już Wam pisze co u mnie....
już nie plamiłam, ale za Wasza namową urwałam się i pojechałam do gina...
ginek ostrzegał, że możemy jeszcze nic nie zobaczyć, ale sam sie zdiwił, że juz jest pięcherzyk...0,33cm. odpowiadający 4w 1d....
znalazł dwa maleńkie krwiaczki, ale powiedział, że to są resztki po implantacji, i mam sie nie wystraszyc jak pojawi sie jeszcze jakieś drobne plamienia...bo albo się wchłoną, albo polecą...ale są tak nisko i z boku, że nie zagrażaja żółwikowi.
Pęcherzyk jest umiejscowiony właściwie
na bóle brzucha jak mi bardzo dadzą popalić moge brac nospe, ale tylko w awaryjnej sytuacji.
no i pomimo wczesniejszym ustaleń, że bez farmakologii...to zapisał mi folik dawkę 5, duphaston 1x2, fembion mam barć dalej i Acard 1x1, no i Clexane...małą dawkę bo nie mam stwierdzonego zaspołu, ale dla BHP...powiedział, że walczymy o to maleństwo.....i mnie zabezpieczy dobrze....
nie właczylismy tylko sterydów, choc były w planie, ale aż tak nie chcemy ingerować....
no i wczoraj wzięłam pierwszy zastrzyk....Z. mi zapodał...bo jakos nie mogłam sie przełamać, żeby wbić sobie igłę w brzuch...komuś to spoko, ale sama sobie...no jakoś nie daje rady...ale nie jest źle...chyba zrobił to dobrze...bo poza malenkim ukłuciem nic nie czułam...i teraz nie mam żadnego nawet sladu....więc dam radę....
chciał mi dać L-4 ale zrezygnowałam....bo wiem, że w domu oszaleje....a chciałabym jeszcze troche popracowac...bo przynajmniej trochę myślami jestem gdzie indziej i się tak nie denerwuje....
ale się rozpisałam....
kolejna wizyta za dwa tygodnie...i wtedy będzie wiadomo czy się udało...bo powinno juz bic serduszko..
