Dzień dobry,
Chciałbym podzielić się z Wami własną historią a konkretnie moją i mojej żony. Tak... jestem mężczyzną ale z drugiej strony nigdzie nie było napisane że to portal tylko dla kobiet Żeby dodać otuchy samemu sobie w trudnej sytuacji jaka znów nas spotyka postanowiłem zabrać głos na tego typu forum. Chciałem też być męskim głosem bo jestem przekonany, że wielu Panów tak jak ja czyta podobne wątki w internecie żeby znaleźć nadzieję/wsparcie/podobne przypadki etc.
Do rzeczy. Druga ciąża żony w czasie ostatnich 6 miesięcy. Pierwsza obumarła ok. 4-5 tygodnia. Łyżeczkowanie a poza nim wiele łez, żalu i ciężki czas. Pewnie dla wielu z Was nie muszę tego tłumaczyć.
Ostatnio znów się udało. Radość wymieszana z lękiem. Wiadomo. Przed pierwszą wizytą 2 x beta. Pierwsza ok. 22000 druga po 48h 33000. Tchnęło to nadzieję, nie ukrywam. Po paru dniach pierwsze USG. Piękny zarodek, pięknie bijące serce. RADOŚĆ. Po tygodniu wizyta u innego lekarza (żona się uparła, chciała się uspokoić). Stwierdził że wszystko ok ale jest krwiak. Zalecił leżenie. Znów cały internet przewertowaliśmy. Okazało się , że to nie koniec świata. Częsta przypadłość, 90 % że nie wpłynie na ciąże. OK. Następnego dnia pojechaliśmy na wizytę do pierwszego lekarza. I tu ścięło nas zupełnie. Krwiaka nie widzi, to może być płyn. Natomiast zarodek wg. niego od pierwszej wizyty przez tydzień czasu nie urósł. A tętno też za słabe. 113 uderzeń/min. Zrobić bete 2 razy i przyjść za tydzień. Może być różnie. Pominę żal i wszystkie okropne emocje jakie towarzyszą żonie, która już jestem niemal pewna że drugi raz będzie musiała przez to przejść. Wczoraj beta 82000. Jutro powtarzamy. Ja sam mam wiele nadziei w sobie ale też ogrom strachu. Czytam różne historie i różne zakończenia. Niekiedy z beznadziejnych przypadków rodziły się dzieci a niekiedy z dobrych wyników przytrafiały się poronienia. Pozostaje czekanie i modlitwa dla wierzących.
To chyba tyle. Dzięki że poświęciłaś/eś czas na ten wpis. W jakimkolwiek momencie nie jesteś życzę Ci aby wszystko poszło po Twojej myśli.
pozdrawiam,
T.
Chciałbym podzielić się z Wami własną historią a konkretnie moją i mojej żony. Tak... jestem mężczyzną ale z drugiej strony nigdzie nie było napisane że to portal tylko dla kobiet Żeby dodać otuchy samemu sobie w trudnej sytuacji jaka znów nas spotyka postanowiłem zabrać głos na tego typu forum. Chciałem też być męskim głosem bo jestem przekonany, że wielu Panów tak jak ja czyta podobne wątki w internecie żeby znaleźć nadzieję/wsparcie/podobne przypadki etc.
Do rzeczy. Druga ciąża żony w czasie ostatnich 6 miesięcy. Pierwsza obumarła ok. 4-5 tygodnia. Łyżeczkowanie a poza nim wiele łez, żalu i ciężki czas. Pewnie dla wielu z Was nie muszę tego tłumaczyć.
Ostatnio znów się udało. Radość wymieszana z lękiem. Wiadomo. Przed pierwszą wizytą 2 x beta. Pierwsza ok. 22000 druga po 48h 33000. Tchnęło to nadzieję, nie ukrywam. Po paru dniach pierwsze USG. Piękny zarodek, pięknie bijące serce. RADOŚĆ. Po tygodniu wizyta u innego lekarza (żona się uparła, chciała się uspokoić). Stwierdził że wszystko ok ale jest krwiak. Zalecił leżenie. Znów cały internet przewertowaliśmy. Okazało się , że to nie koniec świata. Częsta przypadłość, 90 % że nie wpłynie na ciąże. OK. Następnego dnia pojechaliśmy na wizytę do pierwszego lekarza. I tu ścięło nas zupełnie. Krwiaka nie widzi, to może być płyn. Natomiast zarodek wg. niego od pierwszej wizyty przez tydzień czasu nie urósł. A tętno też za słabe. 113 uderzeń/min. Zrobić bete 2 razy i przyjść za tydzień. Może być różnie. Pominę żal i wszystkie okropne emocje jakie towarzyszą żonie, która już jestem niemal pewna że drugi raz będzie musiała przez to przejść. Wczoraj beta 82000. Jutro powtarzamy. Ja sam mam wiele nadziei w sobie ale też ogrom strachu. Czytam różne historie i różne zakończenia. Niekiedy z beznadziejnych przypadków rodziły się dzieci a niekiedy z dobrych wyników przytrafiały się poronienia. Pozostaje czekanie i modlitwa dla wierzących.
To chyba tyle. Dzięki że poświęciłaś/eś czas na ten wpis. W jakimkolwiek momencie nie jesteś życzę Ci aby wszystko poszło po Twojej myśli.
pozdrawiam,
T.