reklama
Ja wyznaję zasade ze nic na siłe-nie nauczysz maluszka mówic-sam musi do tego dojrzeca jak wiadomo kazde dziecko rozwija sie w swoim własnym tempie:-)
Córeczka mojej kolezanki do 3 r.ż mowila tylko mama i amai tez na wszystko pokazywala palcem-teraz ma ponad 4 i gada jak najęta
To bardzo dobrze ze rozmawiasz z córeczka,mówisz do niej-to wazne-tylko pamietaj zeby nie seplenic i nie mowic zdrobnieniamito raczej opóźnia-rowniez ssanie smoka nie przyspieszy rozwoju mowy:-)
Jestes młodą mamą i to normalne ze masz wątpliwosci-ale mam nadzieje ze odpowiedzi które dostaniesz od innych mam tyroszke je rozwieją
Córeczka mojej kolezanki do 3 r.ż mowila tylko mama i amai tez na wszystko pokazywala palcem-teraz ma ponad 4 i gada jak najęta
To bardzo dobrze ze rozmawiasz z córeczka,mówisz do niej-to wazne-tylko pamietaj zeby nie seplenic i nie mowic zdrobnieniamito raczej opóźnia-rowniez ssanie smoka nie przyspieszy rozwoju mowy:-)
Jestes młodą mamą i to normalne ze masz wątpliwosci-ale mam nadzieje ze odpowiedzi które dostaniesz od innych mam tyroszke je rozwieją
joe alex
Mamusia Tomka i Piotrusia
Wiki, bez obaw. mój syn kiedy skończył 2 latka, też porozumiewał się z otoczeniem na migi. Teraz ma prawie dwa i pól roku i zaczyna gadać bez opamiętania. Wierz mi, jeśli wszystko pójdzie dobrze (a ufam, że tak będzie), to jeszcze nie raz zatęsknisz za ciszą:-)
edzia83
Fanka BB :)
Wiki26 u mnie jest to samo, niestety... Moja mama sugeruje że to moja wina bo za mało do niego mówię, bo to, bo siamto... Ogólnie rzecz biorąc moja winaa przecież ja do niego ciagle gadam!i ciągle się go pytam o coś a on po swojemu głównie gada. Dużo rozumie, bo pytany pokazuje daną rzecz lub przynosi, wykonuje moje polecenia. Ogólnie widzę ze pod względem rozumienia wszystko jest ok, nawet po swojemu ciagle nawijagada jak najęty, ale niestety nie "po naszemu":-(. też mnie to martwi, bo tak już jest od dłuższego czasu. Ciagle czekam i nic... Nie wiem czy tak ma być, czy coś nie tak jest!
joe alex
Mamusia Tomka i Piotrusia
Po waszych wpisach dziewczyny wnioskuję, że nie ma to jak "życzliwi" krewni. Chyba największym problemem są oni sami, a nie dzieci.
Nasze mamy i inni "życzliwi" porównują nasze maleństwa z innymi dziećmi, choćby od sąsiadów i za nic maja argumenty, że każde z nich ma prawo rozwijać się indywidualnie, co nie znaczy gorzej.
Przypominam sobie sytuację, kiedy to mój starszy syn Tomasz jeszcze nie chodził mając 13 miesięcy. Już słyszałam, że chyba coś jest nie tak, bo skoro jeszcze nie chodzi, to pewnie coś jest na rzeczy. Ale żadna z doradczyń nie raczyła wspomnieć, że ich własne dzieci mając więcej miesięcy ledwo podnosiły pupę do góry (nie mówiąc o beztroskim bieganiu).
Głowa do góry Wiki. Bądź dobrej myśli.
Oczywiście czujność jest wskazana. Powodzenia w nauce mówienia:-)
Nasze mamy i inni "życzliwi" porównują nasze maleństwa z innymi dziećmi, choćby od sąsiadów i za nic maja argumenty, że każde z nich ma prawo rozwijać się indywidualnie, co nie znaczy gorzej.
Przypominam sobie sytuację, kiedy to mój starszy syn Tomasz jeszcze nie chodził mając 13 miesięcy. Już słyszałam, że chyba coś jest nie tak, bo skoro jeszcze nie chodzi, to pewnie coś jest na rzeczy. Ale żadna z doradczyń nie raczyła wspomnieć, że ich własne dzieci mając więcej miesięcy ledwo podnosiły pupę do góry (nie mówiąc o beztroskim bieganiu).
Głowa do góry Wiki. Bądź dobrej myśli.
Oczywiście czujność jest wskazana. Powodzenia w nauce mówienia:-)
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 2
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: