Maniu, sliczności ta Twoja malutka, gratuluję raz jeszcze.
Kasiu, zdrówka zyczę, obyś jak najszybciej swoją kruszynke mogła do domku zabrać.
Luśka - gratuluje córuni!
Ostatnio ani się skupić za bardzo nie mogę na niczym, ani miejsca sobie znaleźć, tak się miotam straszliwie, coś zaczynam i nie kończę, niepodobne to do mnie
. A wszystko zaczęło się od wtorku, jak mi gin po badaniu powiedział, że mała jest gotowa do wyjścia, że mam być spakowana i może się wszystko zacząć w każdej chwili, bo macica twarda, slurczyki są, jakby się poważnie do porodu szykowała. A że to 37 tydzien, więc wszystko gra. No i miałam skurcze we wtorek, w środę... a w czwartek niunia się chyba rozmyśliła i nic. Wczoraj też skurczyków prawie nie było, za to miałam takie zawroty głowy, że szok. No i znowu od kilku dni jem tak, jak na początku ciąży, czyli gotowane warzywka z minimalną ilością mięska, bo co chwile mdłości mam. Dobrze, że to sezon truskawkowy, bo nie wiem, co ja bym bez truskawek jadła, to podstawa.
Dziś z kolei znowu brzuszek od rana mi się stawia, ale tez włączyłam corci nagrania, które lubi i mnie tam od środka kopsa mocno
. Gin uprzedzał, że to może być zmyłka, a ja to już nie wiem, co ze sobą robić. A żeby było weselej, to od 12 lipca się tu dookoła remonty na drodze zaczynają i będzie kongo z dojazdem do szpitala.
Pozdrowionka gorące