reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Odwiedziny po porodzie :)

Myślę że wszystko to kwestia relacji. Ja na przykład nie mam problemu z tym żeby moi rodzice odwiedzali mnie w szpitalu czy żeby mama do mnie przyjeżdżała ale to jest zupełnie co innego niż jakby teściowa (a nie mamy złych relacji) przyjechała do mnie na tydzień. To nie jest osoba, która chce mieć przy sobie w stanie rozjechania psychicznego, jak będę krwawić w połogu itp itd bo nie jesteśmy tak blisko. Po prostu. Nie mam nic przeciwko żeby przyjechała później, z resztą synka poznała w jego drugim miesiącu życia.
Też tak myślę . Moje relacje z teściową są okej czasami ma swoje jakieś dziwne przekonania wiadomo z racji wykonywania zawodu ma tendencje do pouczania jak to na nauczyciela przystało. Ale najbliższa jest mi moja mama , która jest dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. I naprawdę cieszę się że ona jedyna potrafi zrozumieć moją decyzję.
 
reklama
Też tak myślę . Moje relacje z teściową są okej czasami ma swoje jakieś dziwne przekonania wiadomo z racji wykonywania zawodu ma tendencje do pouczania jak to na nauczyciela przystało. Ale najbliższa jest mi moja mama , która jest dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. I naprawdę cieszę się że ona jedyna potrafi zrozumieć moją decyzję.
Mam dokładnie tak samo :)
 
Ja bym zrobila w zgodzie ze soba, po prostu. Sam porod to ciezkie przezycie, ja w pologu mialam tez straszny baby blues. Nie wyobrazam sobie, zeby moi tesciowie sie jeszcze krecili dookola, czulabym sie niekomfortowo. Nie mamy na tyle bliskich relacji.
Zreszta taki maluszek najlepiej czuje sie przy mamie, przyjdzie czas na nawiazywanie relacji wnuk-dziadkowie. Moja tesciowa chciala przyjechac w dzien, w ktory wrocilismy do domu ze szpitala, zeby zrobic sobie zdjecie i dodac na fb. Maz ja wysmial, ona wypomina to do dzis, a dziecko ma juz 14 miesiecy 😅
 
dobry pomysł z edukacją tak zrobię. Ja i tak staram się tłumaczyć mu że to będzie 2 razy gorzej niż po poronieniach. Stwierdził że kobiety po dwóch dniach już na spacer wychodzą z dzieckiem i jaki to połóg…

Po poronieniu krwawilam 4 dni, po porodzie naturalnym 6 tygodni.
Na spacerze też byłam na drugi dzień z dzieckiem, ale chodziłam jak jakaś pokraka i przeszłam 30 minut wolnego spacerku. Miałam podejrzenie złamania kości ogonowej, więc ból był niesamowity, a i tak szłam dzień w dzień na powolny spacer, bo syn miał żółtaczkę i miał zalecenia spacerowania, więc to że on widział kobiety na spacerze w połogu to nic nie znaczy. 90-letnia babcia też może iść na spacer, ale moze już się nie umyje sama i nie ugotuje.
Myślę, że ważny wątek poruszyła @Kocka że kiedyś tak było i ona myśli, że teraz to normalne. Tak, ale kiedyś mężczyzn nawet na oddział położniczy nie wpuszczali, to co dopiero jakiś udział w porodzie jak teraz ma to miejsce w większości przypadków, że mąż towarzyszy i wspiera.
Ja mając kilkanaście lat musiałam cioci kupować podkłady porodowe i zanosić do szpitala, bo przecież jak to mężczyzna miałby kupować takie rzeczy, wiadomo lepiej niech 13-latka kupi w aptece i po lekcji matematyki zaniesie, bo dla mężczyzny wstyd.
I nie jestem tu żeby straszyć i mówić, że każdy połóg jest straszny, bo tak nie jest, ale nie wiesz ani ty ani mąż jak będziesz się czuła. Jedna osoba się czuje świetnie, a druga nie. Wszystko okaże się dopiero po porodzie, więc nie ma co planować nic teraz.
A obecność do tego teścia na miejscu nie skomentuje...
 
Ja przy pierwszym porodzie mieszkałam z teściową. Bardzo mocny baby blues miałam. Jezu... Ona chciała mi pomóc, a ja nie czułam się komfortowo z tym. Ja się czułam tak źle że zaczęłam płakać nawet jak ona trzymała na rękach młodego, jak karmiła go. Mimo że ona robiła to tylko z miłości i z dobroci. A ja czułam się jakby chciała mi odebrać te pierwsze chwile z dzieckiem. Dopiero jak połóg mi przeszedł zobaczyłam jak bardzo rozchwiana byłam przez ten poród.
Przy drugim porodzie już mieszkaliśmy sami ale tesciowa była u nas na dwie noce. A co najważniejsze już nie odczułam takiego mocnego rozjechania psychicznego. Już się tak nie wtrącała? Albo nie była u nas tak długo żebym to odczuła. Była tylko 2 noce bo nie chciałam od razu jej wyganiac. Siedziała tydzień z moimi mężczyznami jak ja trafiłam do szpitala ;-)
 
Nie jestem źle nastawiona , tylko mówiłam od początku że nie chcę nikogo przez conajmniej 2 tyg żeby akurat się przyzwyczaić do nowej sytuacji. To nie jest tylko teściowa , bo jeszcze teść który mieszka od nas 300 km i ma tydzień wolnego bo powinien zjechać do Polski. Dlatego już robi się tłoczno plus położna która będzie we wszystkim mi pomagać bo Teściowa sama nie pamięta jak to jest zająć się takim małym dzieckiem więc tu chodzi o to żeby tylko zobaczyć dziecko jak się urodzi nic więcej.
ale ty się nie tłumacz. Twoje odczucia są najważniejsze. Choćbyś mieszkała na 100m kwadratowych to to ma nikogo nie obchodzić. Ja rozumiem, że niektóre dziewczyny mają wywalone i nawet z gołą piczką mogłyby leżeć przy teściowej ale jeśli ty taka nie jesteś to zrozumiałe. A w ogóle tu nie tylko chodzi o wasze samopoczucie ale i bakterie. Obce bakterie. Niech maluszek nabierze trochę odporności, po co mu jeszcze dokładać? Tak jak pisała wyżej jedna z dziewczyn poproś położna żeby wytłumaczyła mężowi co się dzieje z kobietą fizycznie i psychicznie. My chodziliśmy do szkoły rodzenia gdzie bardzo obrazowo zostało to wytłumaczone i mąż wiedział z czym będziemy się zmagać.
 
Hej kochane ❤️ Czy u was też teściowa była oburzona jak poinformowałyście ją o tym , że pierwsze chwile z dzieckiem chcecie spędzić w trójkę ? Rodzę pod koniec czerwca, moja teściowa jest nauczycielką a więc ma 2 miesiące wakacji. Mieszkamy za granicą więc wymyśliła sobie że przyjedzie na początku lipca na tydzień do nas. Będzie to moje pierwsze dziecko i wnuk w rodzinie. Wiadomo okres wakacyjny , więc moi rodzice akurat mają urlop i jadą na wakacje i ich nie będzie. Ale już na początku oznajmiłam ,że nie chcę aby ktokolwiek do mnie przyjeżdżał bo sama chcę z mężem przyzwyczaić sie do nowej sytuacji. Będzie także przychodzić do mnie położna codziennie przez 2 tyg żeby sprawdzać jak mi idzie z maluszkiem. Wiadomo też połóg nie wiadomo jak będę się czuć itd. Moi rodzice to uszanowali a teściowa nie koniecznie. W sumie oburzyła się na myśl jak powiedziałam , że przez 3 tyg chcemy być sami. Oczywiście powiedziała że jeszcze sama zatęsknię żeby ktoś do mnie przyjechał i mi pomógł. Chcemy przyjechać do Polski we wrześniu jak już wszystkie dokumenty będą pozałatwiane. Mąż oczywiście się obraził na mnie bo mogłabym w końcu powiedzieć tak a nie robić problem. W późniejszym terminie jadą na wakacje i dlatego nie będą mogli przyjechać, początek lipca to jedyna opcja .Moja rodzinna też nie da rady przyjechać w innym terminie bo wiadomo już więcej urlopu nie dostaną .Mąż oznajmił że przecież możemy przez ten tydzień dać jakoś radę. Ale nikt nie liczy się z moim zdaniem.. wyszłam na najgorszą bo powiedziałam NIE. Dla mnie nie było by problemu jakbym mieszkała na miejscu ewentualne odwiedziny trwały maks 2 h i każdy idzie do domu ale nie zgadzam się na tydzień czasu …
Czy naprawdę zrobiłam coś złego ?
Nie. Nasza rodzina (a ściślej obie babcie) zobaczyła dziecko jak miało ok miesiąc. W święta. Rodzeństwo obu stron akurat było wyjechane i widziało znacznie później.

Chcieliśmy mieć czas dla siebie, czas na regenerację... uszanowali to.
 
Doskonale Cię rozumiem. Nie chciałam ani odwiedzin w szpitalu (dla mnie to jakiś chybiony koncepr, że kobieta po porodzie czy operacji CC ma być w nastroju do odwiedzin, bo ktoś chce zobaczyć dziecko), ani w domu przez jakiś miesiąc. Potem przyjechała moja mama, bo były święta, ale z perspektywy uważam, że to było za wcześnie. Plus mój mąż był w domu, więc zdecydowanie nas było za dużo... Do tego byłam w połogu, wciąż niepewna siebie, nie wszystko wiedziałam i bardzo łatwo było sprawić każdym komentarzem, że czułam się niewystarczająco dobrą mamą... Teraz syn ma 4 miesiące, mama jest u nas i jest super 😉. Pomaga mi w tym, w czym potrzebuję, mały jest komunikatywny, więc oboje na tym korzystają o wiele więcej niż 2 miesiące temu 🙃.
Inna kwestia to też jaki rodzaj pomocy sobie mamy wyobrażają... Jeśli realne wsparcie to super. Ale np.moja teściowa przyjechałaby wyłącznie w gości, trzeba by było ją obsługiwać, a ona wzięłaby wnuka ze 2 razy na ręce i tyle...
 
reklama
Doskonale Cię rozumiem. Nie chciałam ani odwiedzin w szpitalu (dla mnie to jakiś chybiony koncepr, że kobieta po porodzie czy operacji CC ma być w nastroju do odwiedzin, bo ktoś chce zobaczyć dziecko), ani w domu przez jakiś miesiąc. Potem przyjechała moja mama, bo były święta, ale z perspektywy uważam, że to było za wcześnie. Plus mój mąż był w domu, więc zdecydowanie nas było za dużo... Do tego byłam w połogu, wciąż niepewna siebie, nie wszystko wiedziałam i bardzo łatwo było sprawić każdym komentarzem, że czułam się niewystarczająco dobrą mamą... Teraz syn ma 4 miesiące, mama jest u nas i jest super 😉. Pomaga mi w tym, w czym potrzebuję, mały jest komunikatywny, więc oboje na tym korzystają o wiele więcej niż 2 miesiące temu 🙃.
Inna kwestia to też jaki rodzaj pomocy sobie mamy wyobrażają... Jeśli realne wsparcie to super. Ale np.moja teściowa przyjechałaby wyłącznie w gości, trzeba by było ją obsługiwać, a ona wzięłaby wnuka ze 2 razy na ręce i tyle...
A nie, to ja wiem że teściowa większość pobytu by była ze szmatą w ręku, niezależnie jak byłoby czysto albo by gotowała, albo by pomagała przy pierworodnym ale mimo wszystko … no nie. Nie umiem chyba się jeszcze na tyle przemóc 🙈
 
Do góry