karoo-kp
Mama Jagodzianki
- Dołączył(a)
- 6 Styczeń 2006
- Postów
- 6 419
My z mężem oboje zaszczepieni, trzema dawkami, mąż zniósł tak sobie, ale nie wylądował w szpitalu, a on ma duże schorzenia, bo ma w płucach sarkoidozę i kardiomiopatię rozstrzeniową gdzie jedna komora serca działa na 20%. Więc i tak uważam, że wyszedł obronną ręką.U nas to samo, maseczki zawsze na nosie, dezynfekcja itd i nie wiadomo skąd złapaliśmy . Mąż do dziś ma kaszel, ja się po tygodniu czułam dobrze. Z tym że ja zaszczepiona a mąż nie.
Ja jak przeziębienie, tyle że we wtorek zaczęłam tracić węch i smak, a wczoraj już zaczęłam odzyskiwać i w ogóle czuję się doskonale a muszę w domu kwitnąć. Rozumiem też, że kwarantanna, ale mieszkam obok lasu, mogłabym chociaż z dziećmi wyjść na spacer, a nie mogę. Tymczasem tam nie ma nigdy nawet psa z kulawą nogą.. Kij z zakupami, mąż robi, a chleb to ja sobie mogę w każdej chwili sama upiec.