nasze maleństwo też październikowe...
ale w naszym przypadku zdecydowali o tym lekarze, w kontrolnym badaniu usg przy błahym badaniu przepływów wyszło, że mała okręciła się pępowiną 3 x wokół szyji... no i zostałam już w szpitalu na kontrolne badanie ktg, a następnego dnia już mała była z tej strony brzuszka (cc)
pierwszą noc przespała,opiekowały się nią położne, ja poszłam po maleństwo rano, cały dzień było ze mną, była bardzo spokojna, jeszcze nie za bardzo głodna, ale karmiłyśmy się piersią, trochę mnie niestety pogryzła, ale już jest oki,
wyszłyśmy do domu baaaaaardzo szybko, bo mała się urodziła w czwartek w południe, a w sobotę po południu już nas wypisali, w ogóle dla mnie to był szok, że tak szybko...
miałam straszny zastój pokarmu, coś okropnego
nic nie pomagało, laktator ręczny nic nie dał rady odciągnąć, kupiliśmy w desperacji elektryczny i też kapało dosłownie po kropelce, po prostu koszmar, nie życzę tego nikomu! Jedyne co to mała potrafiła mi trochę ulżyć, bo bardzo silnie ssała i chwała jej za to! Były u mnie 3 połozne, jedna stwierdziła, że laktator do kitu, druga jak zobaczyła, że elaktrycznym nie idzie to też załamała ręce i zaczęła mi masować piersi (KOSZMAR!) stwierdziła, że ujście kanalików obrzęknięte, dlatego nic nie leci, trzecia następnego dnia rano przyszła tylko chyba po to żeby mnie pocieszać, że mam wogóle mleko po cc... też nic nie zdziałała, w końcu zadzwoniliśmy do prywatnej konsultantki laktacyjnej - i ona pomogła, a może już samo przechodziło...jednak wierzę, że to jej dobre rady podziałały na moje zastoje, a przede wszystkim na moją psychikę i na szczęście przeszło jak ręką odjął!
no i jakoś coraz lepiej nam się układa i wczoraj byliśmy na pierwszym spacerku i wczoraj też już większe odwiedziny rodzinki zaliczone, dzisiaj niestety ze względu na pogodę wózek tylko przy otwartym oknie i się hartujemy