Hej babeczki, z tego co sie orietuje (tak po laicku), to lozysko ma taka budowe z dwoch warstw, ze wszystko, co po stronie dzieciatka nalezy do niego, a po stronie mamy - do mamy, a wiec tak jest tez i z DNA. Pepowina tez jest dokladnie z takich komorek jak komorki dzieciatka i plynie w niej krew dziecka (dlatego mozna pobrac krew pepowinowa na przyszlosc dla ratowania zycia dziecka). A malenstwo dostaje tlen takze przez lozysko, gdzie natleniona krew matki "przekazuje" ten tlen i wszystkie skladniki odzywcze do krwi dziecka. Tutaj to musi byc skomplikowana sprawa (na zasadzie dyfuzji chyba), bo przeciez krew matki i krew dziecka sie nie miesza, a jednak do tej wymiany substancji dochodzi. Natleniona krew dziecka doplywa pepowina do cialka dziecka, gdzie tlen zuzywany jest w roznych procesach i tworzy sie dwutlenek wegla, jednak pluca nie pracuja, nie zachodzi w nich wymiana gazowa, to dzieje sie pierwszy raz gdy dziecko krzyczy po urodzeniu.
Dziecko przez lozysko "pozbywa sie" dwutlenku wegla (no bo nie wydycha, wiec wszystko to musi wydalic z krwia przez pepowine) no i jak nasiusia to to tez przez lozysko jest filtrowane do naszej krwi jako jedyne produkty przemiany materii (kupki dzidzia na szczescie nie robi
, bo nie musi nic trawic - otrzymuje gotowe skladniki do zycia od nas czyli mamus przez pepowine). Tutaj mam linka do tego fenomenu jakim jest lozysko.... sa tam tez zdjecia anatomii, wiec jak ktos nie lubi takich zdjec, to nie ogladac!
Łożysko (anatomia - Wikipedia, wolna encyklopedia)
Ale w koncu i tak nasz organizm sie
lozyska pozbedzie, a polozne po porodzie beda dokladnie je ogladac, zeby byc pewnym, ze cale odeszlo. No i trzeba je
szanowac, zeby do konca spelnilo swoja role i sie za wczesnie nie starzalo, bo dzieki niemu nasze malenstwa moga sie dobrze rozwijac i rosnac.
A wiec viva lozysko!!!!