F
F87
Gość
Hej Dziewczyny!
Czy Wy w swoim otoczeniu też spotykacie się z osobami, które nie są Wam ani bliskie ani nie życzycie sobie ich zainteresowania Waszą ciążą, a stale zasypują Was radami na temat tego, jak o siebie dbać, o dziecko, jak rodzić, gdzie rodzić i w ogóle niepytane doradzają?
Mnie to ostatnio strasznie męczy. Kiedy byłam na początku ciąży, to bardzo się wszystkim martwiłam i przejmowałam i tylko słyszałam, że mam przestać marudzić, wymyślać i zająć się sobą. Teraz, kiedy już się nie martwię, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze, to z każdej strony ktoś pcha się ze swoją opinią.
Co ciekawe, kiedy byłam na zakręcie życia i kompletnie nie wiedziałam, co robić, a pytałam o radę, to ludzie mówili "Oj, nie pomogę, to Twoje życie, musisz sama wiedzieć." Teraz wiem, że chcę słuchać lekarza, położnej, ewentualnie mamy i cioci, a nie innych ludzi, nierzadko prawie obcych. Dzisiaj poradę odnośnie stresu wysłała mi laska, z którą znam się niezbyt dobrze, ostatnio widziałam ją chyba dwanaście lat temu, a poczuła się upoważniona do pouczenia mnie.
Jak sobie radzicie z takimi życzliwym?
Czy Wy w swoim otoczeniu też spotykacie się z osobami, które nie są Wam ani bliskie ani nie życzycie sobie ich zainteresowania Waszą ciążą, a stale zasypują Was radami na temat tego, jak o siebie dbać, o dziecko, jak rodzić, gdzie rodzić i w ogóle niepytane doradzają?
Mnie to ostatnio strasznie męczy. Kiedy byłam na początku ciąży, to bardzo się wszystkim martwiłam i przejmowałam i tylko słyszałam, że mam przestać marudzić, wymyślać i zająć się sobą. Teraz, kiedy już się nie martwię, jestem pewna, że wszystko będzie dobrze, to z każdej strony ktoś pcha się ze swoją opinią.
Co ciekawe, kiedy byłam na zakręcie życia i kompletnie nie wiedziałam, co robić, a pytałam o radę, to ludzie mówili "Oj, nie pomogę, to Twoje życie, musisz sama wiedzieć." Teraz wiem, że chcę słuchać lekarza, położnej, ewentualnie mamy i cioci, a nie innych ludzi, nierzadko prawie obcych. Dzisiaj poradę odnośnie stresu wysłała mi laska, z którą znam się niezbyt dobrze, ostatnio widziałam ją chyba dwanaście lat temu, a poczuła się upoważniona do pouczenia mnie.
Jak sobie radzicie z takimi życzliwym?