Bardzo prosze o pomoc. Sprawa dotyczy mojego dobrego znajomego, który absolutnie nie wie jak postąpić. Przyszło już wezwanie na rozprawę na koniec marca, wiec czasu niezbyt dużo:
Matka dziecka wniosła pozew o ustalenie ojcostwa, nadanie dziecku nazwiska domniemanego ojca, pozbawienie go praw rodzicielskich, ustalenie alimentów, ustanowienie zabezpieczenia na rzecz alimentów do czasu zakoczenia sporu i oczywiście o zasądzenie kosztów. Uzasadnienie: ona i domniemany ojciec dziecka żyli w konkubinacie w okresie od czerwca 2009 do stycznia 2010, w grudniu zorientowała sie, ze jest w ciąży; poinformowała partnera - on oświadczył, ze nie jest pewny czy to jego dziecko, bo wie, że utrzymywała stosunki cielesne z innym mężczyzną. Dziecko urodziło sie w sierpniu 2010, domniemany ojciec nie dołożył się do wyprawki, nie dokłada się i obecnie.
Fakty: matka i domniemany ojciec nie żyli w konkubinacie (z tego co czytałam -konkubinat to wspólne mieszkanie, życie, gospodarstwo domowe itd.). Matka jedynie od czasu do czasu (w ciagu całego wskazanego przez siebie jako konkubinat okresu czasu) spędzała weekendy w domu rodziców domniemanego ojca (ponieważ on mieszka nadal z rodzicami).
Ojcostwo jest owszem prawdopodobne ponieważ w okresie, w którym mogłaby zajść w te ciążę (listopad 2009) doszło do jednorazowego współżycia.
W październiku pokłócili sie i rozstali, ponieważ ona oświadczyłą, ze wraca do poprzedniego partnera. Potem w listopadzie jakoś sie dogadali znowu, ale pozwany twierdzi, ze powódka powiedziała mu, że utrzymywała kontakty cielesne z tym drugim mężczyzną.
Gdy zaszłą w ciażę powiedziała o tym pozwanemu. on zapytał, czy jest pewna, ze to jego dziecko ponieważ istniała mozliwość, ze nie. Najpierw twierdziłą, ze tak. Po pewnym czasie stwierdziła jednak, że jednak nie (pozwany ma na to świadka). Pozwany oswiadczył więc, że jak ona nie wie kto jest ojcem, to tym bardziej on nie jest pewny ojcostwa, więc nie bedzie swiadczył na rzecz powódki. W marcu matka powódki telefoniznie powiadomiłą pozwanego, ze powódka poroniła. Okazało sie to nieprawdą, ale po tym "numerze" pozwany oswiadczył, ze nie chce mieć z nia nic do czynienia (sie nie dziwie). Niestety na to dowodów nie ma - chyba, ze odnajdzie jeszcze smsy.
Po urodzeniu dziecka pozwany utrzymywał kontakty telefoniczne i parokrotnie odwiedził powódke i dziecko, dał też pieniadze, ale nie ma na to kwitu... nieporadny taki.
Potwierdził, ze jeżeli sie okaze że to jego dziecko to on się nie uchyla,natomiast chce mieć pewnosć. NIe doszli do porozumienia w sprawie badań genetycznych (brak pieniedzy), więc matka dała sprawę do sądu.
I teraz mam pytania:
1. jak rozumiem trzeba napisać odpowiedź na pozew, ale jakich argumentów użyć, żeby są d jednak zadecydował o przeprowadzeniu badań genetycznych (podobno mozna też zrobić jakies badania krwi?)
2. Czy pisząc ta odpowiedź trzeba od razu odnosić sie do wszystkich żadań pozwu czy na razie tylko do tego punktu o ustalenie ojcostwa.
Pozwanemu chodzi o to, zeby mieć pewnosć ojcostwa (lub jego wykluczenia), jeżeli okaże się, ze jest ojcem nie sprzeciwia sie nadaniu dziecku jego nazwiska, chce mieć prawa rodzicielskie, nie uchyla się od płacenia alimentów.
Jest w trudnej sytuacji materialnej, nie posiada włąsnego majątku (poza rozbitym samochodem, na którego naprawę nie ma pieniedzy (choc niestety z własnej winy)), niestety od czasu do czasu lubi sobie wypić (zwłąszcza po wypłacie). Powódka jest niepracujaca, bez dochodu poza zasiłkiem z MOPS.
Bardzo prosze o odpowiedź, zwłaszcza zależy mi na pytaniu nr 2, zeby sie potem nie okazało, ze coś przegapił i nie może w dalszym toku sprawy przedstawiać dowodów, świadków i wnosić o jakieś prawa (rodzicielskie, widzenia itd).
i jeszcze jedno pytanie - jak czytałam prawa rodzicielskie są jakby niezależne od praw do kontaktów. Czy w takim razie, przy załozeniu, ze jest ojcem dziecka, jeżeli matka będzie robić problemy z kontaktami powinien założyc sprawę czy też lepiej od razu teraz w odpowiedzi na pozew wnosić o ustalenie kontaktów czy też trzeba by to robić odrębnie (zakładając drugą sprawę lub pozew wzajemny(jeśli wogóle to mozliwe))
I jaką linie "obrony" przyjąć, żeby to wyglądało jak najbardziej korzystnie dla niego w "oczach" Sądu?
Bradzo prosze o pomoc...
Matka dziecka wniosła pozew o ustalenie ojcostwa, nadanie dziecku nazwiska domniemanego ojca, pozbawienie go praw rodzicielskich, ustalenie alimentów, ustanowienie zabezpieczenia na rzecz alimentów do czasu zakoczenia sporu i oczywiście o zasądzenie kosztów. Uzasadnienie: ona i domniemany ojciec dziecka żyli w konkubinacie w okresie od czerwca 2009 do stycznia 2010, w grudniu zorientowała sie, ze jest w ciąży; poinformowała partnera - on oświadczył, ze nie jest pewny czy to jego dziecko, bo wie, że utrzymywała stosunki cielesne z innym mężczyzną. Dziecko urodziło sie w sierpniu 2010, domniemany ojciec nie dołożył się do wyprawki, nie dokłada się i obecnie.
Fakty: matka i domniemany ojciec nie żyli w konkubinacie (z tego co czytałam -konkubinat to wspólne mieszkanie, życie, gospodarstwo domowe itd.). Matka jedynie od czasu do czasu (w ciagu całego wskazanego przez siebie jako konkubinat okresu czasu) spędzała weekendy w domu rodziców domniemanego ojca (ponieważ on mieszka nadal z rodzicami).
Ojcostwo jest owszem prawdopodobne ponieważ w okresie, w którym mogłaby zajść w te ciążę (listopad 2009) doszło do jednorazowego współżycia.
W październiku pokłócili sie i rozstali, ponieważ ona oświadczyłą, ze wraca do poprzedniego partnera. Potem w listopadzie jakoś sie dogadali znowu, ale pozwany twierdzi, ze powódka powiedziała mu, że utrzymywała kontakty cielesne z tym drugim mężczyzną.
Gdy zaszłą w ciażę powiedziała o tym pozwanemu. on zapytał, czy jest pewna, ze to jego dziecko ponieważ istniała mozliwość, ze nie. Najpierw twierdziłą, ze tak. Po pewnym czasie stwierdziła jednak, że jednak nie (pozwany ma na to świadka). Pozwany oswiadczył więc, że jak ona nie wie kto jest ojcem, to tym bardziej on nie jest pewny ojcostwa, więc nie bedzie swiadczył na rzecz powódki. W marcu matka powódki telefoniznie powiadomiłą pozwanego, ze powódka poroniła. Okazało sie to nieprawdą, ale po tym "numerze" pozwany oswiadczył, ze nie chce mieć z nia nic do czynienia (sie nie dziwie). Niestety na to dowodów nie ma - chyba, ze odnajdzie jeszcze smsy.
Po urodzeniu dziecka pozwany utrzymywał kontakty telefoniczne i parokrotnie odwiedził powódke i dziecko, dał też pieniadze, ale nie ma na to kwitu... nieporadny taki.
Potwierdził, ze jeżeli sie okaze że to jego dziecko to on się nie uchyla,natomiast chce mieć pewnosć. NIe doszli do porozumienia w sprawie badań genetycznych (brak pieniedzy), więc matka dała sprawę do sądu.
I teraz mam pytania:
1. jak rozumiem trzeba napisać odpowiedź na pozew, ale jakich argumentów użyć, żeby są d jednak zadecydował o przeprowadzeniu badań genetycznych (podobno mozna też zrobić jakies badania krwi?)
2. Czy pisząc ta odpowiedź trzeba od razu odnosić sie do wszystkich żadań pozwu czy na razie tylko do tego punktu o ustalenie ojcostwa.
Pozwanemu chodzi o to, zeby mieć pewnosć ojcostwa (lub jego wykluczenia), jeżeli okaże się, ze jest ojcem nie sprzeciwia sie nadaniu dziecku jego nazwiska, chce mieć prawa rodzicielskie, nie uchyla się od płacenia alimentów.
Jest w trudnej sytuacji materialnej, nie posiada włąsnego majątku (poza rozbitym samochodem, na którego naprawę nie ma pieniedzy (choc niestety z własnej winy)), niestety od czasu do czasu lubi sobie wypić (zwłąszcza po wypłacie). Powódka jest niepracujaca, bez dochodu poza zasiłkiem z MOPS.
Bardzo prosze o odpowiedź, zwłaszcza zależy mi na pytaniu nr 2, zeby sie potem nie okazało, ze coś przegapił i nie może w dalszym toku sprawy przedstawiać dowodów, świadków i wnosić o jakieś prawa (rodzicielskie, widzenia itd).
i jeszcze jedno pytanie - jak czytałam prawa rodzicielskie są jakby niezależne od praw do kontaktów. Czy w takim razie, przy załozeniu, ze jest ojcem dziecka, jeżeli matka będzie robić problemy z kontaktami powinien założyc sprawę czy też lepiej od razu teraz w odpowiedzi na pozew wnosić o ustalenie kontaktów czy też trzeba by to robić odrębnie (zakładając drugą sprawę lub pozew wzajemny(jeśli wogóle to mozliwe))
I jaką linie "obrony" przyjąć, żeby to wyglądało jak najbardziej korzystnie dla niego w "oczach" Sądu?
Bradzo prosze o pomoc...