Czy pecha. Przerobiłam 3 i każdy lepszy od drugiego. Jedna mnie leczyła z infekcji i leczyła i wyleczyć nie mogła. Zrobiłam cytologie i znowu to samo. Już mi coś przypisuje i zajrzała, że już byłam leczona i do mnie, że w takim razie nie ma sensu już leczyć. Byłam u innego i powiedział, że infekcja się ze mnie wylewa i trzeba to leczyć. Kilka dni i po sprawie. Z synem chodziłam do takiego co mnie tylko raz zbadał. I walił głupie teksty, że tylko waga mi dobrze idzie. Przytyłam w sumie 13kg, więc to jeszcze nie tragedia. A on do mnie, że potem chodzą takie otyłe mamuśki. Raz mnie nastraszył hiv. Że jakieś niejasności i za miesiąc powtórzymy. To było w piątek. W życiu bym tyle nie czekała. Najgorszy weekend w moim życiu. Miałam już same czarne myśli. Teoretycznie szans na hiv nie było, ale wtedy człowiek był pewien, że już ma. Poszłam sama zrobiłam w poniedziałek, od razu z mężem. Zrobili ze mną wywiad i bez wyników praktycznie byli pewni, że nie ma szans. Już wychodziłam i im się chyba mnie żal zrobiło i zawołali mnie, że zrobią taki, aby od razu był wynik. I oczywiście negatywny. Powiedzieli, że nie powinien mnie tak zostawiać. Byłam u niego po porodzie to trochę powiedziałam zanim się skapnął, że już nie jestem w ciąży. Z córką chodziłam do baby, która na wstępie stwierdziła, że to pewnie wpadka. A jak ją uświadomiłam, że nie to się zaczęły kazania. Że najpierw niech jedno wyjdzie z pieluch itd. Jak mnie badała to powiedziała żebym się tak nie napinała, bo jeszcze nikt aborcji nie dokonał przez badania i że nerwusek jestem. Ogólnie tragiczna. Moja koleżanka do niej poszła i jej powiedziała, że chcą się starać o dziecko. Miała 20 lat. A ona stwierdziła, że chyba zwariowała i za młoda jest i jej tabletki antykoncepcyjne przepisała. Byłam u dziadka na usg i on do mnie na wstępie "Monika ściągaj majtki", potem że jak chciałam jedno za drugim to mogłam sobie bliźniaki walnąć. Coś tam jeszcze gadał, że się kiepsko ogoliłam, bo go kłuje. I jak pisałam Szwagierka była u jeszcze innego to ją opierdzielił, że była prywatnie i że sobie wymyśliła ciążę. Znaleźć dobrego ginekologa na nfz to cud. Wszyscy lepsi uciekają na prywatę. Był jeden fajny, młody, same dobre opinie. Już dzwonię i się zapisuję. A położna, że on już tylko prywatnie przyjmuje. Trochę za dużo tego pecha chyba.