aspekt
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Marzec 2018
- Postów
- 12 926
Skoro nikt nie wmówi, to pewnie nie uwierzysz, że ja tak miałam przy drugim dizecku (jeden przedszkolak w domu) i przy trzecim dziecku - ja leżałam i zajmowałam się swoim ciałem i noworodkiem a starszymi dziećmi i domem zajmował się mąż z pomocą babci. Na moją "korzyść" działało to, że na poloznictwie byłam ponad tydzień oraz że - po trudnym doświadczeniu pierwszego połogu - twardo postawiłam sobie priorytety.Oczywiście każda z nas może przytoczyć swoje historie, bo każda z nas skoro tutaj jest to albo rodziła albo się do tego przygotowuje i w mniejszym lub większym stopniu zdaje sobie sprawę z tego co to jest ciąża, poród czy połóg i to nie są bzdurne rzeczy. Ważne jest aby zadbać w tym czasie o siebie, dziecko ale też o relacje. Ale nikt mi nie wmówi że cały dzień spędza leżąc i wietrząc w czasie gdzie maluszek jest tak absorbujący a w domu dwójka przedszkolaków biega i wymaga dodatkowej uwagi i opieki, ale tak jak mówię wizja ta całkiem inaczej rozkłada się z pierwszym dzieckiem kiedy to najchętniej schowały byśmy je i nikomu nie dały spojrzeć na nasz skarb
I w moim przypadku nie skreslalo to odwiedzin. Mama i tesciowa przychodziły do szpitala, gdy okazywało się, że nie wyjdziemy po 3 dobach, tato przychodził na korytarz, żeby nie krępować pacjentek. Przedszkolaki nie przychodziły w odwiedziny, bo poważnie traktuje kartki "zakaz wstępu dzieciom". W dniu wyjścia w domu czekali dziadkowie ze starszymi dziecmi, obiadem i tortem.
Na dodatek, w moim przypadku nijak to wszystko się też ma do pokazywania noworodka - trzecie dziecko w tym samym pokoju co witający nas dziadkowie było przez 2 minuty, kiedy ściągałam buty.