reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nauka czytania 5-latka

Dodam jeszcze, że od tego roku nauka czytania w przedszkolu jest nielegalna(nie wiem jeszcze jak sobie z tym będą radzić przedszkola):no:, więc jeśli dziecko ma dobrze radzić sobie w szkole (dla niektórych dzieci rok na opanowanie tej umiejętności to sporo za mało) to trzeba się tym zająć osobiście :dry:
 
reklama
Odpowiedzialnosc za prawidlowy rozwoj, nauke, wychowanie, zycie w spoleczenstwie kazdy rodzic bierze za swoje dziecko w chwili, gdy decyduje sie na jego urodzenie. Jezeli kilka miesiecy po urodzeniu dziecka mama wraca do pracy, a w domu w roli opiekunki pojawia sie babcia, ciocia, niania lub jeszcze ktos inny, zaczyna burzyc sie poczucie bezpieczenstwa dziecka, stalosci i jednolitosci. Jezeli opiekunowie zmieniac beda sie czesto, co za tym idzie, czesto zmieniac beda sie metody wychowawcze i sposob nauczania dziecka. Kazdy z opiekunow bedzie mial wobec dziecka inne oczekiwania, bedzie kladl nacisk na zupelnie inne aspekty, a tak naprawde jako tylko opiekun dziecka do chwili powrotu rodzicow z pracy bedzie zajmowala sie taka osoba jedynie zapewnieniem opieki, a gdzie nauka ? Jedyna, najlepsza metoda do tego, aby dzieci rozwijaly sie dobrze, aby nie odstawaly od swoich rowiesnikow jest byc z dzieckiem, uczyc je samodzielnie i wychowywac samodzielnie przez pierwsze 3-4 lata w domu. Nie wyslugiwac sie niankami, babciami, itd. Nie nalezy jednak zapominac o integracji, dziecko ma sie uczyc, rozwijac, miec kontakt z innymi dziecmi, a nie siedziec zamkniete w domu, do tego potrzebny jest odpowiedzialny rodzic, a nie opiekunka, ktora wyprowadzi dziecko na plac zabaw. Panie pisza tutaj : moje dziecko umie plynnie czytac, liczy, itd., inne panie pisza : moje dziecko nie umie tych rzeczy. Pochwalic faktycznie moga sie rodzice dzieci, ktore wiele umieja, jest to dowod na to, ze nie koniecznie maja niezwykle uzdolnione dzieci, ale, ze od urodzenia obserwowali swoje dzieci dokladnie, bardzo dokladnie, ze od urodzenia zauwazali zainteresowania wlasnych dzieci i robili z dziecmi wiele tak jak im dzieci sugerowaly. Nie nalezy czekac z nauka czytania do 5 czy 6 roku zycia, absolutnie nie, w tym wieku jesli uczciwie pracuje sie z dzieckiem od najmlodszych lat, od urodzenia, to potrafi ono plynnie czytac, lub prawie plynnie. Rodzice musza odpowiedziec sobie na pytanie : po co urodzili dziecko?, czy po to aby w domu bylo o jedna osobe wiecej i nie wazne kto sie bedzie zajmowal nia, czy dlatego, ze mieli potrzebe dac swiatu kogos niezwyklego, za kogo wezma odpowiedzialnosc edukacyjna, wychowawcza, a my inni ludzie podziwiac bedziemy jaki kawal dobrej roboty zrbili. Tacy rodzice osiagna wiele. Niech nie narzekaja mamy, ktorych dziecko nie czyta czy nie liczy, czy nie zna kolorkow, ksztaltow i wielu innych rzeczy, ktore mogloby w tym wieku 3-4-5-6 lat znac. Niech zwyczajnie zabieraja sie do pracy. Niech sobie odpowiedza czy to one zajmuja sie dzieckiem od urodzenia, czy dziecko ma ciagle jakies opiekunki, jesli opiekunki, to czas je wyeliminowac kategorycznie. Jesli mamy same zajmuja sie swoimi dziecmi, to musza sobie odpowiedziec ile czasu w ciagu dnia przeznaczaja na prace z dzieckiem, czy nie jest przypadkowo tak, ze wiecej czasu poswiecaja na pogaduchy z kolezankami przez telefon, lub przesiaduja przy komputerze, lub duzo czasu spedzaja przed telewizorem, albo siedza na silowniach czy dyskotekach, czy w SPA. Musza sobie odpowiedziec na te i inne pytania, a dopiero potem moga byc z siebie dumne lub wsciekac sie na siebie same, ze dzieci innych rodzicow sa madrzejsze, wiecej umieja mimo tego samego czy podobnego wieku. Ja rozumiem radosc rodzicow, ktorych dziecko ma duze poklady wiedzy w glowce, ale najczesciej to ich zasluga, poniewaz byli z tym dzieckiem, obserwowali czego slucha dziecko, czego dotyka, co je interesuje i pomagali na kazdym kroku, aby dziecko bylo w zasiegu tego wszystkiego. Problem nie tkwi w dzieciach, problem tkwi w rodzicach, jesli dziecko nie jest uposledzone umyslowo, to naprawde wystarczy z dzieckiem uczciwie pracowac, a efekty beda. Trzeba wybrac, czy kolezanki, malowanie paznokci, pogaduchy,zastepowanie siebie niania, czy radosc z tego co samemu sie wypracowalo. Kazde dziecko bedzie czytalo, liczylo, itd., ale trzeba wziac sie do pracy z nim. Dziecko samo podpowie co i kiedy chcialoby robic, trzeba ten moment wykorzystywac i zostawic na jakis czas prace w kuchni, czy inna prace w domu, poniewaz pozniej, gdy rodzic bedzie mial czas i ochote z dzieckiem popracowac, to ono nie koniecznie musi byc zainteresowane, moze sie zwyczajnie nudzic, byc nawet pobudzone, bo bedzie chcialo robic zupelnie cos innego. W wieku do 6 lat trzeba uczyc sie poprzez zabawe z dzieckiem, absolutnie nie sadzac sztywno za stolem i mowic teraz rob co ci kaze, bo nie osiagnie sie nic jedynie tyle, ze dziecko rozplacze sie i nie bedzie mialo ochoty uczyc sie, a nawet dlugo bedzie kojarzylo ten fakt z czyms przykrym. Tylko poprzez zabawe i za wszystko chwalic, nawet jesli narysowany mis nie jest podobny do misia, nawet jezeli zle dodalo, czy nie rozpoznalo figury, to nalezy chwalic mowiac dziecku, ze tym razem sie nie udalo bo moze mamusia za trudne zadanie zadala tobie, nastepnym razem zrobimy cos latwiejszego z czym na pewno poradzisz sobie, to zacheca dziecko do popisania sie przed rodzicem, do tego, ze jednak bedzie jeszcze raz i jeszcze raz chcialo zmierzyc sie z zadaniem, ktore mu nie wyszlo, jesli nie od razu, to za dzien, za dwa, za tydzien samo przyjdzie i poprosi by pobawic sie w to co kiedys bylo dla niego za trudne. Jest wiele roznych metod, by uczyc dzieci czytania, moja wlasna byla i jest nadal skuteczna. Coreczka, kiedy nie miala jeszcze 3 latek, czytala pierwsze zdania, pisala duzymi, drukowanymi literkami wyrazy i krotkie zdania. Za miesiac 4 stycznia skonczy 5 latek, a my ciagle uczymy sie, pracujemy nie tylko nad coraz lepszym czytaniem, pisaniem, ale nad matematyka i rysunkiem, pracami recznymi, nad wieloma rzeczami, ktore uwazam, ze dam rade samodzielnie nauczyc coreczke bez pomocy przedszkola, poniewaz tego chce. Duma mnie rozpiera, gdy obcy na ulicy, w sklepie, w roznych miejscach sa swiadkami inteligencji mojego dziecka i zawsze rok po roku pada to samo pytanie, a ile ty masz latek, ze to umiesz czy to wiesz. Pracujcie mamusie z wlasnymi dziecmi, a w zerowce czy pierwszej klasie dziecko nie bedzie nieokrzesanym maluchem, nie bedzie mialo wyrazu twarzy, ze ja nie wiem o co chodzi, co do mnie mowia, czego ode mnie chca, odwrotnie, bedzie odwazne, samodzielne i chetnie bedzie pracowalo na lekcjach.
 
Tak sobie czytam i czytam, i też dorzucę kilka słów..., ale z nauczycielskiego punktu widzenia.
Obserwujemy sobie z koleżanką taką sytuację: mama wchodzi z trzecioklasistką do klasy, trzyma jej plecak, dziewczynka siada, a mama wypakowuje książki z plecaka :confused2::eek::sorry:. Albo inna sytuacja: mama zawiązująca buty chłopcu z drugiej klasy:confused2:. Mamy obecnie w naszej szkole (nie wiem, jak jest w innych szkołach, piszę tylko z własnych doświadczeń, ale domyślam się, jak jest w innych szkołach) bardzo "mądre" pierwsze klasy, dzieci znające litery, potrafiące liczyć do 100 (tzn. wyklepać, bo przecież nie operować) i posiadające wiele innych umiejętności np. obsługi komputera. Ale nie potrafią robić najprostszych rzeczy, np. dotyczących samoobsługi, ubierania się. Jak może dziecko w 3 klasie czekać, aż mama łaskawie rozpakuje plecak??!! :szok::szok::szok: Dajcie spokój, nie widzę sensu uczenia dziecka czytania, gdy nie opanuje tego, na co pozwala jego wiek. Po to się właśnie odeszło od nauczania liter w przedszkolu,. żeby robić to w szkole:cool2::-p. Dziecku w wieku 5 lat czytanie nie jest potrzebne, moim zdaniem burzy to jego naturalny rozwój. Pisząc o inteligencji, trzeba by zrobić badania w poradni PP, czy rzeczywiście dziecko tę inteligencję posiada, bo to, czy nauczyło się czytać w wieku 5 lat (gdy mama w sumie nauczyła:tak:, bo przecież nie samo)o inteligencji nie świadczy..., i wiem, co pisze bo akurat z poradnią PP też mam do czynienia, i to sporo...
 
Pysia 25, dlaczego w pani tyle zlosliwosci i cynizmu. Zapewniam pania, ze mam madra, inteligentna coreczke w niczym nie przypominajaca dzieci z pani przykladow. Po dwoch miesiacach nauki w przedszkolu panie nauczycielki, gdy poznaly swoje dzieciaczki poinformowaly mnie, ze coreczka bardzo odstaje od grupy i powinna wziac udzial w specjalnym tescie IQ dla czterolatkow, pozytywny wynik daje prawo zapisania dziecka do publicznej szkoly dla dzieci niezwykle uzdolnionych, niezwykle utalentowanych. Prosze nie mylic ze szkolami publicznymi, w ktorych jest czesto wyznaczona klasa dla dzieci lepiej rozwinietych, tutaj chodzi o specjalna szkole dla bardzo zdolnych dzieci. Otrzymalam program dla takich dzieci, zlozylam podanie o udzial w takim tescie, ktory odbedzie sie na poczatku stycznia. Tymczasem w tym tygodniu odbywaly sie testy IQ dla czterolatkow w ich przedszkolach. Na 18 dzieciaczkow w klasie coreczka najlepiej i w najkrotszym czasie zdala test. Na cztery klasy po 18 dzieciaczkow coreczka zdala test takze najlepiej. To byl test w przedszkolu coreczki, a przed nami inny w styczniu, w ktorym beda braly udzial dzieci z wszystkich przedszkoli w miescie. Madrosc i inteligencja mojej coreczki nie zamyka sie tylko w tym, ze umie czytac. Umie o wiele wiecej. Czytac i pisac umie w j. polskim a takze w j. angielskim. Liczb nie wyklepuje, jak to pani raczyla sie wypowiadac, lecz wykonuje na nich prawdziwe zadania, dodaje i odejmuje do kilkuset, mnozy i dzieli do 25. Wiedza jaka posiada jest o wiele szersza. Jest samodzielna, niezalezna. W nauce jedynie wspieramy coreczke, a nie spedzamy z nia szalonych godzin zmuszajac do nauki. Coreczka sama przychodzi i prosi by pouczyc sie z nia, zadaje mnostwo pytan.
 
Jeju,co z elaborat. A ja jestem przekonana,że córeczka Pani "Mama 43"niewiele ma z dzieciństwa. Dziecko w tym wieku powinno sie bawić a uczyć tylko w zabawie.Testy jej Pani robi,widać chce Pani wychować małego Einstaina. Przykre to co Pani pisze o ponoć'zaniedbaniach rodziców".W tym wieku dzieci nie są samodzielne i niezalezne,dopiero sie tego uczą. Obawiam sie że córeczka Pani czuje tę presję sukcesów ze strony Matki.Pytanie jak do tego będzie podchodzić za parę lat.
 
Pysia 25, dlaczego w pani tyle zlosliwosci i cynizmu. Zapewniam pania, ze mam madra, inteligentna coreczke w niczym nie przypominajaca dzieci z pani przykladow. Po dwoch miesiacach nauki w przedszkolu panie nauczycielki, gdy poznaly swoje dzieciaczki poinformowaly mnie, ze coreczka bardzo odstaje od grupy i powinna wziac udzial w specjalnym tescie IQ dla czterolatkow, pozytywny wynik daje prawo zapisania dziecka do publicznej szkoly dla dzieci niezwykle uzdolnionych, niezwykle utalentowanych. Prosze nie mylic ze szkolami publicznymi, w ktorych jest czesto wyznaczona klasa dla dzieci lepiej rozwinietych, tutaj chodzi o specjalna szkole dla bardzo zdolnych dzieci. Otrzymalam program dla takich dzieci, zlozylam podanie o udzial w takim tescie, ktory odbedzie sie na poczatku stycznia. Tymczasem w tym tygodniu odbywaly sie testy IQ dla czterolatkow w ich przedszkolach. Na 18 dzieciaczkow w klasie coreczka najlepiej i w najkrotszym czasie zdala test. Na cztery klasy po 18 dzieciaczkow coreczka zdala test takze najlepiej. To byl test w przedszkolu coreczki, a przed nami inny w styczniu, w ktorym beda braly udzial dzieci z wszystkich przedszkoli w miescie. Madrosc i inteligencja mojej coreczki nie zamyka sie tylko w tym, ze umie czytac. Umie o wiele wiecej. Czytac i pisac umie w j. polskim a takze w j. angielskim. Liczb nie wyklepuje, jak to pani raczyla sie wypowiadac, lecz wykonuje na nich prawdziwe zadania, dodaje i odejmuje do kilkuset, mnozy i dzieli do 25. Wiedza jaka posiada jest o wiele szersza. Jest samodzielna, niezalezna. W nauce jedynie wspieramy coreczke, a nie spedzamy z nia szalonych godzin zmuszajac do nauki. Coreczka sama przychodzi i prosi by pouczyc sie z nia, zadaje mnostwo pytan.


Gratuluję w takim razie bardzo inteligentej "córeczki", szkoda tylko, że wypowiadasz się o niej bezimiennie:-:)eek::confused2:. Jeśli to prawda, co piszesz o jej zdolnościach, to pewnie przewyższa swoja inteligencją niejednego profesora, bo wątpię, czy oni w wieku twojej córeczki byli aż tacy mądrzy. Super, to mam nadzieję i życzę Wam tego, by w przyszłości została jakimś naukowcem albo profesorem:tak::-D, może nawet odkryje lekarstwo na nieuleczalne do teraz choroby. Naprawdę, szczerze tego życzę, bez nutki cynizmu...:-)

A tak w ogóle, ja nie byłam w mojej wypowiedzi cyniczna, tylko szczera.
 
Nie zgadzam się z Mama 43, że mamy które wracają szybko do pracy krzywdzą swoje dzieci. Po prostu teraz mamy takie czasy że nie zawsze mają wybór:no:. A ponadto babcia czy mądra opiekunka też potrafi wiele nauczyć.
Dobrze, że może posłać Pani swoją córkę do szkoły dla uzdolnionych dzieci, ale ile takich szkół jest w Polsce? Ja w wieku 6 lat umiałam czytać i pisać ( nauczył mnie dziadek ) i jak poszłam do szkoły to wychowawczyni w czasie lekcji wysyłała mnie na spacer, żebym nie przeszkadzała innym dzieciom. Co prawda było to dawno temu i wiele się zmieniło, jednak wiem jak czuję się dziecko, które odbiega od rówieśników. Ja starałam się uczyć córcię od małego, ale tylko wtedy gdy miała na to ochotę. teraz ma 6 lat i nie potrafi jeszcze dobrze czytać, a liczy tylko na palcach, ale wcale nie uważam tego za coś strasznego. Dla mnie najważniejsze jest jakiego wychowam człowieka. Ja jestem dumna z mojego dziecka jeśli wychowawczyni w przedszkolu chwali ją za to, że jest koleżeńska, uczynna, potrafi współpracować z innymi dziećmi i jest po prostu lubiana.
I jeszcze najważniejsze - nie okradajmy naszych pociech z dzieciństwa!
 
Nauka czytania 5- latka. Taki jest temat rozmowy na tej stronie. Gdybym chciala podyskutowac z rodzicami na inne tematy dotyczace dzieci, odwiedzilabym inna strone na forum. Dlatego nie rozumiem, uwag, docinek, zlosliwosci, cynizmu pod moim adresem ze strony kilku osob. Nie bede na sile nikogo przekonywala do tego, czy moja coreczka jest inteligentna, czy nie jest. Czy ma normalne dziecinstwo, czy nie. Czy na sile uczymy ja wszystkiego, czy jest zwyczajnie zdolna i bez zadnego wysilku z naszej i coreczki strony chlonie wiedze. Moj pierwszy list powstal na bazie wypowiedzi wielu mam na tej stronie. Jedne chwala swoje dzieci i wymieniaja co dziecko umie w tym wieku, inne pisza zasmucone i mowia, ze zazdroszcza tym pierwszym. Ciekawi mnie, dlaczego panie tamtych mam chwalacych sie swoimi dziecmi, ze umieja czytac, pisac, liczyc nie krytykowaly. Dlaczego tamtym chwalacym sie mama nie odpowiadaly panie zlosliwie i cynicznie, ze nie jest wazne, czy dziecko umie czytac, lecz to co samo potrafi zrobic przy sobie, ze nie jest wazne, czy dziecko umie liczyc, pisac tylko, czy nauczycielka w szkole pochwali dziecko za kolezenskosc, uczynnosc, wspolprace z innymi dziecmi, ze wazniejsze jest to, czy dziecko w klasie jest lubiane. Dlaczego innym mama nie robily panie takich uwag. Nie odwiedzilam tej strony po to, aby dyskutowac o emocjonalnym rozwoju, nie odwiedzilam jej po to, aby dyskutowac o tym, czy moje dziecko samo wytrze sie, gdy zrobi siusiu czy kupke. Temat jest czytelny, wyrazny. Moja coreczka umiejetnosc czytania ma opanowana bardzo dobrze, chcialam na tej stronie porozmawiac wlasnie o czytaniu, wymienic sie wiedza i doswiadczeniem z innymi mamami w tym zakresie. Widze jednak, ze sa mamy dla, ktorych ten temat jest drazniacy i niewygodny. Zatem dlaczego pisza, zeby obrazac, nasmiewac sie z prawdy, ktora pisze o coreczce. Pysia 25, trudno mi uwierzyc, ze jest pani nauczycielka, ton wypowiedzi, atmosfera, jaka czuje sie w pani liscie jest wrecz odpychajaca. Mam nadzieje, ze nie uczy pani male dzieci. Jesli chodzi o mnie, nie przypominam sobie abysmy przeszly na ty. Jesli chodzi o moja coreczke, nie przypominam sobie zebym byla na tej stronie z pania czy innymi mamami zaprzyjazniona, abym musiala operowac imieniem mojej coreczki. Mysle, ze jako kochajaca mama do obcych osob tu na forum wystarczy, ze mowie coreczka rozmawiajac o moim dziecku. Jak pani zwraca sie do swoich dzieci tylko po imieniu? Pani dzieci znaja tylko swoje imie? Czy pani dzieci nigdy nie slyszaly z pani ust coreczko, syneczku. Pani dzieci nie wiedza jaka jest ich przynaleznosc w rodzinie? Pani dzieci nie wiedza, ze mama i tata to rodzice, a ze jakies imie wypowiadane do nich przez pania to coreczka, syneczek. Zastanawiam sie, dlaczego tak bardzo denerwuje pania fakt, ze mowie coreczka a, ze nie wypowiadam jej imienia. Nie przypominam sobie, zeby bylo obligacyjne wymienianie imion dzieci czy swoich, gdy rozmawia sie na forum. Nie przypominam sobie. Jesli wg. pani powinno sie przedstawiac imie swojego dziecka, to idac tym tokiem pani myslenia wszystkie osoby piszace na forum nie powinny przedstawiac sie jakims wymyslonym nikiem tylko wlasnym imieniem. Co za tym idzie az dziw bierze, ze pani robi mi uwage, iz wyrazam sie o coreczce bezimiennie biorac nie wiem dlaczego coreczka w cudzyslow, a sama nie przedstawia sie pani z imienia tylko jako jakas pysia 25. Chyba, ze takie jest pani imie. Pani osoba powinna byc zablokowana i nie powinna miec pani wstepu na forum, sieje pani bezpodstawny zamet, obraza ludzi, chorymi argumentami probuje pani wymoc na osobach piszacych na forum zachowania niezgodne z ich przekonaniami. Cos jest nie tak? Prosze sie nad soba zastanowic. Dzieci, male dzieci nie powinna pani uczyc i tylko mam nadzieje, ze tak jest. I jeszcze jedno szanowna pani nie jest pani jedyna osoba piszaca na forum, ktora ma wyksztalcenie wyzsze niz srednie, naprawde nie jest tak, ze inni to plebs, ale zeby nie draznic pani jescze bardziej, daruje sobie wymieniania moich tytulow.
 
Przepraszam bardzo, ale to Pani pierwsza odbiegła od tematu krytykując mamy, które powierzają swoje dzieci pod opiekę babć czy opiekunek. Według mnie nie ma to wpływu na to kiedy nasze dziecko nauczy się czytać.
 
reklama
Myślę,że każda Mama tu na forum jest poprostu wkurzona tonem jakim Pani "przemawia",Mamo 43.Może jest Pani profesorem lub kaznodzieją ale my tu nie spotykamy się po to by słuchać kazań,tylko by wzajemnie się wspierać. Takie miejsca nie potrzebują Mam Chwalipiętek;-))ale mam ,które są w swoich wypowiedziach szczere. A tego nie można powiedzieć o kazaniach, w których sprawia Pani wrażenie osoby wszystkowiedzącej. Myślę, że celem Pani było pokazanie się tu na forum:patrzcie,jestem lepsza.Oto moje zdanie. Mam rację Pysiu?;-)
 
Do góry