Miałam 3 transfery w sumie. Pierwszy uznano za pech, bo parametry endometrium itp były ok. Drugi transfer był masakryczny bo dostałam okropnych bólów brzucha. Na moje oko zarodek chciał się zaimplantować, ale macica go odrzuciła. Przed trzecim trabsferem było Ah jak zawsze, ale i badania : histeroskopia, zrobiono zadrapanie bo wszystko wygladalo ślicznie. Zrobiłam homocysteine, krzywa glukozowa - insulinowa, TSH, wit. D - było ok. Mam zrobione badania genetyczne z pierwszej procedury ; kariotypy, mutacje itp. Imunologii i Era testu według moich lekarzy nie było sensu robic. Twierdzili, ze problem leży w zarodkach, stad pomysł na PGS, ale zrobiliśmy kolejne IVF bez. Z synem tez nie było kolorowo. 1 transfer zapłodnienie 2 komórek i podanie 2 zarodków - nic. 2 - transfer zapłodnienie 2 komórek, jeden zarodek i biochemiczna ciąża. Trzeci transfer - nowa procedura- na 6 komórek jedna blastocysta w 5 dobie i syn. Czyli 3 transfery i w sumie duxo komórek bo odmrozilo się z 15 tylko 2 czyli te niby najsilniejsze ( albo z mniejszym pechem). To masz 23 komórki i urodzenie dziecka. Jedna procedura cała nieudana po urodzeniu syna 7 komórek, druga 16 czyli 23 :-) i bliźniaki i reszta czeka. Ale nie wykluczone ze już nikt się nie urodzi