reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

dla mnie sytmulacja to super czas… potem dowiedzialam sie ze sa 3 blastki - mowie ooo szalenstwo ale duzo (dopiero teraz wiem ze to wcale nie tak duzo)… potem najgorszy czas do oznaczenia bety po jednym i drugim transferze.. po drugim ciezki czas do usg, na ktorym nie bylo serca. A najgorsze poronienie - bo to i szpital i zle wspomnienia….
 
reklama
dla mnie sytmulacja to super czas… potem dowiedzialam sie ze sa 3 blastki - mowie ooo szalenstwo ale duzo (dopiero teraz wiem ze to wcale nie tak duzo)… potem najgorszy czas do oznaczenia bety po jednym i drugim transferze.. po drugim ciezki czas do usg, na ktorym nie bylo serca. A najgorsze poronienie - bo to i szpital i zle wspomnienia….
Tez poronilam. Po IUI. W 8 tygodniu. Na szczęście nie byłam w szpitalu. Poradziłam sobie w domu.
 
Może joga na stres? Mi bardzo pomaga. Skupienie na ruchu, na oddechu- to działa relaksujaco. Jeszcze planowanie dobrze na mnie działa. Jak zaliczam porażkę, albo ją przeczuwam zaczynam układać plan B.
Przy staraniach jest tak dużo stresu, potem w ciąży też stres a po urodzeniu to już tylko mogę sobie wyobrazić co się dzieje w głowie... Musimy się nauczyć żyć z tymi emocjami :)
Z bezpiecznych środków melisa. Można pić napar i w trakcie in vitro i potem w ciąży.
 
Może joga na stres? Mi bardzo pomaga. Skupienie na ruchu, na oddechu- to działa relaksujaco. Jeszcze planowanie dobrze na mnie działa. Jak zaliczam porażkę, albo ją przeczuwam zaczynam układać plan B.
Przy staraniach jest tak dużo stresu, potem w ciąży też stres a po urodzeniu to już tylko mogę sobie wyobrazić co się dzieje w głowie... Musimy się nauczyć żyć z tymi emocjami :)
Z bezpiecznych środków melisa. Można pić napar i w trakcie in vitro i potem w ciąży.
Praktykuje jogę, wczoraj byłam na rolkach i mnie to odstresowuje :) meliske dzisiaj kupię bo nialam zapytać Pani doktor 1.06 o to ale teraz już wiem od Ciebie że można 😊
 
Może joga na stres? Mi bardzo pomaga. Skupienie na ruchu, na oddechu- to działa relaksujaco. Jeszcze planowanie dobrze na mnie działa. Jak zaliczam porażkę, albo ją przeczuwam zaczynam układać plan B.
Przy staraniach jest tak dużo stresu, potem w ciąży też stres a po urodzeniu to już tylko mogę sobie wyobrazić co się dzieje w głowie... Musimy się nauczyć żyć z tymi emocjami :)
Z bezpiecznych środków melisa. Można pić napar i w trakcie in vitro i potem w ciąży.
Ja pije ale to słabe w porównaniu do hydroxyzyny 🤣🤣🤣
 
Tez poronilam. Po IUI. W 8 tygodniu. Na szczęście nie byłam w szpitalu. Poradziłam sobie w domu.
Na skali stresujących sytuacji moment gdy dowiedziałam się, że ciąża nie rozwija się prawidłowo i czeka mnie poronienie to był szczyt. Nigdy wcześniej i później nie czulam się tak jak wtedy. Jakby ktoś zamknął mnie w bańce. Słuchałam lekarza, mówiłam, że rozumiem ale wszystko działo się jakby obok. Nie uroniłam w gabinecie pół łzy. Nie byłam w stanie. Straszne uczucie. Nie było ze mną męża na wizycie, bo nie mógł wejść w związku z pandemią. Wyszłam z gabinetu, wsiadlam do auta, spojrzałam na męża i jakby czas znów ruszył. Wyłam jak zranione zwierzę. Nawet teraz gdy to pisze ciurkiem lecą łzy. Ten ból nigdy nie mija.
Bardzo mi przykro, że tak wiele z nas musi przez to przejść.
Ale dość smęcenia :) na końcu tej drogi czeka na każda z nas szczescie! Większości się uda i urodzą piękne dzieciaczki, niektóre z dziewczyn zdecydują się na adopcję a inne spełnia się w jeszcze inny sposob.
 
Na skali stresujących sytuacji moment gdy dowiedziałam się, że ciąża nie rozwija się prawidłowo i czeka mnie poronienie to był szczyt. Nigdy wcześniej i później nie czulam się tak jak wtedy. Jakby ktoś zamknął mnie w bańce. Słuchałam lekarza, mówiłam, że rozumiem ale wszystko działo się jakby obok. Nie uroniłam w gabinecie pół łzy. Nie byłam w stanie. Straszne uczucie. Nie było ze mną męża na wizycie, bo nie mógł wejść w związku z pandemią. Wyszłam z gabinetu, wsiadlam do auta, spojrzałam na męża i jakby czas znów ruszył. Wyłam jak zranione zwierzę. Nawet teraz gdy to pisze ciurkiem lecą łzy. Ten ból nigdy nie mija.
Bardzo mi przykro, że tak wiele z nas musi przez to przejść.
Ale dość smęcenia :) na końcu tej drogi czeka na każda z nas szczescie! Większości się uda i urodzą piękne dzieciaczki, niektóre z dziewczyn zdecydują się na adopcję a inne spełnia się w jeszcze inny sposob.
Dokladnie mialam to samo… z ta roznica ze mezowi powiedzialam w aucie, ale plakac zaczelam w domu…
Mimo to jestem dobrej mysli i licze, ze tym razem sie uda i juz bedzie wszystko dobrze ;)
 
reklama
Do góry