] ale...wlasnie biegnioe do mnie sciska za nogi i placze wola opka opka w kuchni widze pewne "zagrozenia" wiec zamykamy bramke widzi nas rozmawiamy do niej ale to nic nie daje i czesto sie poddaje i wpuszczam ja do kuchni podczas gotowania co konczy sie totsalnym haosem-balagan balaganem ale zaglada do smietnika i w inne katy do ktorych nie powinna wiec nie odpowiada mi to zupelnie a jej placz przy bramce rozklada mnie zupelnie
do tego po jedzeniu - jest tak marudna ze nie moge opanowac kuchni i posprzatac i przed kolejnym posilkiem wsciekam sie ze nieposprzatane...przepraszam ze haotycznie pisze ale czasu coraz mniej a pracy coraz wiecej
blagam was drogie mamuski poradzcie mi moze macie jakies skroty...moze nie moge [chocby ze zmeczenia] wpasc na cos co jest oczywiste a co pomoze nam przetrwac ten dosc trudny okres
jeszcze raz w skrocie napisze co mi najbardziej przeszkadza
-nie moge wykonywac obwiazkow domowych bo mala sie wtedy domaga uwagi
-nie moge posprzatac po jedzeniu i balagan rosnie
-nie moge zebrac mysli bo sporo marudzi - dodam ze nie mamy pod reka rodziny wiec opcja z dziadkami odpada
zastanawiam sie nad gotowaniem wieczorami...co z innymi upiorami szarej rzeczywistosci...odkurzac po nocach nie moge...poza tym chcialabym tez po calym dniu odpoczac choc chwile i zegenerowac sily...traxce zdolnosc trzezwego postrzegania...pomozcie prosze...
pozdrawiam cieplo