spóbuje , choc było to dawno bo rok temu...
Najpierw pare uwag -1. nie rozwiążesz problemu spania bez regulacji jedzenia i sposobu odzywiania,to jest u Twojej Małej związane. To że wisi na cycu na okrągło- to raczej zrozumiałe , w końcu książkowo od 6 mies wprowadzamy pokarmy stałe a zapotrzebowanie na mleko sięga zenitu. Wiele mam nie ma juz siły i albo rzuca KP na rzecz tylko mm, albo dodaje mm do kp. My zdecydowalsmy sie , w porozumieniu z pediatra na wdrożenie po 5 mies pierwszego pokarmu stałego, zwłaszcza ze mały nie tylko duzy, ale i miał .zaparcia. Fakt ze słoiczek jabłuszek bardzo kaloryczny nie jest, ale był to pocztątek .Z perspektywy czasu mysle że dawałabym mu go raczej w godzinach popołudniowych, nie rano ,tak jak robilam Oczywiście po przetestowaniu 2-3 dniowym ewentualnej alergii. Lepiej spałby Nie mogłam dodac kleiku ryzowego bo zapierał, pózniej wymysliłam kaszke kukurydzianą- bo bez glutenu czy ewent sinlac i to dawało kalorie. Ekspozycje na gluten tez robilismy ta wczesną- łyzeczkową, także po paru miesicach repertuar kasz sie zwiekszył. Jakoże nieufam namolnym reklamom nestle i innym słodzonym kaszkom, młody wcina niemieckie holle lub czeskie nominal i chowa sie zdrowo. Zresztą nie przepada na tymi dosładzanymi.
2.Niewyspana będziesz tracic pokarm i gorzej sie odzywiac- to droga do nikąd
3Żadne feberyzowanie i udowadnianie że przełamie sie dziecko do spania nie wchodzi w rachubę- złamac maluch można łatwo, bo cóz to za przeciwnik, ale przeciz to moja najukochańsza istotka, a nie wróg.3,5,8 czy inne niech popłacze nie są dla mnie. Hogg owszem zaleca obseracje płaczu- tzn mamy sie nauczyc co dziecko nam przekazuje- b szybko zrozumiesz że leee to jeść,me- młee to mantra przysenna czyli nie- płacz, który wkrótce zamieni sie w doslownie spiewanie przed senne.Moje dziecko nie musiało plakać- teśc nie mógł uwierzyc że z dokładnościa do 10 min wiedziałam czego potrzebuje mój syn- spać, jeść, mam dośc bodźców, pielucha.
4u nas lek separacyjne prawie nie wystepował, bo dlugo byłam naokraggło z małym,Teraz owszem idąc do pracy , mały troche to przezywa, ale podobno zastepuje mnie włączone z przodu auta lampki...;-)( maz mnie podrzuca do pracy z małym –
A tak na powaznie bbb wazna była dla mnie elektroniczna niania- bez tego nie udałoby mi sie tak nauczyc go spać.Zawsze byłam przy nim jak sie przebudzał, nie musiał sie uczyc że trzeba krzyczec żeby mama przyszła. Żeby zaspypiać samodzielnie mój synek musiał wiedziec ze jak sie obudzi nie będzie sam . Nie raz, zwłaszcza na poczatku lub przy jakis specjalnych wydarzeniach np przy zamianie rytmu z 3 na 2 drzemki lub podczas nauki wydłużania spania czyli łączenia cyklów snu(Stacsiek miał z tym duz problem zeby przechodzić z jednego 45 minutowego cyklu w nastepny) byłam przy nim za nim sie budził, np po to by poklepac, wsunąc na chwilke smoczek, poszeptac szyszy lub cichuusieńko.
5 masaż u nas był po kapieli, początkowo krótko, potem dłużej , potem zastapily go teatrzyk cieni, nastepnie oglądnie ksiązeczki, teraz czytanie- kązde działanie , idąc za hogg,ma do czegos zmiarzać- wyobrażaj córke sobie za pól orku za rok- jakie czynności chcesz z nia wtedy robić i stopniowo do tego zmierzaj.
6 rehabilitantke miałam po porostu poleconą- umówiłam sie na jedna prywatna wizytę, nawet nie myslałam o skierowaniu. Duzo przydatnych informacji, warto zapisac wszystko szczegłówo.
7. Ząbkowanie- u nas póxne, więc nie wiele wpywało na naukę, chociaż wieksze żeby potrafiły i wykluwac sie 2 tygodnie....
Uff , ale sie rozpisuje, ale mam czas, młody spi, deszczowo...
Ale od poczatku, jak było ze spaniem u nas. Na hogg trafiłam ok 2 mies zycia Staśka, kiedy padalismy z nóg- ryki, cycowanie co 2 ha , do i po spaniu, jak sie wkrótce okazało kolki wynikające z refluksu i małej bródki. Karmiłam przed snem , odbijałam, podkarmiałam żeby uśpici próbowałam odlożyć, z róznym efektem... zmęczenie.... moja intuicja po prostu poszla na urlop. Siegnelam więc po wiedzę i zaczęłam sie uczyc biofizjologii niemowlęcia. Przyznam że o ile język niemowlat jeste ksiązeczk ą łatwą i wlaściwe do 3 mieś zycia,jak dla mnie właściwie po to by okreslić swoje niemowlę jai to typ i by nauczyc sie interfejsu Hogg o tyle nastepna pozycja „zaklinaczka dzieci” jest bb trudna, jesli chce sie ja zrozumiec co do joty, wyłapac szczegółyi stosować...
Zaczęłam od obserwacji swojego syna i szczegółwych notatek pisanych prawie jak w tabeli- kiedy chce jeśc, zmiany pieluchym spac , aktywność- i tu uawga nie istotne sa godziny, ale ODstepy czasu, czyli np wydaje mi sie ze jest głodna co 2 godz , a co 3 idzie spać. Zaczynałam od stanu- budzi sie,(pielucha?) je , aktywnosć, (pielucha?)je, spi . Kiedy wiedziałam że np o 10 będzie piewsza drzemka i młody będzie chciał cyca do spania- robiłam tak: o 9.30 karmiłam, potem była spokojna zabawa i wyciszanie i jesli sie dopominał dostawał kubek kapek ( zwykły z ikei, lub doidy- juz nie pamietam z wodą) i przytulenie w pozycji która lubił, pól sennego odkladąłm do łóżęczk, będąc baardzo blisko niego, czasem wisiałam wręcz w łozeczku, poklepywalam rytmicznie w odstepach po pleckach i np mówiłam szysyzszy.
Łóżeczko musi jej sie miło kojarzyć, ale nie z szaleńcza zabawą. Mój potrzebował jak sie okazało totalnego zacienieniai małej ilości klamaorów oraz przestrzeni. Długo nie potrafił sie sam ułozyc- trzeba było mu pomagać przyjąc ulubiona pozycje na boku, potem rozwalał sie naplecach jak basza na całe łóżeczko. Wprowadzony mis przytulak zacżąl zastepować obłapianie mamy podczas snu,a niania elektronicza( nia-nia- jedno z pierwszych słów;-) była gwarantem spokoju i zaufania mi przez dziecko
ALE NAJWAŻniejsze!!!- nauczyc dzicko że jedzenie nie kończy sie spaniem –jak? Jesli karmiłam piersią przed snem nocnym-siedzac i na poduszce do karmienia ( wiem leżąć łatwiej nam ale trudniej dla dziecka potem) nie pozwalam zasnąc ssając- jesli nie ssie efektywnie czyli nie łyka, zaczynalam sie bujać (wiec i piersia, wysuwając i wsuwając ja przez to lekko z i do buzi i pobudzając małego do picia. Jesli tego nie robił, wysuwałam pierś i , albo wkładałm cieply smoczek, albo palec, albo nic. Potem podnosiłam na ramie septając ze idziemy slicznie spac ( ach ja sie bała rozryczenia, rozbudzenia, zeby na sekunde rozwarł oczka i wiedizał że jedzeni to nie spanie) i pólśpiacego kładłam, dalej jak wyżej, az zasnął Jesli płakał uspokajałam go bez piersi i odkładałam – czyli klasyczne PP.wg Tracy. Zauważyłam ze nie ma sensu tulic malucha w pozycji takiej jak dokarmienia bo automatycznie sfrustrowany będzie szukał piersi- u nas chwyciła pozycja plcekami do rodzicai kiwanie sie, w praktyce gł do mnie potem o dziwo chciał leżąć przy mnie jakos tak na udzie przy zgietym kolanie ( wersja która mąz odkrył...;-)
To były kroki milowe a trwało ze 3 tygodniei wiecej ( tydzien to stanowaczo za mąło. Stopniowo mały odzwycził sie od jedzenia 2x miedzy spaniami, na raz po spaniu i pice przed, ale trwało to tez długo. Drzemki poczatkowo trwały 1 cykl snu czyli 45 min. Potem wraz z wieksza tolerancją dostawy papu wydłużalśmy je. Zacżłam inaczej usypac małego na noc- na tzw duże spanie- tak ja Ic opisałam wyżej inaczej na dzienne drzemki
W dzień rytułał wygladał tak- picie, chwila jeszcze aktywnosci, pielucha, i rytłał- zasuwamy roletę lub zasłony,kolysanka-
https://www.youtube.com/watch?v=V9-tw7sVDwM puszczałam ma tę, sam ja sobie wybrał,może dlatego ze ma rytm 60 jak serce, a ja miałam nadzieje że będe u śpiewać.. widac kiepsko to robie;-) i pleckami do mamy bujanie w fotelui poklepywaniem po boku i pleckach po trzy, z ograniczona ilości detali w polu widznia, vis a vis odległego lustra z naszym odbiciem, potem przenosiłam do łozeczka. Z czasem potrezba bujania i tulenia do siebie była coraz krótsza i bujanie coraz dyskretniejsze i nie musiałam tego robić ( z oszczedności swoich pleców ) w fotelu bujanym- wystarczeło chwile przy łóżeczku małego.zostało poklepywanie i kołysanka i szyszy. Potem mały juz na dźwiek tej kołysanki lub tej z elektro niani( ta była do snu nocnego) zmierzał do snu.
Faktycznie , próbując za Hogg- po pierwszym ziewnięciu najlepiej zacząc procedure wprowadzania w senlub przed, drugie powinno byc juz w łóżeczku, po tzrecim śpi. Jak był malutki zwłoka owocowała rykami... a uczuyłam sie na wielu błędach...
Druga opcja dzienna była taka ze korzystając z lata pakowałam małego do gondoli, zasuwałam mocno budkęi z puszczona kołysanką z komówrki jechałam dośc energicznie na łąki- srednio po 2 kołysankach młody spał- to też dobrze odwracało jego uwage od uwieszenia sie na cycku. Tak zaczął tata, bo mi sie nie udawało, potem mogłam te zz nim jechać.
Polecam też tankowanie do pełna, tak jak pisze hogg zwł u tak dużego dziecka, czyli podwojenie karmienia przed snem i stopniową redukcje karmienia na śpiocha- poczytaj w książce
Nigdy nie chodziłam w wydekoltowanych bluzkach przy nim, nie epatowałam , ze sie tak wyraz piersiami. Teraz rano jesli ubieramy sie razem leąc do pracy i teśćiów ( a karmie piersia o 6 i wstajemy na ok 7) Stasiu macha rączka i mówi papa na widok ubieranego biustonosza. Drugie karmienie mamy po kolacji na chwili bajek z tv przed kąpielą i jesli ma czas sam przynosi poduszkę do karmienia.... a jesli zapomni... cóz. Powoli sam sie odstawia, bez szkody dla nikogo. Prawdopodobnie brakuje mu jeszcze 1- 1,5 kg ( do 4x masa urodzeniowa) i paru zabków, żeby jeśc co oczy chciałyby a reszta nie umie sprawnie...
Mam nadzieje ze moje zadługie wypociny na coś CI sie przydadzą. Poanalizuj sobie Hogg- ja zrobiłam pare modyfkacji,jak widziesz ale pozwoliło nam tospokojnie wdrożyc plan Faktcznie stosowałam inne odstepy karmienia i cyckowego i potem stałego- zwłaszcza ze w Pl nie jeda sie lunchu i my dążyilismy do 5 posiłków duzy, mały, duży, mały, duzy, ale co kraj to obyczaj.
Powodzenia i daj znac jak idzie, Ja jakies pytania- służe
Wybacz literówki, ale na czas na eratownie tekstu pzreznacze ne prasowanie.
Trzymajcie sie ciepło. I uszy do góry- Czas , zwł mądrze wykorzystany diała na Twoja korzyść...!!