reklama
Nikooś
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2018
- Postów
- 439
Ja tez nic takiego nie słyszałam. Moja szwagierka jak rodziła teraz przed świetami to jedynie pytali o położna po porodzie co będzie przychodzić i miała do wyboru ze albo przyślą jej ze szpitala albo miała sobie załatwić z przychodni.
Tak wiem, też przedtem miałam tak że położna tylko po porodzie przychodziła itd. Teraz od nowego roku podobno coś się zmieniło w przepisach opieki okołoporodowej.
Znalazłam nowe zasady na rok 2019:
Link do: Standardy opieki okołoporodowej na rok 2019 w pigułce
Znalazłam nowe zasady na rok 2019:
Link do: Standardy opieki okołoporodowej na rok 2019 w pigułce
Aniqa1
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Grudzień 2018
- Postów
- 1 196
Poczytałam. No ciekawe niektóre rzeczy. 4 wizyty położnej po porodzie to trochę dużo wg mnie, choć pewnie niektóre mamy będą tego potrzebowały. Czyli wynika z tego że powinnam teraz iść do poradni w moim ośrodku zdrowia i zgłosić się położnej.
mag_dzik
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Lipiec 2016
- Postów
- 8 794
Ja rodzilam dzieci w 2016 i w 2017. Mialam juz wtedy wizyty poloznej. Przychodzila zobaczyc czy dziecko przybiera na wadze, jak pepuszek czy juz odpadl i jak tam u mnie.Poczytałam. No ciekawe niektóre rzeczy. 4 wizyty położnej po porodzie to trochę dużo wg mnie, choć pewnie niektóre mamy będą tego potrzebowały. Czyli wynika z tego że powinnam teraz iść do poradni w moim ośrodku zdrowia i zgłosić się położnej.
Tak samo miałam. Jedna wizyta, przyszła położna i wyszła. Miałam wrażenie, że najbardziej zwracała uwagę na warunki w jakich przebywa dziecko i czy jest zadbane. I bardzo dobrze! W świetle ostatnich horrorów o jakich czytam, jak zabijają czy notorycznie biją niemowlaki i noworodki to takie kontrole powinny być przymusowe wręcz. Bo co z tego że my wpuścimy ją, nie mamy nic do ukrycia, jak tacy mordercy nawet jej drzwi nie otworzą i robią maleństwu piekło na ziemi.Ja miałam jedna wizyte. Szczerze to nie wiem po co miałaby przychodzić 4 razy. Z karmieniem i tak mi nie pomogła musiałam walczyć sama.
W każdym razie mało faktycznie mi pomogła odnoście porad i karmienia. Sprawdziła pempuszek i moją ranę.
A tak przy okazji to wiecie co mi pomogło w walce z karmieniem? Może Wam się przyda w razie jakbyście też walczyły o karmienie.. Kiełki lucerny. Serio. Sama je nawet siałam [emoji16] żeby było napewno zdrowo. Po kilku dniach laktacja ruszyła. Karmiłam w sumie 18 miesięcy. Jadłam je jako dodatek do kanapek, sałatek itd.
Aniqa1
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Grudzień 2018
- Postów
- 1 196
U mnie był inny problem. Pokarmu miałam cała mleczarnie, ale mała nie umiała ssać. Dwa tygodnie trwało, zanim się nauczyła, a co ja w tym czasie przeszłam to moje... Depresja poporodowa się wtedy ze mną witala... Gdyby nie mój maz, nie wiem jak to by się skończyło...
Potem też miałam pod górkę. W 3 miesiącu życia mojej córki okazało się że mam zapalenie tarczycy i mega nadczynność, musiałam brać leki przy których nie można karmić. To był dla mnie dramat. Ale zawzielam się, przez trzy miesiące sciagalam pokarm i wylewalam do zlewu, zajechałam 2 laktatory, mała była w tym czasie na mm. W tym czasie moja mała piła że specjalnej butelki medeli, dzięki której nie zapomniała jak się ssie pierś i jak miała pół roku, miałam już wyregulowana tarczycy i mogłam ja znowu przystawic do piersi. Zaciagnela od razu, nigdy nie zapomnę jej miny, jak dostała pierś potem już bez problemów karmilam do roku. Taka moja historia jestem z siebie dumna, że w tym wszystkim się nie poddałam.
Potem też miałam pod górkę. W 3 miesiącu życia mojej córki okazało się że mam zapalenie tarczycy i mega nadczynność, musiałam brać leki przy których nie można karmić. To był dla mnie dramat. Ale zawzielam się, przez trzy miesiące sciagalam pokarm i wylewalam do zlewu, zajechałam 2 laktatory, mała była w tym czasie na mm. W tym czasie moja mała piła że specjalnej butelki medeli, dzięki której nie zapomniała jak się ssie pierś i jak miała pół roku, miałam już wyregulowana tarczycy i mogłam ja znowu przystawic do piersi. Zaciagnela od razu, nigdy nie zapomnę jej miny, jak dostała pierś potem już bez problemów karmilam do roku. Taka moja historia jestem z siebie dumna, że w tym wszystkim się nie poddałam.
To faktycznie dzielna z Ciebie mama BRAWO!!!! [emoji7][emoji173]U mnie był inny problem. Pokarmu miałam cała mleczarnie, ale mała nie umiała ssać. Dwa tygodnie trwało, zanim się nauczyła, a co ja w tym czasie przeszłam to moje... Depresja poporodowa się wtedy ze mną witala... Gdyby nie mój maz, nie wiem jak to by się skończyło...
Potem też miałam pod górkę. W 3 miesiącu życia mojej córki okazało się że mam zapalenie tarczycy i mega nadczynność, musiałam brać leki przy których nie można karmić. To był dla mnie dramat. Ale zawzielam się, przez trzy miesiące sciagalam pokarm i wylewalam do zlewu, zajechałam 2 laktatory, mała była w tym czasie na mm. W tym czasie moja mała piła że specjalnej butelki medeli, dzięki której nie zapomniała jak się ssie pierś i jak miała pół roku, miałam już wyregulowana tarczycy i mogłam ja znowu przystawic do piersi. Zaciagnela od razu, nigdy nie zapomnę jej miny, jak dostała pierś potem już bez problemów karmilam do roku. Taka moja historia jestem z siebie dumna, że w tym wszystkim się nie poddałam.
Moja laktacja zaczęła się w 8 miesiącu ciąży, tak się cieszyłam że będę mogła karmić. Lecz po porodzie się okazało, że synek też tak jak Twója córcia nie umiał ssać. Ledwo nas po trzech dobach ze szpitala puścili tak tracił na wadze. A porady laktacyjne specjalistki w szpitalu brzmiały: za nic nie podawać mleka modyfikowanego, tylko przystawiać, przystawiać, przystawiać... cisnąć cycki mocno coś poleci to do kubeczka itd.
Wróciłam z dzieckiem do domu zrozpaczona, obolała. Mały płakał..z głodu oczywiście całe noce w tym szpitalu. W końcu wróciliśmy do domu, mąż się wku...**ł i poleciał po butelkę i mleko w proszku. Jak się mały najadł, jak nam zasnął- nigdy nie zapomnę tego jak spał wtedy. No ale ja czułam porażkę, że nie karmię piersią. I się nie poddałam. Dokarmiałam mlekiem modyfikowanym i przystawiałam dalej do piersi. Po kilku dniach mały załapał o co chodzi haha Ale przez ten stres i to że nie ssał tak długo miałam bardzo malutko polarmu, ledwo co. Wtedy szukałam naturalnych metod na rozkręcenie laktacji i pomogły mi te kiełko lucerny.
Piszę tą historię, bo wiem, że jest tu parę dziewczyn, które pierwszy raz będą rodzić. Może spotkają Was takie przeboje i trudności jak mnie, albo i jeszcze większe. Wiecie czego się nauczyłam? Ufać sobie i swojej intuicji co do dziecka. Tym razem w razie co mleko modyfikowane podam dziecku wtedy, kiedy będę widziała, że tego potrzebuje. Wtedy byłam taka zastraszona. Każą to nie dokarmiam, każą to tak trzymam dziecko tak robie.. teraz wiem, że mamy same instynkt, który podpowiada jak jest najlepiej i warto mu zaufać.
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 120 tys
- Odpowiedzi
- 5 tys
- Wyświetleń
- 226 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 170 tys
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 119 tys
Podziel się: