G
goscL
Gość
Bo to kompletnie nie powinno tak wygladac... ja rozumiem, ze oni to robia codziennie i dla nich dzien jak codzien-po prostu kolejna baba z brzuchem... no ale kurde! Troche szacunku i wrazliwosci. Lekarz, polozna, pielegniarka powinni przychodzic, tlumaczyc co i jak -tak, zeby rodzaca czula sie komfortowo, a nie jak worek ziemiankowja rodzilam w klinice i tam nie bylo czegos takiego. Lekarz przychodzil, rozmiawial, tlumaczyl... ja mialam cc to tez anestazjolog najpierw dal znieczulenie, wszystko mowil, dopiero potem cewnik itp. Naprawde super podejcie. Przy pionizacji, przychodzily dwie polozne pomoc wstac i pojsc sie wykapac(tam wstaje sie zaraz jak tylko odzyska sie wladze w nogach). Kolezanka z pokoju zaslabla pod prysznicem, to akurat przyszedl lekarz ktory robil cc i zaniosl ja do lozka... jak mi kolezanki opowiadaly jak wygladalo wstawanie po cc w szpitalu, to jakas masakraPrzychodzila, obrazona na wszystko pielegniarka i z pyskiem ze wypadaloby wstac i isc sie wykapac. Nie raz jedna z druga mdlaly pod prysznicem i lezaly, bo nikt sie nie interesowal z personelu.Ja i tak czułam, że każdy sobie z tym moim ciałem robi, co chce. Dzień porodu: pierwsza izba przyjęć: jedno badanie ginekologiczne, ktg. Druga izba przyjeć: dwa badania ginekologiczne- lekarz i położna, potem na oddziale znów badanie przez lekarza z oddziału. I każdy Ci tam grzebie i nawet nie pyta rozumiem, że to tak musi wyglądać, no ale masz poczucie, że każdy podchodzi do Ciebie i bada dziecko a ma gdzieś Twoje odczucia... No i potem świadomość, że musisz karmić na życzenie i nie ma, że teraz nie masz ochoty, albo coś Cię boli. Dziecko nie zrozumie i nie poczeka. Takie właśnie miałam najpierw wyobrazenia a potem odczucia przy pierwszym dziecku . Na szczęście po porodzie ( chociaż znów ci tam grzebią przynajmniej raz dziennie) wszystko minęło, no i nie miałam wrażenia, że poświęcam siebie i swoje ciało dla dziecka