reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Majówki 2014

Cześć dziewczyny. Nie pisałam ostatnio bo nie miałam weny, ale czytałam wiec jestem na bieżąco.

Zaliczyłam dziś w nocy wizytę na IP. Poszłam spać o 21 a o 1 wstałam na sikanko i jak buchnela krew ze mnie taka świeża to byłam pewna ze po wszystkim i i jeszcze tak chlupnelo...
Jak zobaczyłam dzidziusia na monitorze to byłam pewna ze serce mu nie bije i rycze. A lekarka pyta czy widzę ze sie rusza a ja ze nie bo myślałam ze rusza sie od tego ze mi brzuch od płaczu skacze... Przy okazji okazało sie ze jest o tydzień starszy. A to krwawienie nie wiadomo z czego, bo szyjka zamknięta i czysta. Dostałam duphaston. W srode prenatalne to może sie wiecej dowiem.

Miłego dnia Kochane. U nas ostatnia taka piękna niedziela.

Uważaj na siebie!
Ja obsesyjnie zaglądam sobie w majtki przy każdej okazji, chociaż do tej pory nie miałam żadnego plamienia. Ależ ja się boję :-(

Co do Twoich przeżyć: własnych doświadczeń nie mam, ale u mojej siostry poród sn wyglądał podobnie. A o 12 godzinach koszmaru zakończył się cc.

pysia, pewnie, że trzymamy &&&&

Lena, zwalcz to przeziębienie migusiem, żeby gorzej nie było!


PS. Przestaję się mieścić w normalne ubrania :baffled: F**K, nie mam w czym chodzić :rofl2:
 
reklama
Witam.
Sorki, ale nie nadrobie was po takiej nieobecności :(


Wczoraj przylecieliśmy z Polski, ale rozłożyło mnie przeziębienie więc cały czas leżę i na nic siły nie mam :(
Jutro do pracy też raczej nie pójdę.


Jak u was samopoczucia i co nowego słychać? :)
U nas wszystko dobrze. Brzuszek rośnie :) A za tydzień kolejna wizyta.

zdrówka!

mamunia3 - OMG!!! to straszne co piszesz... ale mimo wszystko mam nadzieję, że we wtorek okaże się że z moją dzidzią wszystko ok - nawet jak miałabym rodzić sn wiele godzin... tak bardzo chciałabym, aby się tym razem udało, że jestem gotowa na wszystko! Trzymajcie za mnie kciuki!

PYSIA - wszystko będzie ok, trzymamy mocno kciuki, byle do maja, a będziesz z ulgą wspominać te jesienne wieczory:biggrin2:

Uważaj na siebie!
Ja obsesyjnie zaglądam sobie w majtki przy każdej okazji, chociaż do tej pory nie miałam żadnego plamienia. Ależ ja się boję :-(

Co do Twoich przeżyć: własnych doświadczeń nie mam, ale u mojej siostry poród sn wyglądał podobnie. A o 12 godzinach koszmaru zakończył się cc.

pysia, pewnie, że trzymamy &&&&

Lena, zwalcz to przeziębienie migusiem, żeby gorzej nie było!


PS. Przestaję się mieścić w normalne ubrania :baffled: F**K, nie mam w czym chodzić :rofl2:

no latam obsesyjnie...
ja od dwóch tygodni popylam w spodniach ciążowych i spódnicy, to tez dobry objaw, więc tulam mocno!
 
mamunia3-mam podobne wspomnienia z porodu..to było dawno,ale jak sobie przypominam to aż mnie wszystko boli..to był koszmar jakiś..dlatego teraz cieszę się ,że będę mieć cesarkę ze względu na bliżniaki;-)
 
tak dla równowagi opowiem mój poród:-)

jak już wcześniej wpomniałam ciążę z synkiem w zasadzie przeleżałam w szpitalu, a jak nie w szpitalu to w cierpieniach w domu więc pewnie "przyjemny" poród był moim wynagrodzeniem za całe 9 miesięcy.

ostatni 9 miesiąc miałam mega silne skurcze które na KTG się nie mieściły w skali (na szczęście ich nie czułam) lekarze robili zakłady między sobą kiedy urodzę. a ja nadal nic.

któregoś wieczoru poczułam że dziś urodzę. więc jakoś podświadomie poszłam wziąć prysznic o 23 :confused2:, potem drzemka i telefon do położnej na dyżurze że rodzę... ta do mnie że za raz ktoś przyjdzie.. czekamy z dziewczynami z pokoju i nic. minęła godzina a do mnie nikt nie przychodzi.. na szczęście dziewczyny z mojego pokoju ogladaly film w tv i tez nie spaly. humor nam dopisywał...
przyszła położna starej daty i stwierdziła "gdyby Pani rodziła to by Pani materac z bólu gryzła!"
:confused2: noż kurcze... nie uwierzyła że rodzę...
za pół godziny dzwonię znów że ja na prawdę rodzę!!!
ta z łaską żebym przyszła do pokoju badań i sprawdzą.
poszłam tam.. a ta pseudopołożna po sprawdzeniu rozwarcia do mnie z gębą "czemu Pani nic nie mówi że już rodzi???!! przecież rozwarcie jest już na Xcm!!!"
:confused2: od tej pory już nawet wstać nie pozwolila tylko na porodówkę która jest 3 metry dalej musiała mnie na wózku wwieść i nie pozwolila spakować manatków ( a miałam ich sporo...) przez to nie wiedziałam gdzie dala mi telefon i nie mogłam po męża zadzwonić...
potem poszłam na sale przedporodowa i zaczely się bole (faktycznie nie pamiętam już ich) ale chyba były spore bo pamiętam ze śmiesznie sapałam i się wiłam na łóżku.. ;-) nie mogłam chodzic co moglo mi pomoc bo bylam pod KTG.
inna "inteligentna inaczej" polozna przyszla do mnie tylko raz ze stwierdzeniem "może przescieradlo se Pani poprawi bo spada i niech Pani spi miedzy skurczami (skurcze co 5 min) bo dluuuuugi porod przed PAnią he he..." <-- nie zabić takiej w myślach??
nie przejęłam się nią bo mimo wszystko miałam chyba nadmiar tych hormonow szczęścia :tak:
potem poszlam na sale porodowa. wszystko na własnych nogach, do toalety tez (co było sensacja na porodówce bo ze mna szla a raczej na czworaka wiła się z bólu inna dziewczyna)
sam porod był dla mnie szybki chociaż pod względem personelu to było masakra. polozna przyszla dopiero na końcu jak syna rodziłam, przez caly czas bylam sama. nigdy nie bylam na szkole rodzenia i nie wiedziałam kiedy przeć, kiedy oddychać... i tak jak glupia darłam się "idzie skurcz, teraz mam przec czy nie" "niech pani prze" itd... trochę czułam się jakbym głupiego jasia dostałam bo było mi strasznie wesoło mimo to ;-)

i wtedy przyszedł do mnie anioł (tak mówiły inne dziewczyny ze szpitala, że albo anioł albo się nawdychałam jakiegoś świństwa )
przyszła położna która była jak anioł ;)... taka starsza Pani w dzierganym sweterku. pierwszy raz w życiu ją tu widziałam a położne znałam bo ciążę u nich przeleżałam... pomagała i mówiła co mam robić. potem gdzieś znikała. dodała żebym urodziła do godziny 6 bo potem musi iść i urodziłam posłusznie o 5.10.
pamiętam też że przestraszyłam się innej położnej która gdy synek już wychodził ubrała wielki płaszcz foliowy, gogle i gumowce na nogi(pomyslalam ze na ryby idzie, a ona do mojego synka) zdążyłam tylko krzyknąć "ło matko co to"
a jak ważyli synka to wagę nie mieli starowanej i wyskoczyło im 7 kg. ja przerażona "ileee??" a lekarz"a nie pomylka, przerpaszam"

tak więc kupa strachu była ale też było wesoło i jakoś tak przyjemnie to wspominam ;-)

lekarz przyszedł tylko na obejzenie lozyska i zszycie mnie. przyszedł zaspany i fajami walilo od niego... fuj...

jedyny bol który pamiętam to przy zszywaniu i nacinaniu. nacinali mnie na zywca w trakcie skurczy aby się nie czuło, tyle ze polozna naciela mnie nie w trakcie skurczu.. ałłłaaaa.... po porodzie przeprosiła mnie o dziwo "przepraszam, myślałam ze wtedy ma Pani skurcz" :confused2:

:confused2::confused2: i jeszcze gdy miałam dzwonic po meza to zamiast komórki to przynieśli mi aparat foto - po męża nie zadzwonialam... a w sumie to go tam nie chciałam. przyszła położna i ja mowie ze "nie wiem czy go chce" - tylko ta źle zrozumiała i było chwilowe "Matko, czemu Pani nie chce dzidziusia, nie kocha go PAni " :confused2: eh seria pomyłek i niedomówień...
 
Hej dziewczyny. Ja miałam baaardzo kreatywny weekend. Pojechaliśmy z mężem i znajomymi do wa-wy i było extra :) siedzieliśmy do późna, dopiero godzinę temu wróciliśmy i jestem padnięta. O waszych porodach nie czytam, bo wolę się nie przerażać na takim etapie, ale może przeczytam jak będę tuż przed porodem, żeby się nastawić. Teraz też się trochę boję, bo nie wiadomo jak będzie, jeszcze tydzień do wizyty i to będzie dłuuugi tydzień... będziecie 3mać kciuki 4 listopada? :) jakoś od piątku mam mniejsze mdłości, dziś można powiedzieć, że w ogóle ich nie miałam, nawet jak byłam głodna, z obsesji też co chwilę sprawdzałam, czy nie mam plamienia i niby wszystko ok. Uspokajam się, jak w niektórych momentach w trakcie kiedy chcę usiąść zaczyna mnie kłuć brzuch, wtedy wiem, że raczej wszystko oki :) ale tak też się denerwuję, bo jakoś ta ciąża jest mało objawowa... te mdłości ustępują i wracają, ciekawe czy jutro wrócą. Idę się myć i spać, bo już mi się oczy zamykają. Kolorowych snoff kobitki :)

Iwonaimaja - wszystkiego, co najlepsze, zdrówka, szczęścia i spokojnej ciąży
Mamuśka i Kotka - dobrze, że wszystko jest oki

3mam kciukasy :)
 
mamunia, historie mrożące krew w żyłach:no: ale niestety wiele się ich słyszy. Ciekawe, czy doczekamy kiedyś normalnego traktowania pacjentów. Zwykłego szacunku i uprzejmości...Szuszunia, fajnie, że Ty trochę pozytywnych wspomnień jednak masz:tak:

Witajcie:) Pewnie i tak obejdzie się bez echa ale co tam:) My dopiero po weselu dotarliśmy do domu. Oczywiście najwięcej skorzystał mąż i synek. Bartek latał i tańczył jak szalony aż w końcu padł. Oczywiście jak wracaliśmy to zarobiłam mandacik i jestem lżejsza o 200 zł. Drogie było to wesele hehhehe
Ja od kilku dni mam jakieś czarne myśli. Ciągle wydaje mi się że jest coś i chyba do wizyty zeświruje.
hehe, to niezłą imprezka była:-) żeby brzuszek był większy, można by się troszkę potargować, ciężarnym ponoć się nie odmawia:-p

Dziewczyny wybaczcie, ze sie w glownym nie udzielam - ale obecnie zylam samymi wizytami u Ginka;) w odpowiednim watku napislam ,ze wszystko okej z Bejbiczkiem:D - ach chcialabym juz znac plec;D

Ps. Dziewczyny moze zalozymy sobie Grupe- moze byc otwarta normlanie :) ale po to by sobie zakladac watki na dany temat tak jest latwiej mi sie wydaje usyskac odpowiedz na jakies temat Nas nurtujacy:D a w glownym jest taki misz masz;) Rzecz jasna to tylko propozycja :) ale jakos tak przyjemnie sie pisze odpowiedz w danym watku na dane pytanie: ) co sadzicie??:) czy Ktos Kto sie zna co i jak to poustawiac zalozyl By taka Grupe jesli sa checi?:) ja sie kiepsko orientuje w tym forum co i jak:)
Stazi, ale mamy różne wątki (np. przepisy, wózki, choroby, wizyty itp). Można zresztą dodawać nowe. Jest też grupa zamknięta dostępna dla wszystkich majówek. Chodzi Ci o coś jeszcze innego?
Witam.
Sorki, ale nie nadrobie was po takiej nieobecności :(


Wczoraj przylecieliśmy z Polski, ale rozłożyło mnie przeziębienie więc cały czas leżę i na nic siły nie mam :(
Jutro do pracy też raczej nie pójdę.


Jak u was samopoczucia i co nowego słychać? :)
U nas wszystko dobrze. Brzuszek rośnie :) A za tydzień kolejna wizyta.
Lena, dużo zdrówka!
 
Mamunia straszne to co piszesz... Fakt mój poród poszedł szybko i pomimo strasznego bólu tak jak już pisałam to była najcudowniejsza chwila w moim życiu, nie do porównania z niczym innym. Współczuję ludzi na jakich trafiłaś, od nich też bardzo wiele zależy...

Co do cc... Moje dwie znajome mają takie traumatyczne wspomnienia z cc, obie żałują że się na nie zdecydowały... Nie chce pisac szczegółów aby nie straszyć dziewczyn które będą miały cc...

Szuszunia, ja też się śmiałam przed porodem jak jakaś walnięta
09icon_crazy.gif
:-D mąż myślał że sobie jaja robię jak mu powiedziałam że jedziemy do szpitala ;-) w szpitalu tez mi powiedzieli (chyba sądząc po moim dobrym samopoczuciu + rozwarcie tylko na 1 cm) że może urodzę dziś a może jutro (była prawie 2 w nocy więc nie brzmiało to optymistycznie), a tu taka niespodzianka, o 4:30 mała była już na świecie... ;-) U mnie też chyba sporo było tych "hormonów szczęścia" jak to nazwałaś, dopiero przy rozwarciu na 7 cm (tzw krytyczny moment) powiedziałam do męża że drugi raz tego przechodzić nie chcę... ;-) Ooooj bolało wtedy, bolało... :tak: Ja rodziłam na Ujastku w Krakowie, chodziłam też tam do szkoły rodzenia, trafiłam przy porodzie akurat na personel który właśnie prowadził te zajęcia także większość mnie znała, mojego gina akurat nie było, położnej też nie znałam ale też była super.
Ja w sumie od początku miałam bóle parte więc jak tylko pozwolili mi przeć to czułam się już jak w niebie ;-) 3 faza trwała u mnie 3 skurcze - za 1 się nie udało, za 2 mnie nacięli, za 3 córa się urodziła. Mąż był przy mnie cały czas. Lekarz też był podczas porodu, neanatolog chyba czekał w pokoju obok bo w momencie się pojawił.

Lena zdrówka!!

Córa już w łóżku śpi, my zabieramy się z mężęm za jakiś film.

Miłego wieczorku Wam życzę! ;-)
 
reklama
jak czytam opisy Waszych porodów, to aż mnie wszystko ściska w środku... nie rozumiem jak kobieta-bo przecież większość położnych i pielęgniarek to kobiety- może w taki sposób traktować inną kobietę, zwłaszcza w takich chwilach... nie wiem, może i one cierpiały podczas porodu, ale mimo wszystko są po to, by pomagać, a jak chcą się wyżywać na innych, to niech lepiej idą do lasu i walą głową w drzewa...:crazy: może coś im się poprzestawia na właściwe miejsce.

ja jak na razie nastawiam się na cc. z moją wadą wzroku, chorą tarczycą, niskim ciśnieniem i problemami z biodrami może się uda...

dzisiaj mój men przyjechał do mnie na obiad, potem poszliśmy na spacer nad pobliski staw. nie uwierzycie: jakiś facet sobie w nim pływał! co prawda słońce świeciło, ale dosyć mocno wiało, a on się w samych gatkach moczył. w dodatku zostawił swoje rzeczy i psa na brzegu, bez smyczy i kagańca, i jak przechodziliśmy to ten pies zaczął biec w naszym kierunku. mi serce stanęło, już sobie myślę, po nas. bo to był pies w stylu buldoga, amstaffa, coś takiego. ale mój men stanął przede mną i mówi nie uciekaj, nie bój się.:eek: pies ubłocił mu spodnie i wrócił na miejsce. ale mówię Wam, miałam serce w gardle...

dobrze, że wszystkie nieprzyjemne niespodzianki związane z maluszkami kończą się przyjemnie:tak:

bajka też mam wizytę 4 listopada:-)

a teraz znikam do łózka:happy: spokojnej nocki kobietki:happy:
 
Do góry