hachette
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Kwiecień 2020
- Postów
- 8 443
mój poród zakończył się przez cc, więc najwcześniej w listopadzie. Dzisiaj mąż powiedział, że jak wrócimy z wakacji (planujemy we wrześniu) to umówimy się do klinikiNa prawdę dobrze przeczytać, że już jest tak dobrze .
Jak macie jeszcze dwa zarodki to sytuacja jest można powiedzieć luksusowa . W zasadzie tylko podjąć decyzję KIEDY .
Super, na prawdę bardzo się cieszę ! Twój kawaler jest młodszy od mojego o 2 miesiące i 3 dni. Pamiętam jak czekałam na wiadomość czy urodziłaś . A to juz tyle czasu minęło i chłopaki już takie duże .
To prawda, czas leci jak szalony. Adam we wrześniu idzie do żłobka
Teraz już jest fajnie, początek był dla mnie i dla męża bardzo trudny. Mnie dojechała depresja na pełnej a on chyba nie był przygotowany na to, że życie wywali mu się do góry nogami z trzema saltami po drodze. Teraz już oboje się odnaleźliśmy@hachette
Wspaniale czytać, że tak dobrze sie odnajdujesz w macierzyństwie!
co u Was?jak miło Cię czytać
Ja nie miałam refundowanego ivfMyślę, że musiałam sobie dać trochę czasu psychicznie na odpoczynek, odstawiłam wszystkie suplementy, magiczne mieszanki, testy owulacyjne i wszystko co determinowało każdy dzień, bo doszłam do momentu gdzie nic nie mogłam zrobić bo „to będzie ten miesiąc”.
Tak jak i u wielu z was opcja refundowanego in vitro na pewno pomogła w podjęciu decyzji o tym że to już pora… Wspaniale widzieć tyle znajomych avatarów, które wracają ale po rodzeństwo dla swoich staraczkowych cudów
Pomyślałam że dołączę do Was, bo u mnie w rodzinie i wśród znajomych nikt nie wie z jakim problemem się borykamy i totalnie nie mam z kim o tym pogadać ani doradzić się. Wszyscy namawiają nas na drugie dziecko mówiąc, że to już ostatni moment (córka w lipcu kończy 7 lat), a ja muszę kłamać, że przemyślimy sprawę albo że zobaczymy co przyniesie los, kiedy tak naprawdę nic innego nie robimy od 4 lat jak tylko projekt rodzeństwo Powiedzcie czy po punkcji brałyście jakieś L4 albo urlop czy normalnie następnego dnia mogę iść do pracy?
Rozumiem Twoją samotność, ja akurat najbliższym powiedziałam o niepłodności i podejściu do procedury ale nikt tak naprawdę nie wiedział o co chodzi, co się ze mną dzieje itd. Dziewczyny na forum były dla mnie największym wsparciem
Ja miałam punkcję w piątek, więc w weekend odpoczęłam, w poniedziałek normalnie poszłam do pracy. Nie czułam się źle, ale im bliżej punkcji tym gorzej było mi funkcjonować, brzuch wzdęty, ciężko było mi się schylać, siadać na krześle i wstawać itd. Po punkcji odczułam wręcz ulgę, mimo lekkiej tkliwości, problemów z oddawaniem moczu itd.
Z kolei transfer wypadł mi w sobotę. Od razu po transferze poszliśmy na sushi transfer w ogóle nie jest bolesny, chwilka i dzidziol jest z nami. Ja dostałam zdjęcie umieszczonego zarodka, przykryto mnie kocem i poleżałam sobie jeszcze 10min na fotelu sama, w ciszy i odpoczywałam. Tuliłam zdjęcie do serca i prosiłam by został ze mną. No i został
Punkcja jest w narkozie - to super, bo chyba bym tego nie przeżyła. W uk jest na żywca transfer to tylko włożenie cieniutkiej słomki do środka i nic więcej, nic nie boliJa nie sumie po biopsji bardzo dobrze sie czułam i nie bralam. Tak samo po drożności. Po histero mialam bo bylam pod narkozą.
Ciekawe jak zniosę punkcję i transfer.