Witajcie w niedzielny wieczór!
Jestem wykończona!
Miałam sobie dziś odpocząć po 2 dobach z Anią, to wymyśliłam wycieczkę do centrum handlowego.
Bardzo chciałam przetestować na Ani leżaczek-bujaczek, a u mnie dziura zabita dechami i nie uświadczysz sklepu w to zaopatrzonego. Pojechaliśmy więc do oddalonego od nas 50km Opola. Ania super zniosła jazdę, trochę spała, trochę nie, ale spokojna. W sklepie też OK.
I leżaczek przypadł jej chyba do gustu, więc siadam zaraz na Allegro i kupuję
Diabliczka-świetnie wyglądacie, też bardzo lubię Małą przytulać i ona też to lubi, ale staram się raczej kłaść koło niej, bo wtedy jak uśnie mogę cichaczem się wymknąć i coś porobić. a ten bujaczek to naprawde dobra sprawa.
Hania śpi cała noc ale ostatnio ją wybudzam na 1 jedzonko, bo za malo przybiera. W sunie trohe pociumka i spi ale to zawsze cos. a potem budzi sie o 5,6 i chce sie bawic a niedobra mama z tatą chcą spać.....
jak zauwazy ze nikt nie zwraca na nia uwagi to jest krzyk i już się z nią bawię
) bo mojego M. nie rusza
no chyba ze dam mu szturchanca i wydam polecenie, ze ma sie zajac mala
)
zmykam na jakas druga albo trzecia kolacyjkę- normalnie ciagle cos bym jadla, aż się boję bo bede wygladac jak pulpet, ale tak mam jak siedze w domu i sie stresuję
)
Dzięki! Ale rzeczywiście, choć to bardzo przyjemne, mało praktyczne ;-)
Ostatnio jak ją usypiam, cichaczem muszę wstawać, czasem robię po kilka podejsć, bo mały cwaniaczek natychmiast otwiera oczy, szuka Mamusi i w płacz!
Nad ranem koło 5-6 też u nas mały szkrabek wyspany i chętny do zabawy.
A co do sylwetki - nawet się nie wypowiadam. Też bym co chwilę coś jadła, jak jestem sama z Anią, nie mam czasu coś konkretnego zjeść, najczęściej łapię jakieś ciastko, potem idzie wszystko w d... i nietylko;-) Wczoraj stanęłam na wagę i jestem załamana:-(. Wracam na wątek "powiększamy się":-
szok::-(
Dziewczyny! Czy Wasze maluszki też miały taki czas, kiedy nie chciały być u nikogo na rękach tylko u Was? Kurczę, Ania bez problemu dawała się "zabawiać" np.mojej Mamie, która codziennie przychodzi, wtedy mogłam sobie coś porobić, albo spokojnie zjeść. Teraz masakra - u każdego ryk, szukanie wzrokiem mamusi... Nawet wczoraj do tatusia pójść nie chciała na początku, jak odwiedziłyśmy go w pracy. Dobrze, ze jest to niedaleko i wpadamy do niego na dyżury, bo po takich dwóch dobach niewidzenia chyba by do niego nie poszła wogóle na ręce. Fakt, jest głównie ze mną, no ale to chyba normalne. I codziennie ma kontakt z moimi rodzicami... Nie wiem co jej się poprzestawiało.
Tak samo zresztą jak z karmieniem - zawsze jadła przed snam, teraz budzi się, woła o jedzenie, bawi, a zasypiać chce na rękach, przytulona. Jakiś strach przed samotnością, czy co?
Ech, pora się szykować do kąpieli i spania. Ciekawe ile razy tej nocy będe przebierać małą i poduszkę. Przedwczoraj dwa, dziś raz... Śpi na boku i nie ma bata żeby nie przesikała się jakoś poza pieluchę :-(
Życzę wszystkim i sobie spokojnej, wyspanej nocki!!!