Tak szczerze to nie ma żadnych przygotowań. Stoję w miejscu i nie wiem co robić. Za jakieś 2 tygodnie jadę po moją sierotę ale nie wiem co dalej, bo lekarz już powiedział że się nie uda.
Cały czas ryczę, odje.bało mi kompletnie. Czuję, że nigdy mi się nie uda.
Mąż mówi, że może powinnam jeszcze raz spróbować na swoich komórkach ( bo amh 2.84) ale już tylko z dawcą i koniecznie w innej klinice, bo obecny lekarz wpędził mnie w depresję.
Obecny lekarz twierdzi, że nie mam szans na swoich, bo za stara i komórki nie takie i że za 2 tygodnie musimy podpisać papiery o AZ.
Mąż za miesiąc musi wracać do UK, musimy podjąć jakąś decyzję bo potem zostanę z tym wszystkim kompletnie sama.
Napisałam dzisiaj prośbę o kontakt do innej kliniki w Pradze. Chcę usłyszeć od innego lekarza, czy jest jeszcze sens próbować. Tylko nie wiem, czy to dobry pomysł i Praga bardzo daleko.
Nie umiem się poddać a jednocześnie nie mam siły walczyć