Hej dziewczyny, musze się wyżalić bo wybuchne.. jestem już po wizycie w klinice i jestem załamana
Okazało się że mam endometrioze, nie wiem jakim cudem przez tyle jeb@nych lat!!!! żaden z lekarzy mi jej nie wykrył, cieszyłam się jak głupia kiedy ostatni zapewniał że jej nie mam
Dostałam mase witamin i Orgametril na "uśpienie" pęcherzyków których mam ok. 100 gdzie "norma" to jakies max 20.. Pod koniec miesiąca mam mieć histeroskopie, w marcu stymulacje i w kwietniu in vitro.. Boje się że po histero znowu wszystko się przesunie ale dr stwierdził że nie bo jeśli wyjdzie jakieś zapalanie to przepisze antybiotyk i powinno być ok.. Tylko ja się zastanawiam czy nie powinno się po takim zabiegu odczekać przynajmniej cyklu? Oprócz tego musze na cito przytyć 6-10 kg bo mam za niskie BMI i nie wiem jakim cudem mam tego dokonać bo aktualnie mam odruch wymiotny jak tylko pomyśle o jedzeniu.. W pracy mam same nerwy i stres i tylko marze o tym żeby to jebn@ć i nigdy więcej się w niej nie pojawić.. Powinnam się niby cieszyć że w końcu wiadomo czemu do tej pory się nie udawało ale jestem tylko przerażona ilością czasu do transferu i kasy której nie byliśmy do końca świadomi..
Prośba o jakiekolwiek informacje o histeroskopii i może polecacie jakąś diete bez laktozy i glutenu na endometrioze?
Dopiero po jakimś czasie jak mi nakierował ten sprzęt do usg w jedno miejsce to poczułam mocny ból. Jeszcze jakoś to nazwał fachowo ale mam zaćmienie.. Coś jeszcze wspominał o zrostach.. Po tym jak mi powiedział o antybiotyku kiedy zapytałam czy wynik badania nie przesunie transferu to wydaje mi się że bd z wycinkiem- na spokojnie będę musiała o wszystko podpytać jak do mnie zadzwoni.
ponoć dopóki nie ma małpy to jest nadzieja 
trzymam kciuki 
a zakup metylowanego kwasu to nie problem
