reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Niezaszczepieni-zapraszam

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Ale powiedz mi, po co?
Chcesz kogoś na sile przekonać? Nie można mieć innych poglądów, trzeba mieć takie same?
Po poprzednich wątkach pro szczepiennych jasno widać, ze dyskusja nt szczepień jest tylko próba obrażenia drugiej strony i obdarzenia jakimś epitetem. Tudzież wymiana ”błyskotliwych” argumentów w postaci ogona i kolców. To jak to, przeciwnicy szczepienia covidowego maja dyskutować a druga strona może obrażać?
Tutaj akurat próbę obrażania i argumentacje totalnie wyssaną z palca zaczęła osoba antyszczepionkowa.
Ja nie chce nikogo obrażać, naprawdę chętnie poznam argumenty drugiej strony o ile będą na poziomie i nie będą przeczyły dostępnej wiedzy.
 
reklama
Tutaj akurat próbę obrażania i argumentacje totalnie wyssaną z palca zaczęła osoba antyszczepionkowa.
Ja nie chce nikogo obrażać, naprawdę chętnie poznam argumenty drugiej strony o ile będą na poziomie i nie będą przeczyły dostępnej wiedzy.
problem polega na tym, że jeśli człowiek spokojnie i kulturalnie oznajmia, że nie chce się szczepić akurat na covid, bo to wszystko co się dzieje od dwóch lat wydaje mu się dziwne i co tydzień pojawiają się nowe, sprzeczne ze starymi informacje, to zostaje nazwany szurem, foliarzem, pisiorem, wywrotowcem, mordercą (można wymieniać jeszcze długo) i nierzadko życzy się mu śmierci. Wtedy niektórzy zaczynają się denerwować. Jak gdyby takie wyjaśnienie jak wyżej nie było na poziomie. Ja nie mam żadnej wiedzy medycznej i epidemiologicznej, nie upieram się, że nigdy nie przyjmę tej szczepionki, nie zgadzam się na obrażanie jednej strony i drugiej. Nie mam zaplecza, żeby z całą pewnością opowiadać się za lub przeciw szczepionce. Moje powody wymieniłam wyżej. Jednak często jestem wyzywana od prymitywnej, niewykształconej prawaczki, co nie mogłoby być dalsze od prawdy. I to jest w porządku?
 
Żadne szczepionki nie są obowiązkowe, są zalecane. Nikt ci nie może nic zrobić jeżeli nie zaszczepiła dziecka. Mnie nikt nie ścigał, że noworodek wyszedł bez szczepień, w przychodni również nic nie mówili.

Ja się nie będę szczepila, bo uważam, że swoje trzeba przechorowa i tyle.
To nie jest prawda, co napisałaś. Konieczność poddawania się szczepieniom ochronnym jest obowiązkiem prawnym wynikającym wprost z art. 5 pkt 1 lit. b oraz art. 17 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

To, że rzadko się zdarza, żeby rodzić poniósł konsekwencje prawne jest zupełnie odrębną sprawą.
 
Hej :)
Zazwyczaj nie wchodzę w takie dyskusje i po prostu czytam z ciekawości, ale chciałam zostawić tak tylko od siebie.
Odnośnie płodności: starałam się o dziecko 2,5 roku, nie chciałam się szczepić bo bałam się wpływu właśnie na moją płodność. Wkoncu po usłyszeniu wielu ciężkich historii po zachorowaniu covidem postanowiłam się zaszczepić w razie również zajścia w ciążę i strachu przed zachorowaniem w ciąży. W lipcu byłam zaszczepiona dwoma dawkami, we wrześniu dostałam ostatni okres i zaszłam w ciążę, o którą starałam się 2,5 roku (nie miałam żadnych medycznych przeciwskazan i nic nie zmieniłam w danym cyklu).
Moja przyjaciółka starała się o dziecko 4 lata. W marcu zaszczepiła się 1 dawką, w maju była w ciąży. Po drodze leczyła się hormonalnie.
Nie chcę tutaj absulutnie sugerować że "wszczepili nam coś na płodność", ale raczej to że szczepionka raczej nie ma wpływu na płodność.
Słyszałam o przypadkach "poronienia przez szczepionkę" ale prawdę powiedziawszy nie bardzo chce mi się w to wierzyć... W moim otoczeniu przynajmniej połowa kobiet jest po poronieniu (ja również) i jest to tak częste zjawisko (naprawdę, nie wyobrażamy sobie nawet jak częste) że nie chce mi się wierzyć w tak duży wpływ na organizm szczepionki jak doprowadzenie do poronienia... Ale ja lekarzem nie jestem, to tylko taka moja luźna myśl.

Jeszcze co mi się rzuciło w oczy... Ktoś pisał wyżej, że "wystarczy posłuchać niezależnych lekarzy". Jacy to są niezależni lekarze? Ja przy każdej wizycie u lekarza (u pediatry, u ginekologa, u internistów chyba 3, u endokrynologa, z różnych niezależnych placówek) pytałam o opinie o szczepieniach. Zawsze słyszałam żeby się szczepić. Mam również koleżankę wirusologa, która współpracuje z różnymi uniwersytetami i wyjeżdża na różne seminaria do różnych krajów i ona jest również zdania żeby się szczepić. Dlatego zastanawiam się kim są ci "niezależni lekarze", bo ja jeszcze nigdy nie spotkałam się z opinią żeby się nie szczepić.
 
Ja rowniez napisze jak jest u mnie. O ciaze starałam sie 3 lata. Zaszczepiona byłam w styczniu i w lutym druga dawka, w sierpniu zaszłam w ciąże. Chcialam doszczepic sie w ciazy po 20 tyg ale nie zdazylam i zlapałam covid*. Przechodze go lagodnie, poza ogolnym oslabieniem, katarem i lekkim kaszlem nic mi nie jest.
Majac pakiet medyczny konsultowalam sie z internista, ginekologiem, pulmonologiem, a jeszcze do tego sanepid i jeszcze inny ginekolog. Kazdy jeden lekarz powiedzial, ze bardzo dobrze ze mialam szczepienie przed ciaza bo uchronilo mnie przed ciezkim przebiegiem covidu w ciazy.
* prosze pamietajcie, ze szczepienie nie chroni przed zakazaniem, a przed ciezkim przebiegiem choroby. Mam wrazenie, ze mnostwo osob o tym zapomina piszac, ze „po co mi szczepienie skoro i tak zachoruje”.
Mam saturacje 97 i brak goraczki, nie uwierze ze bedac oslabiona sama ciaza mialabym takie wyniki chorujac na covid bez szczepienia.
 
problem polega na tym, że jeśli człowiek spokojnie i kulturalnie oznajmia, że nie chce się szczepić akurat na covid, bo to wszystko co się dzieje od dwóch lat wydaje mu się dziwne i co tydzień pojawiają się nowe, sprzeczne ze starymi informacje, to zostaje nazwany szurem, foliarzem, pisiorem, wywrotowcem, mordercą (można wymieniać jeszcze długo) i nierzadko życzy się mu śmierci. Wtedy niektórzy zaczynają się denerwować. Jak gdyby takie wyjaśnienie jak wyżej nie było na poziomie. Ja nie mam żadnej wiedzy medycznej i epidemiologicznej, nie upieram się, że nigdy nie przyjmę tej szczepionki, nie zgadzam się na obrażanie jednej strony i drugiej. Nie mam zaplecza, żeby z całą pewnością opowiadać się za lub przeciw szczepionce. Moje powody wymieniłam wyżej. Jednak często jestem wyzywana od prymitywnej, niewykształconej prawaczki, co nie mogłoby być dalsze od prawdy. I to jest w porządku?
No nie, nikt w tym wątku osób wypowiadających się przeciw szczepieniom nie atakował, próbowaliśmy normalnie dyskutować. To z drugiej strony pojawiały się nacechowane określenia „pseudoszczepienia” i wyssane z palca argumenty. Chyba tylko autorka wątku w poście tytułowym faktycznie pisała o swoich obawach nie powielając nieprawdziwych informacji.
 
problem polega na tym, że jeśli człowiek spokojnie i kulturalnie oznajmia, że nie chce się szczepić akurat na covid, bo to wszystko co się dzieje od dwóch lat wydaje mu się dziwne i co tydzień pojawiają się nowe, sprzeczne ze starymi informacje, to zostaje nazwany szurem, foliarzem, pisiorem, wywrotowcem, mordercą (można wymieniać jeszcze długo) i nierzadko życzy się mu śmierci. Wtedy niektórzy zaczynają się denerwować. Jak gdyby takie wyjaśnienie jak wyżej nie było na poziomie. Ja nie mam żadnej wiedzy medycznej i epidemiologicznej, nie upieram się, że nigdy nie przyjmę tej szczepionki, nie zgadzam się na obrażanie jednej strony i drugiej. Nie mam zaplecza, żeby z całą pewnością opowiadać się za lub przeciw szczepionce. Moje powody wymieniłam wyżej. Jednak często jestem wyzywana od prymitywnej, niewykształconej prawaczki, co nie mogłoby być dalsze od prawdy. I to jest w porządku?

To zrozumiałe, że pojawia się mnóstwo pytań dotyczących szczepionek. Istnieje też wiele sprzecznych informacji.


Myślę, że sporo złego robią media, którym zależy na “klikalności”, więc pojawia się mnóstwo dramatycznych tytułów, które mają dodatkowo wzmacniać efekt. 

Jeśli chodzi o to, co napisałaś, że ciągle coś się zmienia w informacjach, to fakt, ponieważ Covid - 19 nadal mutuje i ewoluuje. 



Kolejna sprawa, która też pozwala na myślenie, że szczepienie jest niepotrzebne, to fakt, że nie każdy przejdzie chorobę ciężko lub przechodząc lekko będzie miał powikłania. To prawda, tylko niestety nie wiadomo, kto z nas, w jaki sposób zareaguje na chorobę, natomiast jest sporo badań (umieszczałam je na forum i w BB), które pokazują, jak niewielki proc. osób, które będą miały ciężkie powikłania po szczepieniu, np. podano, że na każdy milion dawek szczepionek zawierających mRNA, około 2,5 do 11 osób może mieć ciężką reakcję alergiczną na składnik zwany glikolem polietylenowym, dlatego siedzi się te 15 min po podaniu, bo wtedy najczęściej dochodzi do reakcji. 


W ogóle różne medykamenty bywają niebezpieczne i wszystkie mają skutki uboczne. Np. badania wykazały, że długotrwałe zażywanie paracetamolu (który mam poczucie, że część osób traktuje jak cukierki) zwiększa ryzyko zgonu, do 63%. A badanie z 2011 roku przeprowadzone wśród prawie 900 pacjentów w wieku 40 lat i starszych, którzy przyjmowali paracetamol, ibuprofen lub ich kombinację z powodu przewlekłego bólu kolana, pokazało, że po 13 tygodniach u co piątej osoby przyjmującej paracetamol wystąpił krwotok wewnętrzny.


I jestem pewna, że są osoby, które po szczepieniu na Covid miały jakieś powikłania i nigdzie w medycznej prasie nikt tego nie neguje. Stąd prośba o zgłaszanie NOP-ów. Można też sprawdzić wykresy publikowane w zaufanych, medycznych, źródłach, które pokazują zmniejszenie liczby zachorowań, ciężkiego przebiegu i zgonów wśród osób, które są zaszczepione.

Dlatego ważne jest, żeby w rozmowach opierać się na badaniach, a nie dowodach anegdotycznych, np. paliłam papierosy przez całą ciążę, a moje dziecko jest zdrowe. Natomiast, tak jak ty, jestem za tym, żeby w takich dyskusjach nie wywlekać poglądów politycznych, wiary czy poziomu IQ dyskutujących, bo to nie prowadzi do niczego sensownego.
 
To zrozumiałe, że pojawia się mnóstwo pytań dotyczących szczepionek. Istnieje też wiele sprzecznych informacji.


Myślę, że sporo złego robią media, którym zależy na “klikalności”, więc pojawia się mnóstwo dramatycznych tytułów, które mają dodatkowo wzmacniać efekt. 

Jeśli chodzi o to, co napisałaś, że ciągle coś się zmienia w informacjach, to fakt, ponieważ Covid - 19 nadal mutuje i ewoluuje. 



Kolejna sprawa, która też pozwala na myślenie, że szczepienie jest niepotrzebne, to fakt, że nie każdy przejdzie chorobę ciężko lub przechodząc lekko będzie miał powikłania. To prawda, tylko niestety nie wiadomo, kto z nas, w jaki sposób zareaguje na chorobę, natomiast jest sporo badań (umieszczałam je na forum i w BB), które pokazują, jak niewielki proc. osób, które będą miały ciężkie powikłania po szczepieniu, np. podano, że na każdy milion dawek szczepionek zawierających mRNA, około 2,5 do 11 osób może mieć ciężką reakcję alergiczną na składnik zwany glikolem polietylenowym, dlatego siedzi się te 15 min po podaniu, bo wtedy najczęściej dochodzi do reakcji. 


W ogóle różne medykamenty bywają niebezpieczne i wszystkie mają skutki uboczne. Np. badania wykazały, że długotrwałe zażywanie paracetamolu (który mam poczucie, że część osób traktuje jak cukierki) zwiększa ryzyko zgonu, do 63%. A badanie z 2011 roku przeprowadzone wśród prawie 900 pacjentów w wieku 40 lat i starszych, którzy przyjmowali paracetamol, ibuprofen lub ich kombinację z powodu przewlekłego bólu kolana, pokazało, że po 13 tygodniach u co piątej osoby przyjmującej paracetamol wystąpił krwotok wewnętrzny.


I jestem pewna, że są osoby, które po szczepieniu na Covid miały jakieś powikłania i nigdzie w medycznej prasie nikt tego nie neguje. Stąd prośba o zgłaszanie NOP-ów. Można też sprawdzić wykresy publikowane w zaufanych, medycznych, źródłach, które pokazują zmniejszenie liczby zachorowań, ciężkiego przebiegu i zgonów wśród osób, które są zaszczepione.

Dlatego ważne jest, żeby w rozmowach opierać się na badaniach, a nie dowodach anegdotycznych, np. paliłam papierosy przez całą ciążę, a moje dziecko jest zdrowe. Natomiast, tak jak ty, jestem za tym, żeby w takich dyskusjach nie wywlekać poglądów politycznych, wiary czy poziomu IQ dyskutujących, bo to nie prowadzi do niczego sensownego.
wiesz co mi się bardzo nie podoba w dyskursie o szczepionce? Że każdy się stara każdego przekonać, w mniej lub bardziej kulturalny sposób. Jeśli zmienię zdanie, to dlatego, że JA je zmienię, nikt mnie nie przekona. Każdy, absolutnie każdy, może napisać mi wywód o tym, jakie korzyści ma to szczepienie i jak bardzo jest bezpieczne. Tak samo każdy może mi napisać, że jest ona groźna i nic nie daje. Chciałabym samodzielnie podejmować decyzje dotyczące mojego zdrowia, bez przekonywania, zmuszania, zastraszania, wyzwisk czy nagród w loterii. A logiki w argumentach brak po obu stronach. Także ja podziękuję za uczestnictwo w tej przepychance, żal mi tylko, że tak wielu dało się w nią wciągnąć. Pozdrawiam.
 
reklama
No nie, nikt w tym wątku osób wypowiadających się przeciw szczepieniom nie atakował, próbowaliśmy normalnie dyskutować. To z drugiej strony pojawiały się nacechowane określenia „pseudoszczepienia” i wyssane z palca argumenty. Chyba tylko autorka wątku w poście tytułowym faktycznie pisała o swoich obawach nie powielając nieprawdziwych informacji.
w tym wątku może nie, ale nie mów, że obrażanie i zerowy poziom rozmowy nie jest typowy. Nie udawajmy, że zwolennicy szczepień to sami kulturalni i wyrafinowani rozmówcy, bo to nieprawda. Obie strony w żenujący sposób potrafią się popisać chamstwem, złośliwością, czepialstwem i arogancją.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry