Pamiętam jak w zimę 2 lata temu była awaria i zabrali nam prąd na 3 dni
córka miała może z 3 miesiące, mąż w pracy, w domu wszystko na prąd, więc ani piec nie działał, ani jedzenia nie było jak zrobić, miałam ze 100 świeczek i żadnej zapalniczki
cały dzień jadłam kanapki, ciemno od 14, młodą przewijałam przy latarce z telefonu
na szczęście jadła cycka, bo nie miałabym nawet jak jej nakarmić
mąż bohater wrócił o 18 z pracy z zapalniczką
po dwóch dniach pojechaliśmy do teściów, bo robiło się za zimno w domu
a miasto pod Warszawą
po tej historii mamy podtrzymanie pieca na jakimś akumulatorze i turystyczną kuchenkę na naboje gazowe