Cześć dziewczyny, mnie tu już wielki nie było. Leczyłam przeziębienie i byłam totalnie nie do życia. Jutro miałam wrócić do pracy, ale trafiłam dziś do szpitala.
Wczoraj wieczorem zaczęłam plamić, postanowiłam poczekać do rana. Przy każdym nocnym sikaniu znów to samo, różowa krew i czerwone małe skrzepy. Rano poleciało więcej, więc w 20 minut zebrałam się do szpitala, intuicja mówiła, żeby to sprawdzić. Po badaniu i usg okazało się, że serduszko nadal pięknie bije, ale torbiel na jajniku się powiększyła, a poza tym powstał spory krwiak. Mam nakaz leżenia w szpitalu do odwołania sytuacji zagrożenia z krwiakiem.
Można nazwać mnie panikarą, nie zaprzeczę
Ale wolę sprawdzić, nie umiem pozostawić spraw samych sobie. Warto moim zdaniem, nie tracąc optymizmu, pojechać sprawdzić co się dzieje. Nie wiem, jak sprawy się potoczą, na pewno będę tęsknić za moją dwulatką