reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

kura domowa- "odszczekuję wszystko"

mama_Babla

Aktywna w BB
Dołączył(a)
28 Czerwiec 2012
Postów
92
Cześć Dziewczyny,

Niniejszym chciałam poinformować, że "odszczekuję" wszystkie złe słowa, które wyplułam z siebie pod adresem tzw. kur domowych, kiedy jeszcze nie miałam dziecka, pracowałam w korporacji i jadałam "na mieście".
Człowiekowi wydawało się, że siedzą sobie takie w domach i nic nie robią, bawią tylko dzieci albo bawią się z dziećmi i gotują obiadki... sielanka, prawda?
Otóż mam dziecko i siedzę z nim nadal w domu... Albo jestem średnio zorganizowaną mamą, albo naprawdę brakuje mi doby... wszystko robię w pędzie, nie siadam, a latam, a póki co mój Mały ma jeszcze dwie drzemki i nieźle śpi. Co będzie jak to się zmieni? Do tego długowłosy kot, który powoduje, że odkurzacz włączam codziennie i zbieram tą sierść itd itp. Grrrrrr... Czy Wy też tak macie czy to tylko ja mam problem? I czy Wasi partnerzy Wam pomagają w domu?? Wariactwo.

P.s. Do tego od trzech dni Moje Dziecko chce być tylko na rękach ... I płacze, i marudzi...Proza życia :).
 
reklama
Kiedyś bycie kurą domową wydawało mi się czymś wspaniałym :-) Teraz marzę o tym, by iść do pracy :-D Pieluchy, dziecko przy nodze, sprzątanie, gotowanie, pranie, ogródek, przetwory - podziwiam kobiety, które dają sobie z tym wszystkim radę! Na szczęście mam teściową do pomocy, więc rzadko kiedy gotuję (marna ze mnie kucharka). Piorę, prasuję, codziennie odkurzam (lubię mieć czysto, a w domu z remontem, kotami i małym lobuzem o to trudno). Do tego ogród, przetwory i masa innych rzeczy na głowie. Czas dla siebie - minimalna ilość, od tygodnia przybieram się do wyrywania sobie brwi:-D
Mąż pomaga w cięższych pracach, w dzień go nie ma, a wieczorem jest zmęczony po pracy.
mama_Babla Tobie przynajmniej przynajmniej Twój maluch dobrze śpi, u mnie jak jest 5 pobudek w nocy, to się cieszę, że tak mało:-) Spanie w dzień pominę, bo to jest dopiero tragedia:-D
 
Taak. Też tak mam. Zdałam sobie sprawę niedawno, że od 1,5 roku ja praktycznie żyję dzieciakiem, pieluchami, obiadkami, zakupami...ciągnie mnie do ludzi, że masakra. Staram się uciekać weekendami do przyjaciół, żeby chociaż trochę poczuć się jak nie kura domowa. Ale za parę dni idę do pracy, więc 8h odetchnę od tego codziennego życia, ale co zastanę po powrocie do domu...?
Wiele ludzi nie siedzących w domu tego nie rozumie, jak można być zmęczonym siedząc w domu? Otóż można. Dzisiaj np. przez dwie godziny biegałam za moim małym żuczkiem, który bawił się w berka, blagałam już żeby poszedł spać:) Zazwyczaj jak w końcu pójdzie spać koło 21 to czuję całe piętno na plecach i
mega zmęczenie.
Jeszcze to cudowne uczucie posprzątam dom, mały się obudzi i wszystko z powrotem na podłodze. Uroki posiadania dzieciolka.
Mój mąż pomaga mi, zazwyczaj w weekendy, a w tyg. zajmuje się małym jak wróci z pracy, ja robię porządki i zakupy wtedy. Ale gdyby nie mój wredny charakter i fochy że nie pomaga, to by niestety nic nie robił:)
 
Mój P mi pomaga ale czasami trzeba Go zmotywować praniem głowy itd...
Bycie kurą domową przeszłam i zniosłam. Fajny etap-każdy trzeba przejść -jednak dobrze mi zrobiło pójście do pracy. Mam dziecko, mam dom,mam na głowie wszystko ale nie wnikam już czy coś jest zrobione czy nie, najszczęśliwsza jestem gdy odpoczywam z Niną. To jest mój cel życiowy, który osiągnęłam a teraz chcę się nią cieszyć.
 
ja nie nadaje sie na kure domową i nie chciałam nią nigdy być :) ale takie jest życie że czasami trzeba :-) ba niektórym to nawet odpowiada i sie w tym spełniają :) ja wiem że bez pracy bym zdebilniała :-)
 
mama - zorganizujesz się jeśli będziesz tego chcieć i dotrze do ciebie jedna podstawowa prawda - "dom to nie muzeum" nie musisz co 5 min zamiatać bo ziarenko piasku jest, gary mogą poczekać do wieczora - nie uciekną, odkurzacz to twój przyjaciel i możesz z niego korzystać do woli na każdej powierzchni, podłoga nie musi być myta codziennie a prasowanie można ominąć rolując ubranka (poszukaj sobie o tej metodzie) - działa a zyskujesz trochę w ciągu dnia. Słoiczki to nie trucizna i jak nie masz siły gotować to nadadzą się bez szemrania :) A dziecko woli uśmiechniętą niż zabieganą mamę :)
Od 6 lat siedzę w domu - minie dokładnie za miesiąc. Przez ten czas pracowałam zaledwie 3 miesiące poza domem. Teraz mam własną firmę i pracuję w domu - głównie po nocach jak dziewczynki śpią ale też i za dnia bo mam stażystkę i jeszcze się uczy. Od początku niby miałam pomoc teściowej ale w sumie jakby jej nie było bo pracowała a po 6 miesiącach się wyprowadziliśmy, a teraz pomoc mam sporadycznie jak którąś babcię najdzie ochota odwiedzenia wnuczek, albo nawet zabrania ich na jedną noc :) Sama wszystkim się zajmuję bo nienawidzę jak coś jest zrobione inaczej niżbym ja chciała. Mój mąż wynosi tylko śmieci i okazjonalnie jak mnie plecy bolą wykąpie dziewczynki. Nie da się być perfekcyjną panią domu mając dziecko, ale można być cudowną mamą i dobrą żoną z czystym otoczeniem. Paradoksalnie przy dwójce dzieci jest więcej czasu dla mamy bo dzieci bawią się ze sobą i bywają chwile spokoju/ albo krzyków XD Do tego mamy dwie szynszyle, dwie koszatniczki i królika - sprzątanie to ok godzina w tygodniu a karmienie zwalam już na dzieci bo są wystarczająco duże :)

Jest jeden minus takiego siedzenia w domu za długiego - człowiek powoli ale sukcesywnie odsuwa się od społeczeństwa, więc ważna rzecz - utrzymuj kontakty ze znajomymi żeby nie stać się odludkiem :)
 
Mój synek ma 2 lata... A ja od 10 miesięcy znowu pracuję - bo muszę. Ale bardzo bym chciała móc być z moim dzieckiem w domu... Zorganizować się można, tylko trzeba sobie uświadomić, że nie da się zrobić wszystkiego i to perfekcyjnie. Wyznaczyć sobie priorytety - u mnie było to dziecko [jego potrzeby i czas dla nas], mój Mąż i ja z moimi potrzebami. Sprzątaniem nie przejmowałam się aż tak bardzo - odkurzacz chodził codziennie [pies i kot w domu], ale nie szalałam ze ścierką non stop. Kiedy Młody spał, ja odpoczywałam, a wszystko w domu robiłam przy synku. Nigdy nie wisiał mi przy nodze - od początku uczyłam go, że są chwile w ciągu dnia, kiedy musi pobawić się sam i całkiem nieźle nam to wyszło. Teraz, kiedy pracuję, ciągle czuję niedosyt - za mało mi tego czasu, który spędzamy razem...
 
Mamo_Babla, no to witaj w klubie. Mogę CI podać rękę. Też jestem ex-korporacyjną kobitką. Zycie w pośpiechu, praca, towarzystwo, jedzenie na mieście, wyjazdy, szkolenia - to było moje życie, które skończyło się rok temu (w ciąży poszłam na L4).

Bardzo kocham moje dziecko, ale czuję, że nie spełniam się w roli matki. Ciągnie mnie do ludzi, do ŻYCIA.
Mąż mnie nie rozumie. Uważa, że siedzenie w domu równa się odpoczynek.

Najgorsze, że z pewnych powodów do tamtej pracy już nie wrócę. Czeka mnie gnuśnienie w domu.
 
reklama
Do góry