wlasnie wrocilismy z malej wycieczki spontanicznie postanowilismy ze jedziemy pooddychać swiezym powietrzem i zajechalismy do ustronia posiedzielismy chwilke nad rzeczka potem pojechalismy na jakas gore Równice czy cos takiego. Wszystko pieknie ladnie tylko ze nie wiedzialam ze nad ta rzeka bedzie tyle kamyków rzez ktore bedzie trzeba zejsc albo schodzenie po skarpie. Myslalam ze sie zabije w 10centymetrowych obcasach no ale dałam rade raz mnie moj M zniosl bo nie bylo szans inaczej
Niedlugo pobawie sie w zmniejszanie zdjec to cos wrzuce
W koncu mam jakies normalne zdjecie z moim synem! szok normalnie....
Aha jeszcze dopisze pare rzeczy
Wyzale sie na sasiadow
Jak wrocilismy o 20tej do domku to nad nami JAK ZWYKLE wył i szczekal pies... Ten ies co chwile wyje i w ogole jest to nie do zniesienia. Rano nie daje mi spac, w ciagu dnia mnie wnerwia i tak ciagle. Nagle M slyszy ze wrocili do domku wiec poszedl do nich na gore porozmawiac. Otworzylo to wstretne babsko i z tekstem (sorry ale to cytat) "ale co mnei to kur.... obchodzi" i dodala jeszcze "to niemozliwe bo caly wieczor byla moja corka w domu" po czym zatrzasnela drzwi przed nosem. Po 2 minutach schodzi jej maz i sie pyta o co chodzi, ale M zbulwersowany zachowaniem jego zony w imei zasad zrobil to samo co on czyli zamknal drzwi mowiac ze skoro oni tak podchodza do srawy.....
M zszedl na dol przeparkowac samochód a ten idiota zszedl za nim nie pozwalajac mu wsiasc do auta. Blokowal go az w koncu doszlo do szarpaniny, ale Szymon nie chcial sie bic i jakos zapanowal nad tym. Od kolesia w ogole bylo czuc wode :/ Mowil ze zna komendanta strazy miejskiej i nic im nie zrobimy.
Ja juz wczesniej uwazalam ze to prymitywni ludzie (kiedys w ciazy pisalam ze poszlam ich prosic o 23 zeby zaprzestali prac remontowych i zachowywali sie w stosunku do mnie niegrzecznie) ale czuje ze wlasnie zacznie sie niezly konflikt :/ ja z nimi juz od prawie roku sie nawet nie witam bo mnie urazil swoim zachowaniem zreszta jestem kobieta i pierwsza klaniac sie nie bede. Teraz M sie przekonal co to za ludzie... Boje sie tylko o nasze samochody :/ Przed domem stoi tirem i naszym autkiem. Juz mowil ze te auta znikna. Mam nadzieje ze byly to tylko puste grozby wypowiedziane w chwili emocji....
Teraz odnosnie tesciow
Ze szczytu zadzwonilismy do mojej mamy i na wideorozmowie pokazalismy jej sliczny widok niestety telefon nie odzwierciedla rzeczywistosci. Mama bardzo sie cieszyla ze gdzies pojechalismy bo wiedziala ze nam tego brakuje. Co chwile byly stresy to taka odskocznia dobrze robi no i Mały sie dotleni zebyscie wiedzialy jak mu sie rzeczka podobala niestety bylo zimno i jest okres po powodzi wiec nawet mu nie dalam lapek zamoczyc.
Po tej rozmowie zadzwonilismy do mamy Szymona.... no i oczywiscie juz tekst "na przyjemnosci to zawsze znajdziecie czas ale na pojechanie do Czestochowy i na modlitwe to juz nie".... Nie no odwieczny temat kosciola mnie doprowadza do szalu. I tak oto kilkoma slowami kobieta popsula eMowi humor, ale cale szczescie na chwilke. Dlaczego ona nie moze podchodzic do wszytskiego z dystansem i na luzie jak moja mama :/ i przede wszystkim sie nie wtracac!
Koja dokladnie to jest ta hustawka bardzo sie sprawdzala jak Arturek byl mniejszy bo sie sama hustala, ale teraz ledwo daje rade bujac tym moim malym klockiem i czasami trzeba ja samemu rozbujac bo jest do 9kg. Teraz bardziej korzystam z tego fotelika ktorym na ziemi czasem bujam nogą albo poki co je w nim obiadki do czasu az nie kupimy specjalnego sprzetu
Ale co do pytania to podoba mu sie bardzo fajne to jest szkoda ze juz Arti taki ciezki jest. Bedzie tzreba chodzic na plac zabaw na hustawki tylko ze on jeszcze niebardzo siedzi. Tzn w sumie siedzi, np. minute ale jak sie obroci do tylu albo cos go zainteresuje to juz go przewaza na jakas strone i leeeeeeeciiii wiec balabym sie go posadzic w hustawce
Niedlugo pobawie sie w zmniejszanie zdjec to cos wrzuce
W koncu mam jakies normalne zdjecie z moim synem! szok normalnie....
Aha jeszcze dopisze pare rzeczy
Wyzale sie na sasiadow
Jak wrocilismy o 20tej do domku to nad nami JAK ZWYKLE wył i szczekal pies... Ten ies co chwile wyje i w ogole jest to nie do zniesienia. Rano nie daje mi spac, w ciagu dnia mnie wnerwia i tak ciagle. Nagle M slyszy ze wrocili do domku wiec poszedl do nich na gore porozmawiac. Otworzylo to wstretne babsko i z tekstem (sorry ale to cytat) "ale co mnei to kur.... obchodzi" i dodala jeszcze "to niemozliwe bo caly wieczor byla moja corka w domu" po czym zatrzasnela drzwi przed nosem. Po 2 minutach schodzi jej maz i sie pyta o co chodzi, ale M zbulwersowany zachowaniem jego zony w imei zasad zrobil to samo co on czyli zamknal drzwi mowiac ze skoro oni tak podchodza do srawy.....
M zszedl na dol przeparkowac samochód a ten idiota zszedl za nim nie pozwalajac mu wsiasc do auta. Blokowal go az w koncu doszlo do szarpaniny, ale Szymon nie chcial sie bic i jakos zapanowal nad tym. Od kolesia w ogole bylo czuc wode :/ Mowil ze zna komendanta strazy miejskiej i nic im nie zrobimy.
Ja juz wczesniej uwazalam ze to prymitywni ludzie (kiedys w ciazy pisalam ze poszlam ich prosic o 23 zeby zaprzestali prac remontowych i zachowywali sie w stosunku do mnie niegrzecznie) ale czuje ze wlasnie zacznie sie niezly konflikt :/ ja z nimi juz od prawie roku sie nawet nie witam bo mnie urazil swoim zachowaniem zreszta jestem kobieta i pierwsza klaniac sie nie bede. Teraz M sie przekonal co to za ludzie... Boje sie tylko o nasze samochody :/ Przed domem stoi tirem i naszym autkiem. Juz mowil ze te auta znikna. Mam nadzieje ze byly to tylko puste grozby wypowiedziane w chwili emocji....
Teraz odnosnie tesciow
Ze szczytu zadzwonilismy do mojej mamy i na wideorozmowie pokazalismy jej sliczny widok niestety telefon nie odzwierciedla rzeczywistosci. Mama bardzo sie cieszyla ze gdzies pojechalismy bo wiedziala ze nam tego brakuje. Co chwile byly stresy to taka odskocznia dobrze robi no i Mały sie dotleni zebyscie wiedzialy jak mu sie rzeczka podobala niestety bylo zimno i jest okres po powodzi wiec nawet mu nie dalam lapek zamoczyc.
Po tej rozmowie zadzwonilismy do mamy Szymona.... no i oczywiscie juz tekst "na przyjemnosci to zawsze znajdziecie czas ale na pojechanie do Czestochowy i na modlitwe to juz nie".... Nie no odwieczny temat kosciola mnie doprowadza do szalu. I tak oto kilkoma slowami kobieta popsula eMowi humor, ale cale szczescie na chwilke. Dlaczego ona nie moze podchodzic do wszytskiego z dystansem i na luzie jak moja mama :/ i przede wszystkim sie nie wtracac!
Koja dokladnie to jest ta hustawka bardzo sie sprawdzala jak Arturek byl mniejszy bo sie sama hustala, ale teraz ledwo daje rade bujac tym moim malym klockiem i czasami trzeba ja samemu rozbujac bo jest do 9kg. Teraz bardziej korzystam z tego fotelika ktorym na ziemi czasem bujam nogą albo poki co je w nim obiadki do czasu az nie kupimy specjalnego sprzetu
Ale co do pytania to podoba mu sie bardzo fajne to jest szkoda ze juz Arti taki ciezki jest. Bedzie tzreba chodzic na plac zabaw na hustawki tylko ze on jeszcze niebardzo siedzi. Tzn w sumie siedzi, np. minute ale jak sie obroci do tylu albo cos go zainteresuje to juz go przewaza na jakas strone i leeeeeeeciiii wiec balabym sie go posadzic w hustawce
Ostatnia edycja: