Myślę, że trafiłaś z oceną. Z jednej strony ciężko oczekiwać, że lekarz będzie pamiętał historię każdej pary, przecież mają tam tłumy pacjentów. Z drugiej oczekiwalabym, że z historia choroby lekarz jednak zapozna się przed wizytą. Myślę, że sukces ich przerosl, są przepracowani.Jak umawiałam nas na wizytę to kazano nam powtórzyć badania moje hormonalne i męża nasienie(tylko podstawowe z morfologią), podobno były niezbędne do wizyty konsultacyjnej, zapłaciliśmy za nie ponad 1000 zł. Musiałam też przesłać im wszystkie wyniki z poprzedniej procedury. Lekarz miał się z nimi zapoznać jeszcze przed wizytą,otworzył je przy nas i na podstawie tego ułożył dla nas plan, nie zapoznając się nawet z wynikami które teraz robiliśmy, jak mu przypomniałam, że teraz też powtarzaliśmy badania to tylko szybko przeleciał, no i dopiero zauważył, że męża wyniki są słabe. Zaproponowali nam najdroższy program, tak naprawdę na podstawie epikryzy z poprzedniej kliniki. Trochę taka taśmowka, zero sentymentu do pacjenta. Aaaaa jeszcze inny doktor robił mi USG przed wizytą, nie odezwał się ani słowem, jak zapytałam czy wszystko ok, to usłyszałam że doktor wszystko wyjaśni na wizycie konsultacyjnej, którą miałam po 4 godzinach, stresu się najadłam, a na wizycie usłyszałam, że wszystko pięknie u mnie wygląda, kufa nie mógł mi tego od razu powiedzieć.
I moja znienawidzone badania infekcyjne. Wymagają co 3 miesiące nowych. Odkąd zaczęłam się leczyć robiłam je już pięć razy. No bez przesady. Kila, rzezaczka, HIV itd. To masa kasy, która mogłam wydać na inne badania, choćby trombofilie.